To jest mit, że do polskiego górnictwa się dopłaca. Jak wiadomo, wszystkie trzy największe spółki węglowe od pewnego czasu przynoszą zyski. Póki co, górnictwo nieźle sobie radzi, jest ważnym podatnikiem, a w niektórych gminach jedynym poważnym podatnikiem - mówił podczas wczorajszej dyskusji z cyklu "Rozbieranie Śląska" znany socjolog, prof. Marek Szczepański.
Do sali Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, prowadzący dyskusję, red. Jerzy Ciurlok, zaprosił również prof. Mariana Mitręgę, politologa. Jego zdaniem, przyczyną do dziś panującego mitu o tym, że górnictwo wciąż znajduje się na społecznym utrzymaniu, są czasy rządów Leszka Balcerowicza, który uczynił z węgla antyinflacyjną kotwicę.
- Cena węgla była państwowa, a wszystko wokół rynkowe. Dostawcy o 300, 400 procent podnieśli swoje ceny, tylko górnictwo nie mogło. Inflacja była trzycyfrowa. To spowodowało ogromny nawis. Z kolei proces oddłużania branży, postrzeganej już jako hamulec polskiej gospodarki, przedstawiano w kategoriach wielkiego, politycznego sukcesu - mówił Mitręga.
Z kolei prof. Marek Szczepański zwrócił uwagę na fakt, iż sprywatyzowana Jastrzębska Spółka Węglowa nie odniosła z tego tytułu żadnych korzyści. - Środki poszły na zapełnienie słynnej luki ministra Rostowskiego. Tak nie może być. Jeśli prywatyzujemy bardzo ważny, śląski segment węgla koksującego, doskonale sobie radzący z hardym i czupurnym prezesem Jarosławem Zagórowskim, to mam oczekiwania, że część tych pieniędzy prywatyzacyjnych trafi z powrotem do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, by była ona bardziej konkurencyjna. To mnie bardzo poruszyło, że zyski z prywatyzacji nie stały się udziałem JSW - mówił Szczepański.
Odnosząc się do kwestii kształcenia zawodowego w górnictwie, socjolog wspomniał wyniki badań ankietowych z 1997 roku na temat perspektyw zawodowych młodych ludzi. Nikt wówczas nie wymienił górniczej profesji. - Wiedziałem, że jest katastrofa - przyznał Marek Szczepański. - Nawet jeśli uznamy, że na górnictwie nie można budować przyszłości regionu, to jednak likwidowanie wszystkich szkół zawodowych kształcących w tym kierunku było czymś niezwyczajnym. Te badania odbiły się szerokim echem i w oparciu o nie zaczęto później dyskutować o reaktywowaniu szkolnictwa górniczego - podkreślił prof. Szczepański.
W trakcie debaty, Jerzy Ciurlok wskazał na fakt, że to właśnie Śląsk, jako jeden z najbardziej uprzemysłowionych regionów, kreślił historię Europy. - Na jego pokładach w XIX wieku zbudowano w znacznym stopniu potęgę Prus. W XX wieku, dzięki śląskim kopalniom i pracującemu w oparciu o nie przemysłowi, państwo polskie dwukrotnie budowało cały swój gospodarczy status. Również Czechosłowacja, a wcześniej Austro-Węgry, na skrawku górnośląskiej ziemi, tworzyły swoje przemysłowe i energetyczne zaplecze. Rozwój przemysłowy oparty na wydobyciu węgla umożliwił skok cywilizacyjny lokalnych społeczności - tłumaczył pytając, czy da się oszacować, jak wielkie środki wygenerowane przez przemysł górniczy zostały zainwestowane na Śląsku w ciągu minionego ćwierćwiecza.
Okazuje się, że mnogość ich przepływów uniemożliwiło ekspertom przeprowadzenie rachunku, który mógłby dać wiarygodną odpowiedź na to pytanie. - Można jedynie oszacować infrastrukturę: mieszkania, ośrodki wypoczynkowe, szpitale - ripostował Marian Mitręga.
Odnosząc się do przywilejów górniczych Mitręga dodał, że wcześniejsza, górnicza emerytura jest tylko przywilejem z nazwy, gdyż w całej Europie ta grupa zawodowa pracuje krócej.
Podsumowując dyskusję, prof. Marek Szczepański podkreślił, że górnictwo daje dziś pracę dziesiątkom tysięcy ludzi, którzy są w gruncie rzeczy są zadowoleni z tego co robią i z zyskiwanych dochodów. Przyznał ponadto, że dzisiejsza kadra kierownicza kopalń jest profesjonalna i oddana górnictwu, lecz - jak stwierdził - ostatnie lata, to czas dryfu tej gałęzi przemysłu.
- Nie znalazłem takiego dokumentu, który dawałby odpowiedź, co dalej z górnictwem, za 5, 10, 15 lat. Takiego dokumentu, który pozwoliłby projektować zamierzenia rządu wobec branży dającej utrzymanie 400 tys. osób.
- Mam wielkie pretensje do polityków. Jeśli teraz nie podejmą odpowiedzialnych decyzji, to znowu za kilka lat będziemy zadawać sobie te same pytania w stylu, czy nasze górnictwo może konkurować z rosyjskim, ukraińskim czy też czeskim. Niestety, gdy panuje cisza w polskim węglu, to dla rządzących sytuacja jest komfortowa. Takie rozumowanie jest błędne, ale ono wciąż pokutuje - podsumował prof. Marek Szczepański.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
konkurencja jest z Rosji, Indonezji, USA, Kolumbii czy nawet Australii. Koszty tam od 10 do 60 $/tona plus fracht maksymalnie 30$/tona do Gdyni. Trend wzrostu cen(kosztow) z krajowych kopalni jest nie do utrzymania, import z 15 mln ton pojdzie na 20 w 2012 i tak dalej.
Rocznie wcześniejsza, górnicza emerytura kosztuje podatnika krajowego 10 mld PLN.