Każdy z nas dorasta w pewnym otoczeniu. Dla mnie naturalnym krajobrazem był śląski przemysł. W pewnym momencie zauważyłem jednak, że na moich oczach zaczęły się dokonywać drastyczne zmiany. Coś, co było codziennym widokiem, zaczynało znikać. Dlatego postanowiłem chwycić za aparat i za pomocą zdjęć zatrzymać te przeobrażenia - tak początki swojej przygody z fotografią wspomina 38-letni Marek Locher z Mysłowic, którego zdjęcia znalazły się w albumie wydanym z okazji 20-lecia Katowickiego Holdingu Węglowego.
Przemysł przede wszystkim
W momencie wpisania w internetowej wyszukiwarce hasła "Marek Locher" wyskakuje nam mnóstwo fotografii, poświęconych tematyce industrialnej. Znajdziemy kopalnie, huty i inne zakłady, często w momentach, które świadczą o tym, że lata ich świetności minęły. W to wszystko często wkomponowany jest człowiek, który żyje w tym otoczeniu. Dlatego pośród zdjęć mysłowiczanina znajdziemy także portrety mieszkańców Śląska.
- Swoją uwagę skupiam na przemyśle. Przyznam, że ten temat interesował mnie od dziecka, lecz wtedy była to fascynacja techniczna. Przyglądając się wieżom szybowym, zastanawiałem się, jak są skonstruowane, na jakiej zasadzie działają. Ta fascynacja została mi do dzisiaj, bo jeśli fotografuję jakiś zakład, to chcę to robić świadomie i widzieć, jak przebiega w nim proces produkcyjny - wyjaśnia Marek Locher, który na co dzień pracuje w biurze projektowym.
- Oczywiście w tym industrialnym świecie występuje też człowiek. Tę relację ukazuje m.in. album "Człowiek i Maszyna", który poświęcony jest maszynistom wyciągowym z kopalń należących do KHW - zaznacza 38-latek, który pierwsze zdjęcia o tematyce industrialnej zrobił w 2004 r.
- Przyznam, że bardziej świadomy materiał zacząłem gromadzić w połowie 2005 r. w hucie Baildon. Zapytałem właścicieli zakładu o pozwolenie, które zostało wydane od ręki. Potem pojawiły się inne zakłady, w tym pierwsza kopalnia "ustrzelona" aparatem, czyli KWK Mysłowice - wspomina mysłowiczanin, który podkreśla, że zaczął wtedy szukać kolejnych okazji, by zbierać materiał fotograficzny. Pomocne okazały się tutaj kontakty nawiązane ze Spółką Restrukturyzacji Kopalń. W ten sposób Marek Locher mógł dokładnie sfotografować kopalnie Jan Kanty, Kleofas i Rozbark.
Technikum górnicze pomaga
Stopniowe przecieranie szlaków, czyli pisma i rozmowy z dyrekcjami zakładów, spowodowało, że zbiory Marka Lochera zaczęły się rozrastać. Dziś jest to kilkaset gigabajtów zdjęć, zarchiwizowanych na płytach i dyskach przenośnych. Ponadto prace mysłowiczanina można obejrzeć na wystawach, a także w albumach i oczywiście w internecie.
- Ostatnią publikacją, w której znalazły się moje zdjęcia, jest album wydany na 20-lecie KHW. Wcześniej wraz z Arkadiuszem Golą miałem możliwość pracy przy albumie wydanym z okazji 15-lecia Holdingu. Ponadto kilka albumów wydałem własnym sumptem - zaznacza Locher, w którego rodzinie są tradycje górnicze, a on sam był blisko pracy w kopalni.
- Moi pradziadkowie pracowali w kopalniach. Sam skończyłem technikum górnicze przy kopalni Wieczorek. Odbyłem praktyki na dole, ale gdy nadszedł czas podjęcia decyzji o wyborze zawodu, wybrałem inną drogę. Dziś mogę jednak stwierdzić, że wiedza wtedy zdobyta przydaje się. Gdy jestem w kopalni, to wiem, co mnie interesuje i dokąd chcę iść. Górnicy też inaczej patrzą na kogoś, kto wie, "z czym to się je".
Bohaterami zdjęć Marka Lochera często są reprezentanci górniczego stanu. Pojawia się zatem pytanie, czy górnicy mają opory, by stanąć przed obiektywem.
- To zdarza się raczej rzadko, choć czasami jeden "parszywy elektron" potrafi nieco zepsuć atmosferę! Wydaje mi się, że posługiwanie się gwarą przełamuje pewne opory. Staram się, by bohaterowie moich zdjęć czuli się naturalnie. Często żarty i luźna rozmowa powodują, że napięcie opada, co później widać na fotografiach - opowiada mysłowiczanin.
Fotogeniczny Wieczorek
Fotografia to czasochłonna pasja. W błędzie jest ten, kto uważa, że krótki "pstryk" kończy pracę fotografa. Tak naprawdę dopiero wtedy zaczyna się życie zdjęcia.
- Na zdjęcia potrzeba czasu. To prawda. Ale w moim przypadku mogę liczyć na zrozumienie ze strony szefa. Dzięki temu jestem elastyczny i mogę korzystać z nadarzających się okazji - zaznacza Locher, który przyznaje, że obecnie skupia się na podstawowej obróbce zdjęć, choć dawniej zdarzało mu się eksperymentować.
- Była to forma pewnego rozwoju i przechodzenia przez możliwości, które stwarzają programy do obróbki zdjęć. Obecnie odnajduję się w fotografii kolorowej i staram się, by poprzez kolory na zdjęciu uchwycić właściwe emocje. Nie odcinam się jednak od czerni i bieli, aktualnie realizuję w tej estetyce swój nowy temat, oczywiście o życiu na Śląsku.
Obiektywy Marka Lochera widziały już niejedną kopalnię. Największy sentyment mysłowiczanin ma jednak do kopalni Wieczorek.
- To szczególny zakład o pięknej architekturze. Tam zatrzymał się czas, a wnętrza sprawiają wrażenie kameralnych, z "klimatem" - wyjaśnia Locher, który dodaje, że chciałby mieć sposobność dokładnie sfotografować hutę Katowice.
- Wszystko w swoim czasie. Myślę, że taka okazja się pojawi i ją wykorzystam - mówi z uśmiechem Marek Locher, człowiek, który przy pomocy aparatu odkrywa industrialny Śląsk na nowo, ale ze śladami przeszłości.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.