Dziś przypada druga rocznica katastrofy w kopalni Mysłowice-Wesoła ruch Wesoła. 6 października 2014 r. na poziomie 665 m doszło do zapalenia się metanu. Zginęło 5 górników, a 30 zostało rannych.
Dwa dni po tym zajściu prezes Wyższego Urzędu Górniczego powołał komisję, która miała zbadać przyczyny i okoliczności zdarzenia. W toku postępowania wykazano szereg nieprawidłowości. Nadzór górniczy zastosował sankcje wobec osób winnych zaniedbań. Sprawą zajmuje się prokuratura, która czeka na opinię z Politechniki Śląskiej. Ta ma być kluczowa dla prowadzenia dalszych czynności. Niestety do dnia dzisiejszego ze względu na warunki panujące w rejonie, w którym doszło do katastrofy, nie można było przeprowadzić wizji lokalnej.
Komisja swoją pracę zakończyła 22 czerwca br., a 31 sierpnia przedstawiła sprawozdanie.
Jak poinformowała rzecznik WUG Jolanta Talarczyk, na podstawie dochodzenia przeprowadzonego przez pracowników nadzoru górniczego oraz ekspertyz, które Urząd zlecił specjalistycznym jednostkom badawczym, sformułowano wiele przyczyn katastrofy oraz wykryto szereg nieprawidłowości.
Pracowali mimo pożaru
Przede wszystkim stwierdzono brak aktywnej profilaktyki pożarowej w rejonie ściany 560 w okresie od jej uruchomienia do dnia 5 października 2014 r. Prace eksploatacyjne były tam prowadzone w warunkach pożaru endogenicznego, który wystąpił tam dzień przed katastrofą. Pomimo tego nie rozpoczęto akcji przeciwpożarowej w rejonie zrobów ściany 560.
Komisja wskazała także na "brak bieżącej likwidacji chodnika XIa wsch. za ścianą 560 i utrzymywanie nieprzewietrzanego odcinka tego wyrobiska o długości około 9 metrów, przez co utworzono zbiornik metanu w niezlikwidowanym chodniku XIa wsch. za ścianą 560 poprzez wykonanie zawarcia przy użyciu płótna podsadzkowego i środków chemicznych na linii zawału ściany".
Stwierdzono też niedozwolone ingerowanie we wskazania czujników CO-metrii, co zaniżało rzeczywiste wartości tlenku węgla w punktach pomiarowych, zabudowanych na drogach odprowadzających powietrze ze ściany 560. Dodatkowo nie informowano pracowników o wzroście zagrożenia pożarowego w rejonie ściany.
Na podstawie analizy wyników badań eksperci uznali, że wypadek zbiorowy był spowodowany zapaleniem metanu, którego inicjałem był pożar endogeniczny. Wykluczono hipotezę o wybuchu metanu.
Prokuratura czeka na opinię
W trakcie postępowania dochodzeniowego prowadzonego przez WUG przesłuchano 212 osób, w tym 10 z kierownictwa, 26 z dozoru wyższego i 32 ratowników.
Wobec winnych zaniedbań nadzór górnicy zastosował szereg sankcji. W sprawie 12 osób z kierownictwa i dozoru ruchu wydano decyzje zakazujące wykonywania określonych czynności w ruchu zakładu górniczego. Sankcje nie ominęły także dozoru ruchu średniego i wyższego. W przypadku 12 osób skierowano do sądu wnioski o ukaranie. Natomiast wobec kierownika zakładu górniczego zastosowano karę pieniężną.
- Ponadto zawiadomiono prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez 7 osób kierownictwa i dozoru ruchu, których działanie przyczyniło się do sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia na pracowników zatrudnianych w rejonie ściany 560 - wyjaśnia rzecznik WUG, która dodała, że osobne postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura
- Sprawa jest w toku. Czekamy na opinię z Politechniki Śląskiej. Gdy tylko ją otrzymamy, będziemy mogli prowadzić dalsze czynności - wyjaśniła TG Monika Łata z zespołu prasowego Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Rejon otamowany
Należy podkreślić, że do dzisiaj nie jest możliwe przeprowadzenie wizji lokalnej w miejscu, gdzie doszło do katastrofy.
- Nie przeprowadzono jej, ponieważ do dziś nie ma takiej możliwości ze względu na utrzymujące się oznaki zagrożenia pożarowego w otamowanym rejonie ściany 560 w pokładzie 510. Utrzymujące się stężenie metanu aktualnie nie grozi wybuchem. W przestrzeni otamowanej po katastrofie ciągle monitorowany i analizowany jest skład atmosfery, z wykorzystaniem chromatografu. Urządzenia pomiarowe wskazują podwyższone wartości wskaźników pożarowych. Z tego powodu nie podjęto decyzji o przeprowadzeniu oględzin miejsca zdarzenia. Wykonanie niezbędnych do tego celu czynności, czyli otwarcie rejonu, przewietrzenie oraz penetracja wyrobisk, w świetle sytuacji wentylacyjno-pożarowej ponosi za sobą nieakceptowalne ryzyko i brak gwarancji zachowania pełnego bezpieczeństwa dla zastępów ratowniczych oraz ruchu zakładu górniczego - wyjaśniła rzecznik WUG.
Nadzór górniczy podkreśla, że pomimo nieprzeprowadzenia wizji lokalnej zgromadzony materiał dowodowy, wykonane opracowania i ekspertyzy oraz analiza protokołów z przesłuchań świadków pozwoliły na określenie przyczyn i okoliczności zdarzenia oraz sformułowanie wniosków, mających na celu zapobieżenie w przyszłości podobnym zdarzeniom.
- W przypadku wystąpienia w przyszłości możliwości otwarcia rejonu ściany 560 zostaną przeprowadzone oględziny wyrobisk dołowych, a na podstawie ich wyników komisja, reaktywując swoją działalność, sformułuje aneks do sprawozdania. Obecnie trudno przewidzieć, kiedy będzie to możliwe - stwierdziła Jolanta Talarczyk.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.