REKLAMA 300x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x100 | ROTAC./NIEROTAC. STREFA [NEWS - LEFT]
REKLAMA 300x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT]
REKLAMA 300x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT]
REKLAMA 300x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT1]
REKLAMA 300x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT1]
REKLAMA 300x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT1]
REKLAMA 300x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA370x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT2]
REKLAMA 300x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT2]
REKLAMA 300x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT2]
REKLAMA 900x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA900x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - TOP]
1 czerwca 2009 20:00 : : autor: Adam Maksymowicz 2 tys. odsłon

Prawo geologiczne i górnicze: Druzgocąca opinia

Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.

REKLAMA 900x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA900x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - BOTTOM]
Więcej z kategorii
REKLAMA 900x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA900x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - BOTTOM1]
REKLAMA 900x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA900x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - BOTTOM1]
Komentarze (66) pokaż wszystkie
  • Adam M. 4 lipca 2009 11:06:56
    Profile Avatar

    Szanowni Państwo! Nie odnotowałem tego dlatego, ze wydało mi się to rzeczą oczywistą, że prawo jest jednym z elementów polityki państwa i rządu. Dlatego propaganda zachwalająca to prawo ma na celu pozyskanie wszystkich tych, którzy go absolutnie nie znają i są gotowi dac wiarę gorącym zapewnieniom urzędników. Trzeba jednak przyznać, że propaganda ta jest skuteczna, bo tych, którzy nie znają tego prawa jest zdecydowana większość. Demokratycznie oni więc decydują o jego przyjęciu, a że to jest bez sensu, to cóż , takie jest prawo i koszt demokracji.

  • hibiskus 1 lipca 2009 15:15:23
    Profile Avatar

    Próba wpłynięcia na treści "zapisane" w nowelizacji kończy się przywołaniem przez rządowego prawnika (profesor L.) do porządku coś w stylu "szanowni państwo Ustawa powstaje po by ułatwić a nie utrudnić działalność gospodarczą" !!!!! Jest to tak zapisane w stenogramach orka gov pl Więc a sio!!! my wiemy lepiej! Polecam rozwadze art. 14 i 15 nowej ustawy - czy tak się kręci lody? Z art. 18 i 19 wynika zaś, że wywłaszczyć z prywatnej własnosci niedługo będzie mógł każdy podmiot, który ma w tym interes prawny - tu jest już wytrych! Chyba przyjdzie zmieniać Konstytucję art. 31!

  • Adam M. 27 czerwca 2009 18:49:53
    Profile Avatar

    Jeżeli dobrze zrozumiałem to "Gajowy" nie ma wpływu na eksperta od "przestawiania paragrafów", bo jest on w innej parafii (ministerstwie). Rozpędzenie Rady Geologicznej to skandal, nie tylko organizacyjny i prestiżowy, ale przede wszystkim merytoryczny i poltyczny. Podobnie, jak likwidacja Państwowej Rady Górniczej, której zarzuca się zapewne pochodzenie komunistyczne. Tak, powstała ona w tym czasie, ale nie była tylko tworem politycznym, ale przede wszystkim zawodowym. Tak to się wylewa przysłowiowe dziecko wraz z kąpielą. Politycy zamiast się w sposób kompetentny i zorganizowany radzić naukowców i praktyków raczej nimi pogardzają i manipulują na zasadzie, co mi tu taki zwykły profesorek będzie wytykał, krytykował itp. lepiej niech idzie uczyć swoich studentów, bo za to mu płacą, a my politycy i tak mamy poparcie w sondażach, więc po co jeszcze cudze rady, które przynoszą tylko same kłopoty. Dlatego demokratyczna władza będzie stosować wszelkie totalitarne chwyty, aby tylko z nikim i zniczym się nie liczyć. Myslę, że jest to odrębny temat, którmu trzeba będzie poświęcić specjalny tekst.

  • Rzeka Podziemna 27 czerwca 2009 09:41:32
    Profile Avatar

    Po "rozpędzeniu" Rady Geologicznej wieloletniego organu doradczego MINISTRA ci co chcą "przeżyć" w geologii, górnictwie, służbie geologicznej czy na uczelniach lub w PAN nie mogą, a w części nie chcą się wychylać."Rollingstonsi" zestarzeli się i w części pomarli, "geologiczniPampersi" "robią za koalicję", a "wzmocnieniprzezLecha" patrzą jak ich następcy się wykładają. Panie Adamie jest jeden ekspert kolejnych rządów "od przestawiania paragrafów" i nim władza się "podpiera". A "Gajowy" puki co "partyzantów" nie goni... Geologia i górnictwo to zbyt poważna sprawa by ją zostawić... LOSOWI, ale "wziąć jej" też nie ma komu! Módlmy się nich nas ominie KRYZYS i Misio Boni! Powodzenia.

  • realista 14 czerwca 2009 16:40:13
    Profile Avatar

    projekt ustawy można podsumować bardzo krótko: ma on na celu przede wszystkim ułatwienie "kręcenia lodów" przedsiębiorcom górniczym - głównie żwirowniom; zapisy art. 4, art. 6 oraz art. 114 ust. 3 - świadczą o tym jednoznacznie i nie podlegają dyskusji; z kolei zapisy art. 10 w dalszym ciągu nie rozwiązują problemu własności złóż i pozostają w sprzeczności z przepisami dot. podatków od czynności cywilno-prawnych .....

  • hibiskus 13 czerwca 2009 18:49:04
    Profile Avatar

    Panie Adamie - brzmi jak epitafium. :( Do następnej goracej dyskusji.

  • Adam M. 13 czerwca 2009 10:07:35
    Profile Avatar

    Myślę, że dla ekspertów rządowych cisza w sprawie projektu nowego ppg jest korzystna, dlatego nie przewiduję dalszej dyskusji na tych łamach. Zarówno przeciwnikom, jak i zwolennikom tego prawa nie brakuje argumentów. Stronie rządowej brakuje racji opartych na klasycznych dla Europy tradycji prawa rzymskiego, ale również prawa polskiego. Tu wystarczy wspomnieć sławną Konstytucję 3 Maja, która liczyła sobie tylko 11 artykułów i kilka stron objętości drukiem. Wszystko to jest szalenie niewygodne dla naszych prawodawców, więc lepiej dla nich aby prawo to zostało przyjęte cicho i bez żadnych sporów.

  • hibiskus 12 czerwca 2009 11:56:08
    Profile Avatar

    Dalido – chodziło mi o art 97 ust 3, który został uchylony a następnie po ostrych protestach, w innej formie, z negatywnymi skutkami dla części poszkodowanych przywrócony. Odnośnie terminów – w przypadku zestawienia podmiotów Kopalnia – obywatel zakreślenie terminów uważam za konieczne. Ustawa sprzed 1994 r. przewidywała 21 dni, Ustawa z 1994 r. zakreśliła termin 30 dniowy art 97 ust 2 (wyczerpanie postępowania ugodowego) co w praktyce sprowadza się do odpowiedzi na zgłoszenie szkody. Potem następne pismo i kolejne itd…. Mam konkretne przykłady gdzie „ugodowe” postępowanie trwało trzy lata (służę kopią dokumentów). Dlatego zakreślenie tego terminu (w dobrej wierze a raczej naiwności ustawodawcy) do 60 dni uważam za bezprzedmiotowe bo jestem przekonana, że nie można w tym okresie przeprowadzić postępowania ugodowego z uwagi na przyjęte zwyczajowo procedury. Sprowadzi się więc ten zakreślony termin do przedłużenia postępowania wstępnego z 30 do 60 dni o czym pisałam wcześniej. Postępowanie sądowe jest post fatum – po zaistniałej szkodzie a potencjalny poszkodowany powinien mieć informacje pozwalające na podjęcie słusznych decyzji przed rozpoczęciem procesu inwestycyjnego. Oto przykład: przedsiębiorca nabył teren przemysłowy. Ponieważ teren ten znajduje się w obszarze górniczym wystąpił do OUG o opinię w związku z planowaną inwestycją. Otrzymał, że nie przewiduje się wpływów eksploatacji w obszarze jego własności. Opracował projekt, wziął kredyt, rozpoczął budowę. W trakcie wznoszenia budynku biurowego doszło do jego wychylenia tak znacznego, że trzeba go było rozebrać i budować od nowa. Kopalnia ujawniła, że są wpływy kat. III. (po roku) Wybudowano biurowiec, hale produkcyjne w ciągu technologicznym w zabudowie zwartej (już po przeprojektowaniu zabezpieczone na III kat).Z przyczyn wadliwej informacji nastąpiła zwłoka w oddaniu inwestycji przeliczalna na straty w produkcji. W halach ustawiono obrabiarki numeryczne. Po kolejnym roku budynek popękał, posadzki się połamały i pochyliły, coś złego zaczęło dziać się z obrabiarkami. Serwis sprawdził o okazało się, że obrabiarki wymagają poziomowania i tak co dwa tygodnie przez kolejny rok. Kolejna informacja po roku (3 lata od pierwszej) V kat. terenu górniczego, deformacje nieciągłe (czyli praktycznie teren nieprzydatny do zabudowy). Po kolejnych dwóch latach próby zawarcia „ugody” sprawa trafiła do Sądu. „Ugoda” celowo w cudzysłowie gdyż praktycznie jest to opracowanie kopalni i albo się poszkodowany podpisuje albo dostaje informację kierunkową. W tym wypadku przedsiębiorca podpisał a w 3 miesiące później, w dniu, w którym miał otrzymać pierwszą transzę odszkodowania otrzymał pismo, że Dyrektor Kopalni odmówił podpisania ugody. Co z niego wynika? Ano: Bezkarność wydawania wadliwych opinii górniczych dla celów inwestycyjnych z powodu braku określenia odpowiedzialności czasowej i podmiotowej za ten dokument. Inwestycja jest przedsięwzięciem celowym, kosztownym i trwałym. Na „szkodach górniczych” celowość i trwałość jak widać są problematyczne. Koszty mogą być trudne do określenia. Niczym nieograniczona możliwość przeciągania w czasie postępowania „ugodowego” bez względu na konsekwencje finansowe (kredyt bankowy, odroczenie w czasie rozpoczęcia produkcji, przestoje) dla poszkodowanego wynikające nie tylko z samego faktu wystąpienia szkód Bezkarność Kopalni wobec innego podmiotu gospodarczego. Brak w ustawie rozwiązań dotyczących szkód pośrednich związanych z górnictwem – oddziaływania zakładów przeróbczych, hałd, rurociągów przesyłowych, wyziewów itp. co w przypadku rozdrobnienia działalności na różne powiązane wyłącznie biznesowo podmioty staje się dla właścicieli nieruchomości położonych w obszarach górniczych wręcz groźne. Brak też słownika pojęć specyficznych używanych w treści ustawy bo co to jest „przywrócenie stanu poprzedniego” w pochylonym np. 13%o budynku mieszkalnym?. Czy jest to wypoziomowanie podłóg jako zalecany sposób naprawy szkody przez Kopalnię? Inne sformułowania również mogłyby być przedmiotem twórczej dysputy. Mam i inne wątpliwości Np. uważam, że w zapisie art. 150 brak logiki. Natychmiastowe zapobieganie szkodzie nie może trwać przez wyczerpanie postępowania ugodowego oraz postępowanie przed Sądem bo skutki odległości czasowej w przypadku awarii mogą spowodować nieodwracalne szkody. A co Pani mówi treść art. 148? Czy nie uważa Pani, że zakreślając termin 5-cio letni przedawnienia szkody należałoby zakreślić termin początkowy skoro wiedzę o oddziaływaniu posiada przedsiębiorca a nie poszkodowany? Czy nie należałoby poszkodowanemu zapewnić dostępu do rzetelnych informacji o wpływach wydobycia na jego własność (ochrona własności prywatnej) a więc i decyzje życiowe? Nie mam informacji kto jest autorem projektu tej ustawy i nie zamierzam nikomu „dokładać”. Uważam, ze każdy jak coś opracowuje to przyświeca mu założenie wyjściowe. Z opisu projektu wynika, że jest ono ukierunkowane na ułatwienie wydobycia kopalin podmiotom gospodarczym. Z tego założenia intencją ustawodawcy jest zmarginalizowanie procedur i kosztów tej działalności w tym odpowiedzialności za szkody. Moje doświadczenia zawodowe w zestawieniu z obecną sytuacją podmiotów poszkodowanych budzi obawy o ich los co sprawia, że chcę to zagadnienie wyeksponować tym, którzy się z nim nie zetknęli w praktyce. Przed przemianami gospodarczymi Kopalnia i poszkodowany byli partnerami, po przemianach w latach 90-tych Kopalnie przestały być partnerami poszkodowanych, zalazły „na szkodach” możliwość zaoszczędzenia kosztów. A jest o co powalczyć bo to ok. 20-30%. Ponadto odwleczenia wydania pieniądza w czasie to też pieniądz! Oscylator. Odnośnie biegłych sadowych – z tego co wiem to biegły jest powoływany właśnie w sprawach technicznych, w których W.S. nie ma dostatecznej wiedzy. I tu potrzebne jest prawo wykonawcze/ techniczne/ uszczegółowione bo opieranie opinii tylko na wiedzy fachowej i doświadczeniu zależy od poziomu (ich u) biegłego (inżyniera) ale również umiejętność rozumienia tych specyficznych zagadnień przez W.S. Korzystanie zaś z opracowań wykonanych „na zlecenie”, instrukcji i publikacji często sprzecznych w treści prowadzi do tego, że biegli wydają wykluczające się lub co najmniej sprzeczne opinie nie tylko w kwestiach budownictwa i szkód górniczych. Byłabym wdzięczna za uwzględnienie takiego punktu widzenia przy prawniczej obróbce Ustawy Prawo GiG.

  • Adam M. 12 czerwca 2009 09:52:52
    Profile Avatar

    Pani Dalido. Bardzo proszę o spokój. Jeżeli jest, tak jak Pani to pisze, to po co, to "może". Oczywiście, że jestem powiązany z WUG przede wszystkim przez krytykę tej instytucji w sprawach prowadzonej kontroli i nadzoru na polskim górnictwem. WUG zapowiedział wytoczenie mi procesu sądowego w tej sprawie. Pisałem już o tym, równiez na tych łamach. Mam nadzieję, że w wyniku tej dyskusji nie padną podobne groźby pod moim adresem. Odnośnie ręcznego sterowania WUG przez GGK i MŚ owszem grzmiałem, lecz może zbyt cicho i Pani tego nie usłyszała. Proszę zajrzeć na tym portalu do tekstu "Na prawo patrz". Pozwolę sobie przypomnieć tylko jego główną tezę, że WUG pod żadnym względem nie pasuje do MŚ, a jednak jemu podlega. Prawo górnicze i geologiczne jest sztucznie połączone z dominacją tego piewszego nad górnictwem, choć pod względem znaczenia gospodarczego jest dokładnie odwrotnie itp. Być może, że wyrażane przeze mnie stanowisko nie jest najlepszym rozwiązaniem, dlatego właśnie dyskutujemy. Łapać za słówka nikogo nie zamierzam, lecz wydawało mi się, ze lepiej jest kiedy mamy wspólny interes, mimo odrębnych zdań w sprawach szczegółowych. Dlatego podniosłem to, byc może nieumyślne potknięcie. Argumentów nie zbieram, więc ich nie mogę wystrzelać. Nasuwa je samo życie, projekty, postanowienia, wiedza, praktyka itp. Co do głupoty powtórzę tylko Pani stanowisko w tej sprawie, że miało być merytorycznie. Pozdrawiam.

  • Dalida 12 czerwca 2009 00:23:11
    Profile Avatar

    Czyli Jest Pan Panie Adamie jednak powiązany z WUG. No bo wszyscy wiedzą, że projektu rozporzadzeń ruchowych pisze WUG. Czyżbym nie miała racji ? Czy GGK ręcznie steruje WUG-iem to nie wiem, ale skoro Pan wie, to dlaczego Pan o tym nie grzmi ? Przy okazji radzę poczytać sobie art. 37.1-2. projektu, gdzie wyraźnie napisamo, że zanim się cofnie, to najpierw trzeba wezwać, a niekiedy nawet nakazać w drodze decyzji. Ktoś jednak nie doczytał albo nie chciał. To zresztą w zasadzie nic nowego bo tak jest od lat, a ile koncesji na tej podstawie cofnięto? Uczciwie przyznaję że nie wiem, ale czekam na informacje od Pana ile. Widzę, że argumenty Pan już wystrzelał i zmierza do prowadzenia dyskusji metodą łapania za słówka. A miało być merytorycznie. Czytać hatko. Na urzędniczą dowolność są sposoby, na głupotę niestety nie.

  • Adam M. 11 czerwca 2009 14:06:20
    Profile Avatar

    WUG jest instytucją podległą GGK i słucha jego poleceń, czy tego trzeba, czy nie, bo za jego postanowieniami idą sankcje karne. Proszę więc zostawić WUG w spokoju, bo nie ma on tu nic do gadania. Wyjaśniałem juz, że jego ranga jest poniżej departamentu w MŚ i miniej więcej odpowiada randze tego portalu, jego autorów i komentatorów. Rozumiem, że jak nie ma na kogo zwalić winy za wpadki, to można na WUG, bo na pochyłe drzewo przecież każda koza skacze. Rozumiem też, że Pani Dalida nie jest w żaden sposób związana z górnictwem, o czym świadczy jej odcinające się od tekstu i jego komentatorów słowo "Was", a mnie się wydawało, że to wszystko dotyczy "Nas". Czy cofać koncesję za każde jej naruszenie? Nie, ale też określić stopień jej naruszenia i dawać np. ostrzeżenia i po kolejnym niewykonanym zaleceniu można ją cofnąć (np. do tzrech razy sztuka, termin itp). Tego jednak zabrakło. Czy to takie trudne? Czy jednak urzędnicza dowolność nadal bierze górę na zdrowym rozsądkiem?

  • Dalida 11 czerwca 2009 12:22:43
    Profile Avatar

    No coż, ja się nie znam na mechanice górotworu ani na dokumentowaniu węglowodorów, więc się o tym nie będę wypowiadała. Więc dla równowagi może by tak samo, różnica między prawnikami a inżynierami jednak istnieje, bo nie znam prawników którzy porywają się na sprawy techniczne, ale przeważnie inżynierowie uważają się za specjalistów od prawa, prosty przykłąd to biegli w postępowaniu sądowym. Dyskusja odbywa się więc na nieporównywalnych płaszczyznach, też bym mogła polemizować o teoriach wpływów eksploatacji itp., ale nie chcę się ośmieszać. Hibiskusie, który to artykuł dzisiejszego prgg przewiduje, ze roszczeń dochodzi się na koszt przedsiębiorcy ? Czy 30 dni czy 60 to tak czy tak nie ma większego znaczenia, bo w większości przypadków każdy sztywno wyznaczony termin jest wadliwy. 30 dni to stanowczo za mało gdy duża szkoda, trzeba ją zinwentaryzować, opracować koncepcję naprawy, przeprowadzić negocjacje w sprawie uhody, a to w wielu sytuacjach w tym czasie nierealne. Przy tych 60 dniach to nie ma tam mowy o odpowiedzi na pismo (chyba że dysponujemy róznymi tekstami). Tylko do wyjątków należą sprawy, w których prawo określa termin zawarcia ugody, przykładem są ubezpieczenia, ale i tam termin nie ma charakteru bezgwlędnego. Dla mnie tego terminu do ugody w prgg mogłoby w ogóle nie być, bo jak się coś wie o prawie cywilnym, to nie ma wątpliwości, że takie zgłoszenie roszczenia to nic innego jak oferta, a co dalej to już wynika z kc. Nie wiem, o co chodzi z tą informacją o wpływach eksploatacji, ale w postępowaniu sądowym nie ma wątpliwości że to jest do uzyskania. Z całym szacunkiem dla autora opinii zamówionej przez sejm, ale obawiam się że Jego osobista wiedza z zakresu prawa jest mniej niż symboliczna, co zresztą wynika z jej tekstu. Nie da się skonstruować prawa bez określeń ocennych i nieostrych i tak jest od tysięcy lat i tego nie da się zmienić. A jeżeli chcecie by za każde naruszenie koncesji ją cofać, to proszę to zaproponować z imienia i nazwiska Nie jest prawda że prawo pisane jest z nastawieniem by znaleźć haka na każdego. A to że rozporządzenia do prgg są drobiazgowe - to pytanie, kto je projektował ? Prawnicy czy inżynierowie stowarzyszeni wokół WUG itp. ? Oczywiście, każdy ma prawo wypowiadać się na każdy temat. Ale jak przeczytać całe sześć stron tej dyskusji to chyba już ktoś wypunktował że to nie do końca jest tak, jak to się niektórym z Was wydaje.

  • Adam M. 10 czerwca 2009 21:36:16
    Profile Avatar

    Podzielając poglądy hibiskusa odnoszę wrażenie, że różnica zdań w sprawie kształtu pgg między inżynierami,a prawnikami jest pozorna, a przynajmniej drugorzędna. Istotna róznica jest między obywatelem, a władzą, o czym bardzo trafnie pisze również hibiskus. Otóż istotą rzeczy jest takie skonstruowanie prawa, aby jezeli będzie to konieczne na każdego, kto prowadzi działalność gospodarczą znaleźć przysłowiowego haka. Po to, aby działalność ta miała jak najmniejsze poparcie społeczne trzeba tak ustawić przepisy, aby w wyniku robót górniczych wszyscy okoliczni mieszkańcy byli na tym stratni. Trzeba przyznać, że pod tym względem prezentowane przez rząd pgg spełnia wszystkie kryteria, o jakich na wstępie wspomniałem. Po prostu prawnicty wykonali tylko brudną zleconą im robotę. teraz nie chcą się do tego przyznać, bo wzięli już za tow sute wynagrodzenie. Lepiej opowiadać bajki, ze inżynier nie może znac się na prawie itp,, bo to chociaż honorowa dyskusja.

  • hibiskus 10 czerwca 2009 11:36:17
    Profile Avatar

    Zamiast rozwodzenia się nad wyższością prawnika nad inżynierem odpowiadam Dalidzie słowami eksperta "W końcowej części wniosków autor stwierdza, że przedłożony projekt Pgg, nie zasługuje na jego uchwalenie bez niezbędnego i gruntownego jego przeredagowania. Pod względem merytorycznym reprezentuje on bardzo niski poziom." Proszę zrobić to co ja zrobiłam zestawić dotychczasowe zapisy rozdziału V z projektowanymi zapisami działu VIII. I odpowiedzieć : • gdzie podział się zapis o dochodzeniu roszczeń na koszt przedsiębiorcy. • czemu wydłużono termin de facto odpowiedzi na pismo (bo nie załatwienia postępowania ugodą) do 60 dni. D • dlaczego nie ma żadnych zapisów obligujących przedsiębiorcę do informowania o wpływach eksploatacji w sytuacji zakreślenia terminu dochodzenia roszczeń itp. Prawnik ma to do siebie, że to co zrobi uważa za doskonałe ( zawsze można zmienić jak się nie sprawdzi), inżynier za swoje działanie odpowiada całe życie. Tym się różnimy. A dla wiadomości inżynierowie znają prawo bo pracują na tym co szanowni prawnicy im zgotują! Proszę się więc nie dziwić, że starają się mieć wpływ na kształt prawa, posłuchać co mają do powiedzenia i przekuć to na prawniczy żargon. Traktując się jak partnerzy a nie wrogowie możemy stworzyć coś co będzie dobre.

  • Adam M. 9 czerwca 2009 11:12:29
    Profile Avatar

    Nigdy nie uważałem się za fachowca od prawa, choć temu prawu podlegam, a więc mam chyba prawo wypowiadać się na temat tego prawa. Droga Pani Dalio, prawo ma być jednoznaczne. Co to znaczy najmniejsze naruszenie koncesji? Dla jednego jest to nieprzestrzeganie żadnych zasad, a dla drugiego mrugnięcie okiem jest już karalne. Rozumiem, ze broni Pani rządowej koncepcji wspierania korupcji, z czego urzednicy ciągną spore korzyści. Czy Pani też jest urzędnikiem państwowym?

  • Dalida 9 czerwca 2009 09:45:18
    Profile Avatar

    Szanowny Panie Adamie, to "może" występuje w obecnej ustawie o swobodzie działalnosci gfospodarczej, obecnym prgg i jeżeli chce Pan to zastąpić przez formę nakazu (musi lub tp.), to będzie strasznie, bo nawet w razie nieuzuniecia najmniejszego naruszenia trzeba będzie cofnąć. Chce Pan tego ? Przepraszam, ale wychodzi z Pana fachowiec od prawa, który się na nim jednak mało zna.

  • Adam M 8 czerwca 2009 21:59:27
    Profile Avatar

    Pani Dalio. Co to znaczy zacietrzewiona dyskusja? Jeżeli ktos twardo broni swoich argumentów i ma na to dowody, to ma byc zacietrzewienie? Co to znaczy coraz mniej checi zrozumienia czegokolwiek? Czy słuszna i uzasadnina krtyka to wylewanie żółci i zajadłosci? Własnie usiłujemy autorów tego prawa naprowadzic na własciwa drogę. Proszę powiedzieć, jak to zrobić, kiedy najprostsze uwagi nie docierają do nich. O tym "może" piszę już kolejny raz, a jednak bez skutku. Oczywiście krytykom najłatwiej przypisac złą wolę. Niczego nie chcą naprawić , tylko wszystko zniszczyć. Proszę o odpowiedź na pytanie; kto wziął na siebie odpowiedzialność za to prawo? Ano nie ja, ani zadna z organizacji zawodowych i społecznych, lecz GGK i teraz on musi pić to piwo. Że nie smakuje, to niech najpierw lepiej je warzy.

  • Adam M. 8 czerwca 2009 21:45:05
    Profile Avatar

    Pani Dalido bawi mnie Pani serdecznie, bo co innego teoria prawa, w której zapewne jest Pani specjalistką, o czym zreszta swiadczy Pani komentarz. Jestem praktykiem w wykonywaniu prawa i wiele razy brałem udział w róznego rodzaju dochodzeniach i rozprawach. Prosze mi jednak odpowiedziec na pytanie: dla kogo jest tworzone prawo, czy tylko dla specjalistów, czy też dla zwykłych ludzi? Czy specjalisci innych zawodów nie moga zabierac głosu na temat prawa? Rozumiem, że teraz kiedy widac czarno na białym, ze to prawo jest źle skonstruowane usiłuje sie atakować jego krytyków, a nie dyskutować o merytorycznej jego warości. Bardzo proszę o odpowiedź na niżej pod Pani wpisem zamieszczony mój komentarz na temat stosowania w prawie wyrażenia "może".

  • Dalida 8 czerwca 2009 20:54:13
    Profile Avatar

    Z zainteresowaniem czytam tę dyskusję, ale jest coraz mniej merytoryczna, coraz bardziej zacietrzewiona, coraz mniej w niej chęci zrozumienia czegokolwiek, a coraz więcej zółci i zajadłości. Panowie, o co wam chodzi, czy żeby wykazać, żde wszystko jest do niczego, czy żeby spróbować coś naprawić ? Już na drugim roku studiów uczyłam się, co to jest decyzja związana i uznaniowa i pamiętam to do dzisiaj, to taki chleb powszedni każdego organu administracji. Nie każdy to wie i rozumie, stąd różne komentarze będące dowodem, że ich autorzy w istocie nie wiedzą, o czym dyskutują. Czy urzędnicy znają się na prawie to odrębny temat, ale obawiam się, że Pan Adam M. i hibiscus pewno niewiele. Bo gdyby się znali, to by wiedzieli, że oprócz prgg (wszystko jedno, czy obecnego, czy projektowanego) jest jeszcze kodeks cywilny, kodeks postępowania administracyjnego, przepisy o ochronie środowiska i wiele innych, a wszystkie one stosują się do wydobywania kopalin itp. A niestety o tym nie wiedzą, co wynika z ich wypowiedzi. Do tego niestety potrzeba profesjonalnej wiedzy, a nie amatorszczyzny. W praktyce najczęściej na temat prawa wypowiadają się inżynierowie, którzy niewiele na ten temat wiedzą. Odróżnijmy wreszcie prawo (istniejące, projektowane) od różnych zależności gospodarczych, organizacyjnych, politycznych itp. Hibiscusie - praworządność to coś zupełnie innego niż sądzisz, weź do ręki jakikolwiek podręcznik z zakresu podstaw prawa dla I roku. A z normy prawnej wynikają i obowiązki i prawa, nie o charakterze moralnym. Co by zresztą nie było, projekt (bez względu na to, jaki on będzie) górnictwa nie uzdrowi. Nie słyszałam też, by projekt kodeksu karnego konsultowano w zakładach karnych.

  • Adam M. 8 czerwca 2009 19:32:52
    Profile Avatar

    Co oznacza w prawie słowo "może". Weżmy np. art 37 p.2 "...organ koncesyjny może cofnąc koncesję". Co to ma znaczyć? Może? Czyli jak chce. W podtekście jest to prawo korupcyjne. Jak da, to może nie cofnąc, jak nie da to może cofnąć. Itd. itp. Takich kwiatków z tym "może" jest tu znacznie więcej. I to ma byc sprawiedliwe prawo? Chyba śmiech na sali.

  • hibiskus 8 czerwca 2009 11:19:29
    Profile Avatar

    Dyskusja trwa, ale coraz mniej merytoryczna a coraz bardziej towarzyska. Panu Euro brakło argumentów więc zaczął szermować demagogią i się wycofał z dyskusji. Chciałabym wrócić do dyskusji merytorycznej. Zacznijmy od opisu projektu: „ projekt dotyczy: usunięcia barier utrudniających podejmowanie i wykonywanie działalności w zakresie geologii i górnictwa, pobudzenia przedsiębiorczości oraz zwiększenia pewności inwestowania, co powinno zapewnić racjonalną gospodarkę złożami kopalin w ramach zrównoważonego rozwoju” Czyli pobożne życzenie, że to powinno zapewnić to co jest zamierzone ? W sytuacji przemian ustrojowych, kiedy następuje relatywizm moralny koniecznym jest stanowienie prawa tak by dawało równe szanse podmiotom bez względu na ich status społeczny. Intencja Ustawodawcy nie może rozmijać się z zrównoważonym względem podmiotów zależnych stanem prawnym jaki będzie obowiązywać po uchwaleniu tego prawa. Z normy prawnej wynika dla jednego podmiotu obowiązek, dla drugiego zaś moralne prawo, będące korelatem tego obowiązku. Moralność jest nader nieprecyzyjna, często wskazuje jedynie ogólny kierunek postępowania. Do przestrzegania norm moralnych skłania ludzi przede wszystkim presja wywierana przez opinię publiczną, a także wpojone w trakcie wychowania nawyki, sumienie i inne bodźce. Praworządność jest to taki stan faktyczny, w którym podstawowe dziedziny stosunków społecznych są uregulowane przepisami prawnymi i przepisy te są przez organy państwowe egzekwowalne. Prawo to zespół norm wydanych lub usankcjonowanych przez państwo i zagwarantowanych przymusem państwowym a moralność to ukształtowany w procesie długotrwałego rozwoju społeczeństwa zespół norm postępowania, według których ocenia się określone zachowanie jako dobre lub złe. Na straży norm prawnych stoi aparat państwowy ze swoimi środkami przymusu a te muszą być ustawowo opisane. W istniejącej sytuacji prawnej, zabezpieczenia prawne dotyczące prowadzenia profilaktyki oraz sposobu naprawy na rzecz podmiotów poszkodowanych są nieskuteczne i paraliżują możliwość skutecznego egzekwowania prawa. Poszkodowany nie jest w żaden sposób chroniony i musi się zmagać z gigantem jakim jest zakład górniczy posiadający skuteczne zaplecze prawne i techniczne do walki „o swoje”.. Proponowana nowela Prawa górniczego i geologicznego zgodnie z treścią projektu nie uwzględnia skutków eksploatacji górniczej gdyż jak widać zdominowana została przez lobby górniczo-gospodarcze zainteresowane prowadzeniem działalności i generowaniem zysku z pominięciem warunków zrównoważonego rozwoju, ochrony powierzchni oraz zobowiązań wobec praw właścicieli. Jeżeli koszty prowadzenia wyrobisk z podsadzką stanowią 30% zysku a koszty naprawy szkód wynoszą 1-3% to rachunek jest prosty i uzasadnia konieczność przymuszenia zakładów górniczych do profilaktyki i obowiązku naprawy zarówno w zakresie ochrony środowiska jak i infrastruktury. W proponowanej noweli jest jeszcze gorzej. Proponuję porównanie i treść noweli na razie w zakresie działu VIII, który został wbrew pozorom zmieniony niewiele ale istotnie na niekorzyść poszkodowanych. Nie będę tu przytaczać artykułów obowiązującego i prawa i nowelizacji. Brak przepisów regulujących utracone korzyści a także rekompensatę za uciążliwość użytkowania obiektów uszkodzonych w kilkuletnim okresie między zaistnieniem szkody a „przywróceniem stanu poprzedniego”. Ani słowa w tak sformułowanej Ustawie o konsekwencjach dla przedsiębiorcy za naruszenie zasad odpowiedzialności za szkody! Proszę tych dyskutantów, którzy znają zagadnienie o konstruktywne uwagi merytoryczne, które pomogą doprecyzować formułowane z nowelizacji treści i argumentację. Zainteresowanie znajdą te materiały łatwo.

  • Adam M. 8 czerwca 2009 10:03:49
    Profile Avatar

    Co to ma za znaczenie skąd kto pochodzi, czy z CBA, IPN, czy też może z MSW? Tu chyba liczy się jakaś logika, komunikatywność, sprawiedliwość i zrozumienie, a tego nawet po tej dyskusji nie widać. Głosy wspierające ustawę są marginalne, nie tylko ilościowo, ale też nie odnoszą się one do podstawowych zarzutów dotyczących tej ustawy, a przede wszystkim ogromnego przerostu formy nad treścią. Braku konsultacji nie tyle ułomnego projektu skonstruowanego przez usłużnych urzędników, ile brak jest wszelkiej inicjatywy społecznej w tej materii. Udawanie, ze tylko urzędnicy znają się na prawie, logice itp. to czysta demagogia, a przecież na samym tylko Górnym i Dolnym Śląsku, gdzie jest główne zaplecze surowcowe Polski tysiące ludzi musi realizować plany wydobywcze zgodnie z tym prawem i ma coś do powiedzenia na ten temat. To w ich imeniu piszę tekst i komentarze o pgg. Jak z nich wynika zdecydowana ilość merytorycznych wypowiedzi jest pod jego adresem bardzo krytyczna. Dobrze by było aby decydenci rządowi brali to pod uwagę. I oto chodzi moim zdaniem w całej tej internetowej dyskusji.

  • AK 8 czerwca 2009 09:28:28
    Profile Avatar

    Brawo Panie POL ! To Pan trafił w sedno. Właśnie chodzi o standardy, które wracając do meritum sprawy, wskazuje prof. Orion. Ale nawet przy pomijaniu takich opinii uznanych fachowców,to wspomniana przez Pan EU zajmie się tym szybciej niż komukolwiek się wydaje. I wtedy będzie Polak jak zwykle mądry po szkodzie ale tym razem górniczej, bo zarówno obowiązująca ustawa pgg jak i projekt nowelizacji niczego nie uzdrawiają a już na pewno polskiego górnictwa i wszystkiego co się wokół niego dzieje !!! To trudne do zrozumienia przez polskiego obywatela, ale to prawo ma wyznaczać standardy, jasne i obowiązujące wszystkich, zarówno państwo jak i przedsiębiorcę górniczego, zwłaszcza jeśli już wkrótce będzie nim prywatny właściciel a nie Skarb Państwa.

  • POL4109 8 czerwca 2009 00:21:42
    Profile Avatar

    Coś mi się zdaje, że dyskusja zaczyna przypominać niektóre spotkania w maglu, widocznie ktoś uderzył w czyiś czuły punkt. Ten AK to jakiś prokurator, CBA czy IPN ? Osobiście wolę iśc do kibla co spełnia standardy EU niż nasze. Ludzie - a prócz tego co to wszystko ma do projektu ustawy. Chcecie nią zbawić cały świat ?

  • AK 7 czerwca 2009 17:15:33
    Profile Avatar

    Oczywiście ! Niech się Pan nie zniża, tylko czemu nie odpowiedział Pan na pytania? Jestem też ciekaw z jakiej to szanownej pozycji musiałby się Pan zniżyć do najbardziej ludzkich argumentów i najprostszej ekonomii. Argumenty leżą na hałdach, kopalnie już nie fedrują w piątki i co dalej ? Czy ktoś tak naprawdę przejmuje się górnictwem w tym kraju ? Dlaczego buduje się stutysięczne miasta na węglu, zamyka najnowocześniejsze kopalnie a kilka lat później oddaje złoże czeskim przedsiębiorcom? Rządowy projekt ustawy to zaproszenie do legalnego rozboju prywatnego przedsiębiorcy. Jak wygląda odpowiedzialność Skarbu Państwa Pan zapewne dobrze wie i jak przedstawia się to w praktyce, chociażby roszczeń odszkodowawczych. Oczywiście dobra to taktyka omijać niewygodne pytania i ośmieszać, ale może w końcu trzeba się zniżyć żeby problem naprawdę zrozumieć, bo z pozycji wysokich stołków można tylko tworzyć teoretyczne absurdy! Miłych wakacji może w Kambodży, Panie Euro ?

  • Adam M. 7 czerwca 2009 15:16:33
    Profile Avatar

    Panie euro! Po co Panu to wszystko wiedzieć? Czy pan moze pomóc, czy zaszkodzić? Znając zycie, obawiam się, ze to ostatnie jest bardziej prawdopodobne. Podałem kierunek zainteresowania na Stowarzyszenie Kierowników Ruchu Zakładu Górniczego. Tam proszę zwrócić się o szczegóły. Odnośnie toalety to proszę przejrzeć załącznik do tekstu prawa przepisów UE (tabelka) tam Pan znajdzie toaletę. Czy zainteresowani wykorzystali wszystkie mozliwosci prawne? Nie i jeszcze raz nie, bo ich na to ich nie stać aby wynajmować najdroższych i sławnych adwokatów, którzy mieliby może jakieś szanse w tym starciu z Wysokim Sądem i urzędnikami.

  • euro 7 czerwca 2009 12:22:19
    Profile Avatar

    No właśnie, mniej demagogii. Bo do poziomu dyskusji reprezentowanego przez AK nie zamierzam się zniżać. Zero argumentów. Jak się ich nie ma, to cel uświęca środki. A ponadto - chętnie się dowiem, który artykuł propjektowanej ustawy określa wymagania toalety górniczej. Chętnie się dowiem również, w jakiej to sprawie OUG W-w zastosował wykładnię ministerialną prowadząc w rezultacie do (jak sadzę) wadliwych sankcji związanych z ruchem zakładu górniczego. Pytanie tylko, czy zainteresowani w ramach obrony wykorzystali wszystkie dostępne im środki prawne. Pewno nie, bo by o tym było głosno. A przy okazji radzę coś poczytać na temat zasady trójpodziału władzy. Jest co czytać, bo ona ma już ponad 200 lat i obrosła sporą ilością komentarzy. Przy okazji, wyjeżdżam na urlop i żalem komunikuję, że przez pewien czas będę poza zasięgiem internetu.

  • Adam M. 7 czerwca 2009 09:23:11
    Profile Avatar

    Nigdy i nigdzie nie twierdziłem, ze projekt nie zawiera korzystnych rozwiązań dla górnictwa i geologii. Twierdziłem i twierdzę, że ustawa ta jest źle skonstruowana i zawiera wiele wręcz nonsensów(np. wyposażenie przysłowiowej już europejskiej toalety górniczej). Bardzo daleka jest ona od wszelkich ideałów i standartów w tej materii o czym wielokrotnie pisałem. Odnośnie OUG we Wrocławiu, to oczywiście, że nie wydaje on na ten temat opinii lecz posługuje się najbardziej absurdalnymi komentarzami właśnie pochodzącymi z Ministerstwa Środowiska i Głównego Geologa Kraju oraz działającego w jego imieniu Departamentu Geologii i Koncesji Geologicznych. Jedni szaleńcy wspierają drugich i tak toczy się ten światek. Natomiast nadal jestem zdania, że polscy przedsiębiorcy górniczy, szczególnie w zakresie kopalin pospolitych są przeciętnymi obywatelami, którzy w ramach zabezpieczenia się przed pozaprawnym działaniem OUG we Wrocławiu chcieliby znać całe to prawo, ale nie mają żadnej na to szansy, aby dorównać swoim prześladowcom, którzy nic nie robią tylko wymyślają, którym paragrafem w kogo uderzyć realizując starą komunistyczną zasadę: dajcie mi człowieka, a ja już na niego znajdę paragraf Nie mówię już o tym, że są za to doskonale opłacani. Proszę zauważyć, ze nie jest przypadkiem, że ci którzy tworzą to absurdalne prawo w resorcie Głownego Geologa Kraju jednocześnie nadzorują tych, którzy przestrzegają jego wykonania. To właśnie Wyższy Urząd Górniczy i jego wrocławska filia w postaci OUG też podlegają służbowo twórcy tego prawa Głownemu Geologowi Kraju. Co Pan na to, Panie euro? Czy tworzenie i przestrzeganie prawa w jednym ręku nie pachnie totalitaryzmem (demokratycznym z nazwy, jak w PRL). Gdzie jest trójpodział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą? Jest, ano w teorii, w sloganach, w debatach przedwyborczych...

  • A.K. 6 czerwca 2009 23:18:11
    Profile Avatar

    Panie Euro! Jestem bardzo ciekaw, z której strony tej podkomisji Pan zasiada ? I w której radzie nadzorczej spółki węglowej zasiadał Pan wcześniej? Bo to jest najistotniejsze. Niestety, całe lobby górnicze każdą inicjatywę działającą na korzyść społeczeństwa, które chce gwarancji bezpieczeństwa zapisanych w ustawie, a wymuszającą od przedsiębiorcy górniczego, rozumnych rozwiązań traktuje za demagogię! Niech Pan przeczyta ostatnią wydaną koncesję na eksploatację węgla ! Inwestycja jak w kraju trzeciego świata i to najlepszy fachowiec w kraju wydaje takie decyzje, który pracuje właśnie nad ustawą. Mamy najdroższy węgiel i najbardziej zniszczone środowisko i to wszystko zgodnie z prawem ! Jak to może długo jeszcze trwać? Czy Pan naprawdę nie wie co czeka polskie górnictwo? Polecam opinie prof. Antona Sroki I proszę tak nie szafować znajomością ustawy, nie Pan jeden ją przeczytał, a punkt patrzenia zależy od punktu siedzenia. Pan z Warszawy czy ze Śląska ?

  • euro 6 czerwca 2009 22:05:08
    Profile Avatar

    No własnie, a tak ktoś to przed chwilą wychwalał pod niebiosa fachowość urzędów górniczych. Fakt, ze wrocławski oug jest znany z naddokładności. Wiem i nie muszę w tej sprawie się z nikim kontaktować, nawiasem mówiąc walczyłem z nimi i to z sukcesem. To tak jak z tą blondunką, która zapłaciła 202 sł za naprawę samochodu, po 1 zł za uderzenie młotkiem, po 100 zł żeby wiedzieć, gdzie uderzyć. Przy okazji to jednak nie chodziło o wykładnie ministra środowiska, bo o ile wiadomo WUG swoich nie publikuje. A co do meritum, Panie Adamie to niech Pan nie demonizuje, nawet jeżeli ta całośc ma 1200 stron, to nadal zapewniam Pana że dla przeciętnego obywatela ta materia jest obojętna. Po pierwsze, dzisiaj wcale całość przepisów z tej branży wcale nie jest bardziej skromna (niech Pan spróbuje podliczyć), a po drugie - nawet jeżeli odnieść to do górników i geologów - nie ma takiego, kogo dotyczyłaby całość, tj. 1200 stron. O ile się mylę, proszę o dowód, że jest inaczej. Jeżeli zaś uważą Pan, że projekt nie zawiera żądnych rozwiązań korzystnych dla górnictwa i geologii, to zapewne albo Pan nie przyczytał, albo Pan nie rozumie, albo rozumieć nie chce.

  • Adam M. 6 czerwca 2009 11:18:02
    Profile Avatar

    Rzeczowe podejście. To mi się podoba. Nikt nie przewiduje, że przeciętny obywatel ma przeczytać i zrozumieć 1200 stron tekstu. Drogi panie euro, a kim jest przeciętny polski właściciel piaskowni, zwirowni, glinianki itp., jak nie przeciętnym obywatelem? Pan mówi, ze prawo to nie dotyczy większości obywateli, to pozór, bo z tego co wiem, to produkowaną energię z węgla kamiennego i brunatnego użytkują prawie wszyscy obywatele RP, a prawo to decyduje też o kosztach, opłatach itp. warunkach finansowych, za które w końcu właśnie oni zapłacą. Rozumiem, że chodzi o ograniczenie dyskusji do wąskiego grona rządowych "specjalistów", którzy i tak zadecydują o tym jak zechcą. Z tym im gorzej tym lepiej to szczera prawda, bo w tym obłędzie legislacyjnym, rzeczywiście im gorzej dla rządowych propozycji dławiących polskie górnictwo tym lepiej dla górników i inwestorów tego sektora. Odnośnie sankcji karnych proszę zapoznać się z postępowaniem wrocławskiego Okręgowego Urzędu Górniczego, który skarży do sądu wszystkich, którzy mu podpadają na ogół ze skutkiem "śmiertelnym" dla zakładów, które w wyniku tych sankcji są zamykane. Sąd np. daje wiarę fotografii prezentowanej przez dyrektora tegoż urzędu, że półka bezpieczeństwa w odkrywkowym zakładzie górniczym została naruszona o 5 cm, co ma być widoczne na załączonej fotografii, na której nie ma żadnej skali porównawczej, ale skoro tak uważa urzędnik, sąd podziela jego zdanie. Pisałem o tym na łamach portalu nettg wspominając "niekompetencję i pozaprawne działania tego urzędu", na co rzeczniczka prasowa WUG obiecała sprawę przeciwko mnie skierować do sądu, bez dochodzenia, czy mam rację, czy też nie. Proszę w tej sprawie skontaktować się ze Stowarzyszeniem Kierowników Ruchu Zakładu Górniczego, którzy dysponują dziesiątkami tego rodzaju faktów. Skoro chętnie się Pan o tym dowie, to teraz Pan już wie, więc czekam na efekty. Pozdrawiam

  • euro 5 czerwca 2009 21:43:26
    Profile Avatar

    Ludkowie roztomili, Przede wszystkim nikt nie przewiduje, że przeciętny obywatel ma przeczytać i zrozumieć 1200 stron tekstu. Jak wynika z tej dyskusji, to nawet ci co uważają się za specjalistów tego nie zrobili. To prawo w ogóle nie dotyczy większości obywateli, więc po co mają się nim zajmować. Odnoszę wrażenie, że ktoś za wszelką cenę szuka dziury w całym i nie jest zainteresowany twórczymi zmianami, tylko wykazaniem że im gorzej tym lepiej. Co do tych rzekomo wiążących wykłądni - chętnie dowiem się, kto z powodu niezastosowania się do takowej został obsypany sankcjami karnymi, mandatami i plagami egipskimi. A co do pojęcia strony i podmiotu na prawach strony - to różnicę zna nawet początkujący student administracji kończącej się licencjatem. Co do bezwartościowych propozycji zmian wymagań dotyczących tzw. szkód górniczych, to najlepszym dowodem są propozycje zgłoszane na ostatnim posiedzeniu speckomisji pracującej nad wiadomym projektem. Są one doskonałym dowodem tego, że ich PT Autorzy zupełnie nie znają obowiązującego stanu prawnego i niepotrzebnie wywarzają otwarte drzwi. Fakt, że w projekcie nie ma rozdziału (lub tp.)o szkodach sąsiedzkich nie świadczy o tym, że ich tam nie uregulowano, warunek jest tylko jeden - dobrze byłoby wiedzieć,na czym polega istota tych stosunków sąsiedzkich, a tego bez wiedzy z zakresu prawa cywilnego niestety "nie razbieriosz". Chętnie się dowiem, co to za cegła prawnicza "odpowiedzialność za szkody komentarze prawne" bo chociaż trochę się tym interesuję, to nie spotkałem się z opracowaniem o takim tytule Który przepis dzisiejszego prgg przewiduje że postępowanie sadowe toczy się na korzyść podmiotu gospodarczego ? Hibiskusowi gratuluję zdolności przewidywania, ale zaręczam żę ten komu nie są obce podstawowe rozwiązania polskiego systemu prawa bez trudu zrozumie istotę projektowanych zmian (chyba że nie chce zrozumieć albo ta podstawowa wiedza z zakresu prawa jest mu obca). Demokracja ma swoje prawa, ale to absolutnie nie oznacza, że wszyscy mają rację, nie da się tak zaprojektować omawianych rozwiązań by zadowolić każdego. Adam M. jednak podcina gałąź, na której siedzi, bo przyznaje, że wykładnie ministerialne nie są wiążące, ale jednak uważa, że jest przez nie tyranizowany przez dyktatorów urzędników. Wie, że te wykładnie są kontrolowane przez sądy, ale sądy też mu się nie podobają bo się nie znają. A wszystko ma swoje podłoże w tzw. inżynierskiej technice pisania, rozumienia i stosowania prawa. Mieliśmy przed laty efekt takich działań, co prawda te przepisy już nie obowiązują, ale do dzisiaj pijemy piwo nawarzone przez amatorów którzy tworzyli nowele do prg i pgeol z 1991 r. Ludzie, mniej emocji, mniej demagogii i taniego populizmu, a przynajmniej trochę rzeczowego podejścia.

  • Adam M. 5 czerwca 2009 09:42:23
    Profile Avatar

    Proszę zwrócić uwagę na to kto przedkłada tego rodzaju projekty prawa? Ano rząd, a rząd to urzędnicy, czy w Polsce są tylko urzędnicy? Czy tylko tak jak w czasach PRL oni na wszyskim się zanją? Jak się na tym znają pokazuje właśnie ich kuriozalne dzieło. Dlaczego nie chcą, poza dobranymi jednostkami pracować nad tym prawem z środowiskami zawodowymi (uczelnie, związki zawodowe, stowarzyszenia) dlaczego wszystkich mają w pogardzie i narzucają im za wszelką cenę swoją wolę, zasłaniając się demokratycznym mandatem Sejmu? Tu rodzi się też pytanie natury bardziej ogólnej. Czy demokracja formalna może wspierać i torować drogę dyktaturze urzędników, którzy działąją nie wiadomo w czyim interesie? Bo na pewno nie w interesie przeciętnego obywatela RP, który nie jest w stanie nawet przeczytać i zrozumiec te prawie 1200 stron tekstu. To już przerabialiśmy, że prawo było tak skonstruowane, że zawsze kogo się chciało mozna było oskarżyć i skazać. Czy to ma być powtórka z "rozrywki"?

  • hibiskus 4 czerwca 2009 10:25:07
    Profile Avatar

    Komentator "euro" jest bardzo pewny siebie. Ja też przeczytałam cały projekt wraz z opisem. Jest tam sporo niepotrzebnych powtórzeń i uszczegółowień. Jeśli takie są zasady procedowania to niech tak zostanie ale w odniesieniu do wszystkich podmiotów. Nieprawdą jest, że " nie ma bowiem jakichkolwiek racjonalnych podstaw by omawiane szkody były naprawiane wedle innych zasad niż zwykłę szkody (np. przemysłowe), w dodatku wedle innych zasad procesowych". Ależ są inaczej nie rodziłyby sie jak grzyby po deszczu instrukcje ITB zresztą na zamówienie GIG ani takie cegły prawnicze jak "odpowiedzialność za szkody komentarze prawne" czy "Ochrona obiektów budowlanych na terenach górniczych" wydana prez GIG. W książce tej można znaleźć wiele przyczynków do tego, że jest to inna specyfika naprawy, korzystania i użytkowania obiektów nie tylko mieszkalnych. Euro pisze - "pomysły komitetów obywatelskich dotyczące zmian w zakresie tzw. szkód górniczych mają charakter poetyckich fantazji, całkowicie oderwanych od elementarnych zasad prawa ukształtowanych już dawno temu; nie ma bowiem jakichkolwiek racjonalnych podstaw by omawiane szkody były naprawiane wedle innych zasad niż zwykłę szkody (np. przemysłowe), w dodatku wedle innych zasad procesowych; a jak ktoś twierdzi że z projektu wyleciały stosunki sąsiedzkie - to zapewne nie wie o co w nich chodziło i projektu w ogóle nie czytał;" - Ten zapis demaskuje pisząca osobę. Skoro ma taką wiedzę to nie posiadł jej z czytania projektu ustawy tylko z zasiadania w gremiach ustawodawczych! A aktualny nagłówek działu VII jest jednak bez stosunków sąsiedzkich. Do tego w zamieszaniu zapomniano kto jest szkodzącym a kto poszkodowanym i jakie sa prawa a jakie obowiązki tych podmiotów. Pomnięto też zapis, że postępowanie sądowe ma sie toczyć na koszt podmiotu gospodarczego. Przypadkiem????? Ewidentnie neikorzystnie potraktowano w zapisach ustawy właścicieli nieruchomości na powierzchni ograniczając ich prawo własności i nie dając nic w zamian prócz możliwości kopania się z koniem. Dalej Euro pisze "pod warunkiem jednak, że wiemy, co to znaczy "mieć prawa strony" i czym się to różni od "być stroną"." no właśnie a Euro jest tu na której pozycji?.

  • Adam M. 4 czerwca 2009 09:56:55
    Profile Avatar

    OK. Jednomandatowe okręgi wyborcze to pomysł, promocja i działania w skali kraju prof. Jerzego Przystawy z Wrocławia. Jego program przedstawiałem chyba rok temu w legnickim dodatku do "Niedzieli". Wydaje mi się, ze można go jeszcze znaleźć na stronach internetowych, również pod moim nazwiskiem. Niestety, program ten jest manipulowany przez polityków, którzy chcąc pozyskać znaczące srodowisko obiecują jego realizację przed wyborami, a po wyborach dalej sa za, a nawet przeciw. Manewr ten do znudzenia powtarzają obie główne partie PO i PiS zawsze z tym samym negatywnym skutkiem.

  • atech - Ontario 4 czerwca 2009 02:28:03
    Profile Avatar

    Panie Adamie ! Nie bede sie wypowiadal w sprawie projektu ustawy tylko chce sie zapytac o nastepujaca rzecz : U nas w Kanadzie, a w zasasdzie podobne sprawy sa w gestii prowincji, czyli w Ontario,kazdy smiertelnik ma prawo przyjsc do parlamentu na pewnym etapie opracowywania danej ustawy i zabrac glos, wypunktowac braki, etc....Inna sprawa, ze u nas ( w Kanadzie ) sa jednomandatowe okregi wyborcze i w takiej sprawie idzie sie do swojego posla w swoim okregu i juz psim obowiazkiem tego posla jest wszystko zorganizowac i ulatwic bo posel odpowiada u nas przed elektoratem, i tylko przed elektoratem....Ja bym polaczyl ten problem z postulatem zmiany ordynacji wyborczej na JOW.....

  • Adam M. 3 czerwca 2009 23:38:52
    Profile Avatar

    Całkowicie zgadzam się z wszystkimi uwagami zawartymi w notatce euro, nie mniej chciałem jednak zwrócić uwagę na to, ze ministerstwo swoje wyjasnienia uważa za prawnie wiążące. I o takie komentarze mi chodziło. Mozna je ignorowac, tylko, ze wtedy wszystkie organa karne RP rzucają się na mnie jak na ofiarę zasypując mandatami, wyrokami itp. Tu jestem przegrany, bo kopanie się z koniem nie nalezy do przyjemnosci, a już stare przysłowie mówi, ze "Non Herkules contra plures" Nie moga byc one wiążace dla sądu. Nie mogą, ale są. Proszę zauważyć, że sądy w Polsce są całkowicie niezalezne równiez od prawa, logiki i faktów. Zasadniczo im wyższa ranga państwowej instytucji w sądzie, tym na ogół łatwiej sąd jej przyznaje rację nie usiłując nawet dochodzić prawdy, bo po pierwsze nie zna się na specyfice prac górniczych, a po drugie idzie na bezpieczną łatwiznę dając wiarę wyższej randze administracyjnej. Tak to wyglada w większości przypadków. Sejm i reprezentujacy go Marszałek moga uchwalić, co im się podoba. Pytanie o upoważnienie Marszałka to oczywiście czysta teoria użyta tylko do celów retorycznych, aby wykazać ministerialnemu urzędnikowi jego jawnie bezprawne działanie. W polsce zapomina się o tym, ze urzednik nie jest powołany do komentowania i wyjasniania prawa, on jet powołany do jego wykonywania. Wszelkie zas niejasnosci moga rozstrzygac sądy lub akceptowane przez obie strony specjalistyczne uczelnie górnicze, geologiczne, surowcowe itp. Tak sie dzieje we wszystkich cywilizowanych krajach Europy i świata. Urzędnik nie moze być tak jak jest to u nas wszechmocnym tyranem, który jest wykonawca prawa oraz równoczesnie jego jedynym i wiążacym interpretatorem.

  • euro 3 czerwca 2009 22:54:53
    Profile Avatar

    Mam pewną przewagę nad pozostałymi, bo przeczytałem cały projekt i chyba wiem, o co w nim chodzi. Niestety, więkoszość zabiera głos w myśl zasady sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Przykro to mówić, ale najwięcej zacietrzewienia i niezrozumienia jest po stronie tych, którzy głoszą prawdy objawione z zakresu prawa przeważnie będące jednak bzdurami. I tak wykładnie na stronach internetowych ministra są wyłącznie wyrazem stanowiska tego, kto je podpisał i dla sądu wiążące nie są i być nie mogą, a jeśli ktoś uważa, że to jednak wykładnia wiążąca, to pewnie z prawem dużo wspólnego nie miał, Marszałęk Sejmu z tym nic wspólnego nie ma; opłata eksploatacyjna w świetle prawa polskiego jest rodzajem opłaty za korzystanie ze środowiska bez względu na to, czy się to komuś podoba czy nie, a zatem rozsądek podpowiada by to zunifikować choćby częściowo; podatek od podziemnej infrastruktury górniczej należy się gminom jak wół do karety, pytanie zresztą ile gmin góniczych go otrzymuje (na zdrowy rozum - co ma podatek od nieruchomości z opodatkowaniem czegoś, co z nieruchomością w znaczeniu przyjętym przez prawo nie ma nic wspólnego, nawiasem mówiąc dziw że ta "jednoznaczna" ustawa o podatkach i opłatach lokalnych jeszcze nie została zaskarzona do Trybunału Konstytucyjnego, bo w odniesieniu do podatku od nieruchomości nie spełnia elementarnych wymagań Konstytucji; pomysły komitetów obywatelskich dotyczące zmian w zakresie tzw. szkód górniczych mają charakter poetyckich fantazji, całkowicie oderwanych od elementarnych zasad prawa ukształtowanych już dawno temu; nie ma bowiem jakichkolwiek racjonalnych podstaw by omawiane szkody były naprawiane wedle innych zasad niż zwykłę szkody (np. przemysłowe), w dodatku wedle innych zasad procesowych; a jak ktoś twierdzi że z projektu wyleciały stosunki sąsiedzkie - to zapewne nie wie o co w nich chodziło i projektu w ogóle nie czytał; to, że w obecnym prgg gmina ma prawa strony w sprawach dotyczących opłaty eksploatacyjnej jest właśnie najlepszym dowodem na to, że gmina w tych sprawach nie ma żadnego własnego interesu prawnego (pod warunkiem jednak, że wiemy, co to znaczy "mieć prawa strony" i czym się to różni od "być stroną". Faktycznie definicja kopaliny wydobytej jest niestrawna i zbędna, ale czytałem że nie jest ona pomysłem resortu, ale głównego komsumenta wpływów z opłat eksploatacyjnych. Standardy konstytucyjne są niestety takie, że to to dawniej zamieszczano w rozporzadzeniu, dzisiaj często musi być w ustawie. A kto tego nie wie, no to trudno. Nie wszyscy muszą wiedzieć wszystko. Trzimta sie chopy !

  • hibiskus 3 czerwca 2009 21:48:02
    Profile Avatar

    Od dłuzszego czasu "praktykuję" w szkodach górniczych. Nowy projekt przeczytałam głównie pod tym kątem. Rację mają ci, którzy piszą, że w Ustawie znalazły się tematy, które powinny być uregulowane w rozporządzeniach. Są i takie których wogóle brakuje np. definicje specjalistyczne, profilaktyka bezpieczeństwa powierzchni. Zestawiłam tylko przepisy dotyczące odpowiedzialności ze szkody (stosunki sasiedzkie zniknęły, pewnie się źle kojarzyły). Obszerność materiału nie pozwala na zamieszczenie go w komentarzu. Rzecz w tym, że przy ułatwieniach działalności górniczej skomplikowana została i tak już trudna dla poszkodowanych sytuacja dochodzenia roszczeń. Kosmetyka jest pozorna. Przedstawiane przez społeczne komitety problemy są lekceważone głownie pzrez liczne gremia górnicze gdyż nie są zgodne z "intencją ustawodawcy" a intencja została dość dokładnie wyartykułowana w opisie do projektu. Ułatwić gospodarcze wydobycie! Zainteresowanych proszę o kontakt hibiskus3@o2 pl

  • Adam M. 2 czerwca 2009 23:05:02
    Profile Avatar

    Nie trzeba sypać głowy popiołem tylko korzystać z materiałów sejmowych, bo te i tylko te są podstawą do prowadzonej dyskusji. Nie sądzę aby strony internetowe Sejmu RP były specjalnie fałszowane w sprawie akurat druku 1696. Pan JAK opiera sie na innych materiałach niz te, które rozpatruje Sejm RP i dlatego nie możemy się porozumieć. Proszę o dyskusję nad materiałami zawartymi na podanych stronach internetowych Sejmu RP, a nie nad dowolnie kompilownymi tekstami!

  • czcionka 2 czerwca 2009 21:56:01
    Profile Avatar

    A moze jeden i drugi Pan ma racje? Moze roznica wystepuje w wielkosci czcionki tekstu wiec liczba stron ulega zmianie?

  • JAK 2 czerwca 2009 16:57:32
    Profile Avatar

    Chyba posypię głowę POPIOŁEM! Mam przed sobą: projekt ustawy = 122 strony + 18 stron (UZASADNIENIE)+ 10 stron (OCENA SKUTKÓW REGULACJI) + 82 strony (TABELE UNIJNYCH IMPLEMENTACJI) + 1 strona (ZGODNOŚĆ Z PRAWEM UNIJNYM). Do tego Cd. druku nr 1696, który ma 461 stron! Najwyraźniej czegoś NIE MAM - przepraszam SPRAWDZĘ! Mam za to więcej szczęścia bo nikt mnie nie straszy, że wylecę z PRACY! Przed laty jeden "mądry" sugerował, że mam małe dzieci, ale nic to nie dało... Panie Adamie - naprawdę nie ilość jest ważna, a zła wiara, że WŁADZA wszystko może i że parlamentarzystom NIE ZALEŻY na dobrym prawie. Niech Pan Panie Adamie powie, że jest dziennikarzem to SKOŃCZY SIĘ DOPYTYWANIE (Panie legislatorki znają prawo prasowe!). Pozdrawiam.

  • Adam M. 1 czerwca 2009 22:52:01
    Profile Avatar

    Panie JAK, jak Pan liczy te strony? Proszę otworzyć w wyszukiwarce Prace Sejmu, dalej Projekty ustaw i tam pod Lp 105, Druk 1696 otworzyć rubrykę "Prawo geologiczne i górnicze" i sprawdzić ilość stron załączonych tam dokumentów. Podaję wykaz: Projekty ustaw - 230 stron Tom I Przepisy wykonawcze - 472 strony Tom II Przepisy wykonawcze - 456 stron Razem 1158 stron Odnośnie opinii legislatorek opowiem o tym, ze zamieszczają one na stronach ministerstwa środowiska obowiązującą wykładnię prawa geologicznego i górniczego. Pozwoliłem sobie zapytac je: czy maja do tego upoważnienie Marszałka Sejmu RP. Bo tylko ten, kto uchwala prawo, ten ma moc w sposób wiążący je wykładać. A panie legislatorki nie mają uprawnień Sejmu RP, co uznałem za naduzycie przez nie prawa. Na to Pani chytrze zapytała: gdzie Pan pracuje? ( W domyśle już ja Pana wyleję z tej pracy na zbity ...). Tak tworzy i interpretuje się w Polsce prawo.

  • KB 1 czerwca 2009 20:35:18
    Profile Avatar

    Ustawa budzi wiele kontrowersji i pytań: - dlaczego definicja kopaliny wydobytej - stanowiacej podstawę opodatkowania opłatą eksploatacyjną - jest niejednoznaczna? - dlaczego ustawa - w/g Głównego Geologa Kraju - ustawa techniczna wprowadza zmiany w podatku od obiektów budowlanych zakładu górniczego, które są jasno i czytelnie określone w ustawach podatkowych? Dlaczego ww. zmiany wprowadzone zostały przez Stały Komitet Rady Ministrów już po uzgodnieniach z samorządami, po uzgodnieniach międzyresortowych i po przyjęciu projektu ustawy przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów? - dlaczego w projekcie ustawy odbiera się samorządom nabyte z mocy ustawy kompetencyjnej prawa strony w sprawach opłat eksploatacyjnych? - dlaczego zmienia się terminy płatności opłat eksploatacyjnych stanowiących dochody własne gmin z 4 x w roku do 2 x w roku ? Co to ma wspólnego z opłatami środowiskowymi stanowiacymi fundusze celowe? a tak to jest tłumaczone w uzasadnieniu przez Głównego Geologa Kraju. Ile jeszcze należy postawić pytań aby uznać że projekt ustawy wymaga wiele istotnych zmian, a podstawowe z nich: musi być zgodny z Konstytucją RP, z obowiązującymi ustawami np. o swobodzie działalności gospodarczej, ordynacja podatkowa, o opłatach i podatkach lokalnych, z wyrokami sądowymi i z wyrokami Trybunału Konstytucyjnego !

  • euro 1 czerwca 2009 20:25:58
    Profile Avatar

    Chyba jednak trochę mają rację ci, co twierdzą, że głównym źródłem nieporozumień jest niezrozumienie (chęć niezrozumienia)projektu. To prawda że NOBODY IS PERFECT, ale naprawdę ten, kto zna realia prawne funkcjonowania górnictwa i geologii, znajdzie tam dużo bardzo korzystnych rozwiązań. A ich brak dzisiaj stwarza mnóstwo kłopotów i kopalniom, i organom administracj. Nie fetyszyzujmy urzędów góniczych (i tego najwyższego), ale chociaż przepisy znają, to przeważnie ich nie rozumieją, a prócz tego - urząd górniczy zawsze ma rację, w razie wątpliwości patrz jak wyżej (idę o zakład - skrzynka Johny Walber Blue Label). Prawda jest zresztą taka, że o ile mi wiadomo, szkolenia na uprawnienia (z zakresu prgg) prowadzą technicy. Ten, kto żałuje komisji do spraw szkód góniczych pewno nie wie, że one plus przepisy o szkodach górniczych (z 1953) doprowadziły do degradacji środowiska zwłąszcza na GÓRNYM SLĄSKU, nie opłacało się zapobiegać szkodzie, lepiej było zaczekać aż się zawali i zapłacić zryczałtowane odszkodowanie znacznie niższe niż szkoda. A może ktoś wreszcie sprowokuje jakąś dyskusję z udziałem specjalistów z zakresu tego prawa ? Pani Mierniczemu ku rozwadze - podziemne bezzbiornikowe prowadzisię od lat (ostatnio nawet się paliło), składowanie - skromnie bo skromnie, ale też. Czy jest bardziej bezpieczny sposób unieszkodliwienia niektórych odpadów, np. promieniotwórczych (zalecam zainteresować się, co w istocie w Polsce się z nimi dzieje). Tuż Pyrsk Chopy !

  • Adam M. 31 maja 2009 22:31:51
    Profile Avatar

    Ponad 1000 stron tego prawa wraz załącznikami to nie jest slogan, to można znaleźć na stronach internetowych Sejmu RP i sobie policzyć! Do tysiąca bez badań Malinowskiego umiem liczyć. Zgadzam się, że najważniejsze jest jakościowe oddziaływanie,logika myśli, duch i ltera prawa oraz język. Wszystkie te postulaty najlepiej spełnia zwięzła i krótka jego formuła. Jeżeli chodzi o logikę to mam pytanie, czy np. potrzebne jest prawny opis wyposażenia toalety górniczej, co zawarte jest m in. w jednym z załączników do tego prawa, nad którym debatuje Sejm RP. Czy Sejm RP nie ma poważniejszych tematów do dyskusji?

  • JAK 31 maja 2009 18:30:40
    Profile Avatar

    W naszej wymianie poglądów utrwalił się SLOGAN: "ponad 1000 stron prawa"! Ma to mieć WYDŹWIĘK NEGATYWNY. Andrzej Malinowski (źródło: "Systematyka wewnętrzna ustawy") zadał sobie trud przeliczenia SŁÓW 651 ustaw z lat 2001 - 2005 i otrzymał następujące wyniki: *średnia objętość 7108 słów (ok. 24 stron), *minimum 48 słów, *maksimum 85807 słów, *pierwszy kwartyl 1655 słów, *mediana 3900 słów, *trzeci kwartyl 7971 słów, *odchylenie standardowe 6058 słów. Wśród analizowanych tekstów był tekst jednolity (2005 r.) "starej" ustawy prawo geologiczne i górnicze! Celowo przytaczam fragment badań Malinowskiego bo w USTAWIE ważne jest jej jakościowe oddziaływanie, logika myśli, duch i litera prawa oraz język. To SZWANKUJE w kompilacji nowego tekstu "J-J".

  • mierniczy górniczy 31 maja 2009 13:03:48
    Profile Avatar

    P.S. Tak jak Pan Adam napisał, ranga WUG w ostatnich latach drastycznie zmalała a to jest wina dotychczasowych rządów. Podejmowanie takich decyzji idzie w złym kierunku.

  • mierniczy górniczy 31 maja 2009 12:12:17
    Profile Avatar

    Zgadzam się z Panem Adamem, że PGG wraz z rozporządzeniami jest zbyt obszerne. Zdając odpowiednie egzaminy w OUG i WUG napotykałem na szereg niezrozumiałych dla mnie zapisów. Dla większości osób (jak nie dla 100%) czytających ustawę PGG czyta się tekst, którego w większości się nie rozumie. To nie jest dobry język polskiego prawa, powinien być bardziej przejrzysty i prosty w czytaniu. Pojęcia "bezzbiornikowe magazynowanie substancji w górotworze, składowanie odpadów w górotworze" nie mają praktycznego zastosowania do dnia dzisiejszego - chyba że sytuacja uległa zmianie w ostatnich dniach. Nie wiadomo jak je praktycznie interpretować. Nawet jak próbowałem czytać komentarz do ustawy Pana Aleksandra Lipińskiego i Ryszarda Mikosza odstawiłem go na półkę po kilku przeczytanych stronach. Ciekawe czy Panowie w Warszawie zdają sobie sprawę jaki powstał bałagan po wprowadzeniu w 1994 roku ustawy i zlikwidowaniu komisji szkód górniczych? Do tego wszystkiego doszedł zapis art. 53 PGG "Dla terenu górniczego sporządza się miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego ..." Panowie, zapytajcie się poczciwego górnika tj. osób dozoru ruchu (śreniego, wyższego), KRZG i innych poczciwych osób co sądzą na temat ustawy zasadniczej i rozporządzeń które ich dotyczą w zakładzie górniczym? Jak się przepisy sprawdzają w praktyce, bo to jest chyba najważniejsza istota sprawy?

  • Adam M. 31 maja 2009 10:16:58
    Profile Avatar

    Zgadzam się z rolą Wyższego Urzędu Górniczego w tworzeniu tego prawa. Tylko prawda jest taka, że WUG wraz z całym górnictwem został poddany daleko idącej degradacji swojego znaczenia. Kiedyś bezpośrednio podlegał Sejmowi RP, a potem premierowi, a na końcu ministrowi gospodarki. Teraz podlega on ministerstwu środowiska(!!!) i nawet nie ma tu rangi departamentu, a jego zwierzchnikiem jest twórca tego przawa Główny Geolog Kraju. W tej sytuacji o roli WUG w tworzeniu prawa można zapomnieć. Odnośnie dobrego prawa, to według klasyki rzymskiej winno być ono krótkie, zwięzłe i konkretne. Na tych zasadach prawo rzymskie funkcjonowało ok. 2000 lat, zaś prawo geeologiczne i górnicze tylko 14. Dobre prawo to nie takie które wszystko zapisuje, takie prawo jest totalitarne, a tego chyba nikt nie chce. Ponad 1000 stron prawa to dla totalitarystów jest dobre prawo, ale nie dla ludzi i państwa w nim żyjących. Nigdzie na świecie takiego prawa geologicznego i górniczego nie ma. Obecny projekt w całej rozciągłości zasługuje na wpisanie do księgi rekordów Guinnessa.

  • mierniczy górniczy 31 maja 2009 09:56:46
    Profile Avatar

    Moim zdaniem projekt PGG jest oparty na obecnej ustawie i próbuje się go uchwalić na chama przez rządy PO-PSL. Prawda jest taka, że ludzie w Warszawie nie mają pojęcia o funkcjonowaniu zakładów górniczych w praktyce. Wg mojej opinii prawo powinno się konsultować w 95% z urzędnikami WUG. To są na prawdę kompetentne osoby z dużym doświadczeniem zawodowym, znający prawo "na wylot". To jest na prawdę instytucja niezależna o ogromnym zaufaniu, która doskonale wie co zmienić w PGG. Pozdrawiam praktykujący mierniczy górniczy

  • JAK 30 maja 2009 21:55:23
    Profile Avatar

    Do Adama Maksymowicza: 233 + 460 = 693! jeżeli odjąć od tego uzasadnienia - ocenę skutków regulacji - "tabele unijne" oraz "towarzyszące" druki to będzie jeszcze mniej. Nie ma to znaczenia bo chodzi nie o ilość (stron!), a o JAKOŚĆ PRAWA. To co "zaprezentowano" nazwałem "kąśliwie" nowym tekstem "Jezierskiego-Jędryska" ("J-J" kompilacja!). POL4109 szczerze pisze, że prawo stanowi WŁADZA. Myli się tylko w tym, że władza chce mieć prawo "swoje", a nie prawo DOBRE. "Lipa" to problem, a WŁADZA (myśląca - taka jest!) problemów geologicznych nie potrzebuje. "J-J" kompilacja nie jest ani SWOJA - ani DOBRA dla WŁADZY. Posłowie geolodzy (Rzymełka i Tomaka) należą do Platformy Obywatelskiej - posłowie górnicy również do innych OPCJI. KIBICÓW jest jeszcze więcej - "zadymiarzy" brak...

  • Adam M. 30 maja 2009 19:20:53
    Profile Avatar

    Pamiętam, ze stare prawo górnicze komentował Płodowski i przyznaję, że jak na temte czasy było ono doskonałe. Onośnie 1000 stron, to w omawianej opinii moim zdaniem zaniżono tę objętości. Jest mi bardzo niezręcznie powoływać się na moje teksty w tej sprawie , również publikowane na tych łamach jak np. "Pochwała prawa geologicznego i górniczego" oraz na "Prawo patrz", gdzie ustosunkowałem się do wielu poruszonych tu kwestii, dlatego nie chcę ich powtarzać. O ile pamiętam, Czytelnicy zgodzili się z moimi opiniami w tej sprawie nie zamieszczając żadnego do nich komentarza.

  • JAK 30 maja 2009 17:34:05
    Profile Avatar

    Ad. Iserson. Sięgnąłem po rozdział III: "Szkody powstałe wskutek robót górniczych". Rzeczywiście SZKODĘ GÓRNICZĄ definiuje "anonimowy ustawodawca" (art 41.1 - 1953.*prawo górnicze tekst jednolity.). Nie zmienia to faktu, że w 1994.w dziale V: "Stosunki sąsiedzkie i odpowiedzialność za szkody" inny "anonimowy ustawodawca" SZKODY GÓRNICZEJ już nie definiuje. Brak ustawowej definicji SZKODY GÓRNICZEJ był podejmowany podczas prac nad projektem nowego tekstu "Jezierski-Jędrysek" (dalej będę pisał "J-J") i "wrzucany" jest teraz do dyskusji-poprawek ponownie w PODKOMISJI. Nowe teksty (1994. i 2008.) zawsze "coś gubiły" z tekstów wcześniejszych. Przy braku wskazań - dlaczego tak się dzieje POWSTAJĄ WĄTPLIWOŚCI! Proszę o "linki" bądź inne źródła OPINII, które są mniej KRYTYCZNE.

  • POL4109 30 maja 2009 16:20:13
    Profile Avatar

    Niestety to cytat z A.M. "Sam fakt zamówienia opinii krytycznej...". To, co pisał prof. Iserzon w encyklopedii prawa to w istocie tylko cytaty z przepisów. Komentarze do prawa górniczego (1953) i geologicznego (1960) pisali oraz komentowali instytucje tych praw całkiem inni ludzie.

  • JAK 30 maja 2009 10:54:18
    Profile Avatar

    Między wierszami naszych skrótowych - internetowych uwag "czai się" sugestia, że projektu Prawa geologicznego i górniczego wraz z projektami aktów wykonawczych nie można w całości przeczytać. Gdyby tak było - to CZYTANIE ZE ZROZUMIENIEM miałoby charakter FRAGMENTARYCZNY! Dla ścisłości podaję: *Druk nr 1696 to 233 strony, *Cd druku 1696 to 461 stron, *Jednolity tekst... 2005 r. to 86 stron, *Jednolity tekst dekretu... 1953 r. prawo górnicze to stron 13, *... 1954 r. o urzędach górniczych 2 strony,*... 1960 r. 5 stron. Tak czy inaczej te "ponad tysiąc stron" jest przybliżeniem, które wpadło w "ciąg samopowielania". Bardzo chętnie poznam OPINIE POZYTYWNE. Sugestie, że OPINIE KRYTYCZNE są zamawiane, a POZYTYWNE nie przypominają mi dawne czasy, w których opinii krytycznych nie było, a "antypartyjne krytykanctwo" piętnowano SŁUSZNIE i od razu. Co do Emanuela Iserzona to powszechnie jest znany jego komentarz do haseł -*prawo geologiczne oraz *prawo górnicze w encyklopedii "Prawo na co dzień", a materiały niepublikowane (jeden Bóg wie gdzie się podziały?).

  • POL4109 30 maja 2009 09:30:23
    Profile Avatar

    Nie są mi znane publikacje prof. Iserzona o prawie geologicznym z 1960, a w prawie górniczym z 1953 też jego wkładu nie było. A jezeli ktoś zna jedno i drugie, chętnie o tym usłyszę. Smutna prawda bez względu na to czy komuś sie podoba czy nie polega na tym,że prawo stanowi ten, kto ma władzę. Tak było, jest i bedzie w każdym państwie, bez względu na to, jakie ono jest - demokratyuczne, totalitarne czy jakieś inne. Żal mi Adama H., ale z jego ostatniego tekstu wyraźnie wynika, że najwyższy organ państwa zamówił opinie krytyczną. Nie opinię, lecz opinię krytyczną. Dalsze komentowanie jest zbyteczne. A przy okazji skoro tenże narzeka, że tekst projektu to ponad 1000 stron i kto to przeczyta, to widocznie też nie przeczytał. A jeżeli Adam M. wytyka ministerialne partactwo, to chętnie się dowiem, na czym ono polega. Jest tylko jeden warunek wszelkiej dyskusji - rzeczowa, bez demagogii, oparta na faktach, znajomości materii i bez pogoni za tanią sensacją opartą na założeniu że im gorzej tym lepiej.

  • JAK 30 maja 2009 00:00:16
    Profile Avatar

    Emanuel Iserzon zajmował się analizą prawa geologicznego (ustawa - 1960.) i komentował prawo górnicze po jego nowelizacji (również - 1960.). W tym samym czasie powstał też jednolity tekst dekretu (1954.) o urzędach górniczych. "Socjalistyczny gorset" krępował wtedy prawo, ale kultura i wiedza prawna Iserzona ukształtowała się przed wojną, a "stary" lewicowy światopogląd pomagał raczej niż szkodził w tamtej rzeczywistości.

  • Adam M. 29 maja 2009 22:55:11
    Profile Avatar

    Co to znaczy "gonić za tanią sensacją"? Czy uzasadniona krytyka ministerialnego partactwa, to "tania krytyka"? Skąd POL4109 wie, co kto rozumie, a kto czego nierozumie? Co to znaczy rozmijać się z "lierą prawa". Fakt, że kiedy pracowałem zawodowo w branży górniczej wiele moich materiałów musiało ukazywać się pod psudonimami, gdyż już samo powołanie się na ich treść było kwitowane zapytaniem "gdzie pan pracuje?". Otóż system tworzenia prawa po 1989 roku, nie tyle mija się z jego mityczną "literą", ile jest kontynuacją totalnej praktyki z czasów PRL, polegajacej na tym, że rację ma ten, kto ma władzę. Czas najwyższy zmienić te obyczaje i w tym kierunku zmierza również omawiana opinia. Sam fakt zamówienia krtycznej opinii przez przedstawiciela najwyższego organu państwowego stanowiacego prawo, w imieniu którego wystapiło Biuro Analiz Sejmowych, jest faktem niezmiernie pozytywnym, świadczącym o jego niezalezności i dążności do tworzenia dobrego, sensownego i krótkiego prawa. Tu przypomnę, że omowiana ustawa wraz z załącznikami liczy sobie ok. 1000 stron. Kto to zapamięta? Kto jest w stanie przeczytać i choćby sie z tym jako tako zapoznać? Ta wersja jest tworem całkowicie nowym, o czym wielokrotnie przekonywał w swoich wywiadach dla prasy obecny Główny geolog Kraju.

  • POL4109 29 maja 2009 22:17:26
    Profile Avatar

    No właśnie. Większość znanych mi komentarzy w gazetach codziennych i tygodnikach w przeważającej mierze goni za tanią sensacją i rozmija się z literą prawa. Nie podważając kompetencji b. GGK w zakresie geologii śmiem jednak twierdzić, że niewiele zrozumiał on z projektu, który swego czasu firmował. Inżynierska technika pisania i stosowania prawa niestety przeważnie powoduje więcej szkody, niż pożytku. A co do definicji szkody górniczej - to o ile mi wiadomo nie jest ona autorstwa prof. Izerzona, a co do swej przyczyny czy podstawy obowiązku jej naprawienia taka szkoda niczym nie różni się od typowych szkód przemysłowych. Wręcz przeciwnie, często można tę "szkodę górniczą" zawczasu przewidzieć. To, co było w pr g.1953 na temat szkód górniczych, tj. oderwanie tej odpowiedzialności od zasad prawa cywilnego, było celowym zabiegiem, który miał na celu ograniczenie odpowiedzialności przedsiębiorstwa za te szkody, tyle że spowodowało to dewastację środowiska, która będzie odczuwalna jeszcze przez wiele lat.

  • Adam M. 29 maja 2009 18:43:28
    Profile Avatar

    Od kilku lat piszę komentarze na temat prawa geologicznego i górniczego, które były publikowane w mediach zajmujących się zawodowo tym tematem. Przyznaję, że były one zawsze mniej lub bardziej krytyczne, dlatego nie mogę zgodzić się z opinią, że "najwięcej uwag mają ci, którzy z tego nic nie rozumieją albo rozumieć nie chcą". Przecież np. lekarze, również aktorzy i inne zawody dalekie od górnictwa nie zabierają głosu na ten temat.

  • JAK 29 maja 2009 18:10:25
    Profile Avatar

    Na przełomie 50./60. lat Emanuel Iserzon (używający też przejściowo nazwiska Wilczewski) - prawnik - (1893-1985.) w poniższy sposób zdefiniował szkodę górniczą: "[...] Szkoda powstała wskutek robót górniczych w nieruchomości, budynku lub innej składowej części nieruchomości, a także w urządzeniach służących do doprowadzenia lub odprowadzenia wody, gazu, prądu elektrycznego oraz w liniach kolejowych i w innych podobnych urządzeniach nazywa się szkodą górniczą. Specyficzność pojęcia szkody górniczej w porównaniu z pojęciem szkody w rozumieniu prawa cywilnego... polega na tym, że odpowiedzialność za tę szkodę jest NIEZALEŻNA od tego, czy szkodę można było przewidzieć oraz czy ktokolwiek ponosi winę za czyn, który ją spowodował...". Dziś już nie pamiętam co było powodem, że szkoda górnicza "znikła" (1994.) przy uchwalaniu prawa geologicznego i górniczego, ale temat jest podnoszony więc powinien być wyjaśniony - przypomniany?

  • JAK 29 maja 2009 15:07:39
    Profile Avatar

    Najlepszym dowodem braku wyobraźni legislacyjnej jest zamykający ten projekt artykuł 218. Ustawa wchodzi w życie z dniem 1 lipca 2009 r. z wyjątkiem art. 135, który wchodzi w życie z dniem 1 stycznia 2010 r. Przedkładający projekt najwyraźniej dokonał wcześniej "analizy" i "założył", że w Parlamencie, gdzie tylko kilka lub kilkanaście osób (dwu geologów, paru górników...) posiada merytoryczną wiedzę oraz wolę pracy ponad politycznymi podziałami ustawę "klepnie się" przy pierwszym czytaniu. Towarzyszące projektowi UZASADNIENIE cechuje przeciwskuteczna swoista "nowomowa i żargon", zniechęcające tych parlamentarzystów, którzy starają się zostać "profesjonalnymi nieprofesjonalistami". Nie wskazano np. co wprost zostało przeniesione z tekstu jednolitego ustawy (2005.) - co przeredagowano - co jest całkowicie nowym dorobkiem! Łatwo można uwierzyć, że słabość UZASADNIENIA jest pochodną "braku wiary" w przydatność proponowanych rozwiązań.

  • POL4109 29 maja 2009 13:58:44
    Profile Avatar

    Niestety, najwięcej uwag krytycznych mają ci, którzy z tego nic nie rozumieja albo rozumiec nie chcą

  • Adam M. 29 maja 2009 12:42:35
    Profile Avatar

    Oczywiście w PRL nie było końca świata z wydobywaniem kopaliny na własne potrzeby. Proszę jednak zauważyć, że w PRL gospodarka była całkiem inna niż obecnie. Wszystko było pod kontrolą wiadomych służb i obroty wydobytym surowcem ponad własne potrzeby były owszem możliwe, ale tylko przy dzileniu się dochodami z tymiż służbami, a że dochody były niewielkie, to też skala nielegalnego wydobycia była odpowiednio mikroskopijna, co jak słusznie zauważa komentator nie stanowiło "końca świata". Teraz jest przynajmniej teoretycznie "wolny rynek", a może nawet gospodarcza "wolna amerykanka", stąd są dziś całkiem inne skutki tego samego zapisu, co z czasów PRL. To, ze prawo geologiczne i górnicze piszą dyletanci jest właśnie przedmiotem krytki w omawianej opinii. Prof. Jędryska myślę, że nie trzeba bronić, bo sam potrafi to czynić najlepiej.

  • POL4109 29 maja 2009 12:01:43
    Profile Avatar

    Powszechnie wiadomo, że prace nad tym projektem rozpoczęły się właśnie wtedy, gdy wiceministrem był prof. Jendrysek, i to on aprobował znaczną część projektowanych rozwiązań. Tragedią tego projektu jest, że najwięcej na jego temat mają do powiedzenia ci, którzy przewaznie mają co najwyżej nikłą wiedzę z zakresu prawa. Tytułem przykładu - mozliwośc wydobywania niektórych kopalin na własne potrzeby osoby fizycznej była juz w socjalistycznym prawie górniczym z 1953 r. i jakoś nie spowodowała końca świata. Problem w tym, ze projektowana ustawa (podobnie, jak obowiązująca) musi rozstrzygać niesłychanie kolizyjne interesy, zarówno Skarbu Państwa, związane z zabezpieczeniem kluczowych potrzeb gospodarczych (potrzeby energetyczne, budownictwo), a jednocześnie uwzględniac potrzeby ochrony środowiska, interesy samorządów i właścicieli nieruchomości. Oczekiwania pod jej adresem są diametralnie sprzeczne,a to oznacza bezwzględną koniecznośc kompromisu, tyle ze nic dziwnego że nie zadowoli on nikogo. Niestety, każdy ciagnie do siebie. Są tego dowody w postaci przebiegu prac komisji sejmowej powołanej do prac nad tym projektem, kiedy to do głosu dochodzi demagogia. Ludzie - jak mnie bolą zęby to nie proszę o pomoc burmistrza ani przyrodnika, tylko idę do dentysty.

  • UDNLI
    user

REKLAMA 400x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT]
REKLAMA 400x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT]
REKLAMA 400x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT]
REKLAMA 400x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT1]
REKLAMA 400x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT1]
REKLAMA 400x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT1]
CZĘSTO CZYTANE
Wstrząs w kopalni, załoga wycofana
18 listopada 2024
47.3 tys. odsłon
NAJPOPULARNIEJSZE - POKAŻ
NAJPOPULARNIEJSZE - POKAŻ
REKLAMA 400x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT2]
REKLAMA 400x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT2]
REKLAMA 400x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT2]
REKLAMA 1600x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA1600x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - UNDER]