Zawołanie "świat zwariował" jest stare jak świat i wydawać by się mogło, że działalność kolejnych pokoleń ludzkiego rodzaju już całkowicie wypełniła je treścią. Tymczasem okazuje się, że jednak ciągle można coś jeszcze od siebie dołożyć. To, co za chwilę Państwo przeczytają, nie jest wytworem mojej fantazji, lecz prawdą najprawdziwszą, choć zabrzmi jak fragment scenariusza filmu o wampirach.
Otóż pewien mój znajomy hołduje subkulturze tzw. "Gotów" lub "Nowych Gotów". Wiąże się to między innymi z upodobaniem do czarnych ubrań o specyficznym kroju, szczególnych makijaży i fryzur, specyficznych ozdób, pewnej obrzędowości, muzyki i innych działań artystycznych. Malownicze to bardzo, ale też skłaniające ludzi postronnych do wyszukiwania najdziwaczniejszych sensacji. A na czym jak na czym, ale na sensacji można nieźle zarobić.
Więc któregoś dnia mój znajomy odebrał telefon z jednej z największych działających u nas stacji telewizyjnych z propozycją występu przed kamerą za pieniądze, ale pod warunkiem, iż przed tąże kamerą wypije szklankę krwi. Znajomy najpierw zaniemówił, a potem użył słów, których co prawda używa się dość powszechnie, lecz nie powinno - szczególnie w dyskursie publicznym. I choć jestem przeciwnikiem tego rodzaju narracji, w tym przypadku w pełni go rozumiem, bo propozycja krwistego drinka, który nie jest krwawą Mary, może zagotować krew w żyłach.
No i tu rodzi się pytanie: czy głupota w połączeniu z chciwością mają jakieś dno - poza tym, że same w sobie są dnem? I czyja głupota jest większa: tych, którzy serwują ludziom dania z piekielnej kuchni rodem, czy tych, którzy z upodobaniem przed telewizorami potrawy te konsumują. Jaką cenę ma rozum - zastanawiam się przy tej okazji? Za ile można się go przed kamerą pozbyć? Tak mi się coś zdaje, że cena spada...
Choć z drugiej strony, skoro za udawanie odmóżdżonego plotkarza, usiłującego zrobić durniów ze swoich gości, który swoje roznegliżowane współpracowniczki określa mianem popularnej na Śląsku zupy chlebowej, zarabia się krocie nieporównywalne z pensjami wybitnych naukowców czy artystów, to chyba jednak pozbywanie się rozumu w całości lub części jest opłacalne. Przynajmniej w niektórych przypadkach, bo kilka ich jest.
Chciwość może mieć różne obiekty pożądania. Nie tylko materialne. Zapewne chciwość chwilowej popularności popycha ludzi do brania udziału w proponowanych przez zidiociałych, chciwych forsy menedżerów wszelkich tok i reality szołach. Zaś zaczadzona widownia przed telewizorami gapi się, nabijając "oglądalność" i kabzy. Już słyszę te okrzyki i widzę tę mieszankę zachwyconego oburzenia: "Ty, kurde, cho no prędko, zobacz: jeden palant krew, kurde, pije! He, he! Ty! Pije!!! A fuj! Patrz, patrz! Ale jaja, nie?!".
A licznik stuka...
Jurek Ciurlok "Ecik"
LIMERYK
(z twórczości Pana Henryka Cyby)
O Janie z Tura
Jan, mieszkaniec wioski Tur,
Często walił głową w mur;
Głównie z bezsilności!
Aż wreszcie z litości
Żona podała mu sznur...
Z TASZY LISTONOSZA
Chciwość
Wędkarz złowił złotą rybkę. Rybka, jak to rybka, zaproponowała mu spełnienie trzech życzeń w zamian za wolność. Wędkarz pomyślał i powiedział:
- Chcę mieć wspaniałą willę, dziesięć milionów dolarów na koncie i piękną żonę.
- OK, już to masz - powiedziała rybka.
Wędkarz, nadal trzymając ją na haczyku, podrapał się w głowę i powiedział:
- Tak, no to pierwsze życzenie mielibyśmy już załatwione...
Jakoś dziwnie mam dziś ochotę na czarny humor i dowcipy zwane makabrycznymi, a znakomitym ich przykładem jest seria z Jasiem. Po raz pierwszy pojawiła się ona pod koniec lat 60., a teraz znów wraca do łask. Zacznę od dowcipu, który przed ponad 40 laty usłyszałem jako pierwszy z tej serii.
Długie ząbki
- Mamusiu, a dzieci się śmieją, że ja mam takie długie ząbki...
- Nie zwracaj na to uwagi, przecież masz normalne ząbki.
- Ale dzieci się śmieją ze mnie i dokuczają, że ja mam takie długie ząbki...
- Nie masz Jasiu długich ząbków. I nie mów tyle, bo rysujesz podłogę...
Dyscyplina
- Jasiu, nie kręć mi się koło stołu - mówi mama. Ale Jasio nadal się kręci.
- Jasiu, powtarzam: nie kręć się koło stołu...
Bez rezultatu, więc zdenerwowana mówi po raz trzeci:
- Jasiu! Przestań się kręcić koło stołu, bo ci przybiję drugą nogę do podłogi!
Ten ostatni dowcip należy do drastyczniejszych w tej serii, ale nie jest najdrastyczniejszy. Jednak wszystko w swoim czasie. To były dowcipy z mej pamięci. Teraz z poczty od Państwa.
Duża głowa
- Mamusiu - płaczliwym głosem mówi Jasio - a dzieci w szkole się śmieją, że ja mam taką ogromną głowę...
- Ależ Jasiu - mówi mama - przecież masz normalną głowę.
- Ale dzieci się śmieją...
- Jasiu, nie masz dużej głowy...
- Ale dzieci mówią...
- Jasiu, przecież powiedziałam, że nie masz dużej głowy! A teraz weź berecik i przynieś mi w nim kartofle z piwnicy...
Żarłok?
- Mamusiu, a dzieci w szkole mówią, że ja tak dużo jem.
- Nie, nie Jasiu. Nie przejmuj się, to nieprawda. A teraz zjedz szybciutko zupkę, bo mi wanna potrzebna.
Inna seria dowcipów z Jasiem jako bohaterem przedstawia go jako rezoluta i zucha. Na Śląsku rolę tę otrzymał Alojzik lub w skrócie Lojzik. Żeby się serie nie pomieszały, bo każdy filatelista, filumenista i inny "ista" wie, że do tego dopuścić nie można, przy tym drugim imieniu pozostaniemy.
Jabłko i jabłoń
Nauczycielka napisała do matki w dzienniczku ucznia: "Alojzik jest pojętny i inteligentny, ale stanowczo zbyt wiele uwagi poświęca dziewczynkom".
Matka odpisała: "Będę pani wdzięczna za udzielenie mi rady, jak postępować w tej sprawie, tym bardziej, że te same kłopoty wychowawcze mam z jego ojcem".
Wywiad ekonomiczny
Jasiu wraca do domu po pierwszym dniu w szkole.
- Czego nowego się dowiedziałeś w szkole? - zapytał go tata.
- Że inne dzieci mają znacznie większe kieszonkowe.
Precyzja
- Jasiu, weź pół łyżeczki tego proszku i wsyp do probówki.
- A skąd ja wezmę pół łyżeczki?
Na pewien czas inauguruję nowy cykl, który jest swoistym połączeniem zagadek z dowcipami o blondynkach, a może i humorem ze szkolnych zeszytów. Będzie to "Literatura faktu" - by tak rzec.
MISTRZOWIE TELETURNIEJÓW
- Jaka jest wspólna nazwa dla pocisku do kuszy i taniego wina?
- Jabol...
Odpowiedź jest autentyczna, jak też te, które będą w następnych odcinkach. Nie chcę nikogo urazić, ale dla porządku będę także podawał odpowiedzi poprawne. W tym przypadku brzmi ona: "Bełt".
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Jeśli nie układa ci się w małżeństwie, to prawie zawsze winne są dwie strony: żona i teściowa.
Z pozycji żony są to: mąż i świekra.
Pyrsk!!!
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.