Nowy raport Global Energy Monitor pokazuje, że energetyka jądrowa w Europie przegrywa wyścig z odnawialnymi źródłami energii.
Z powodu wieku infrastruktury, wysokich kosztów i opóźnień, inwestycje atomowe nie mogą nadążyć za szybkim przyrostem mocy wiatrowych i solarnych. Tymczasem Polska inwestuje w atom, choć to kosztowne i czasochłonne przedsięwzięcie. Plusy? Obecnie – spore poparcie społeczne, co nie jest bez znaczenia dla polityków.
Europejski atom: infrastruktura się starzeje
Według danych przedstawionych w Global Nuclear Power Tracker, Europa dysponuje obecnie 157 GW mocy jądrowych, z czego ponad 90% reaktorów działa już od ponad 35 lat. To oznacza rosnące koszty modernizacji i większe ryzyko awarii. W latach 2005-2024 udział atomu w unijnym miksie spadł z 25% do poniżej 20%. To wszystko pomimo uruchomienia pojedynczych nowych jednostek.
Tymczasem od 2005 r. we Francji – największym operatorze reaktorów w Europie – produkcja energii jądrowej spadła o 16%. Powodem były problemy techniczne, nieplanowane wyłączenia oraz rekordowe fale upałów, które w 2025 r. zakłóciły chłodzenie reaktorów.
Projekty, które pochłaniają czas i pieniądze
Raport podkreśla, że budowa nowych bloków jądrowych w Europie trwa średnio kilkanaście lat i obarczona jest ogromnym ryzykiem opóźnień. Przykładem jest fiński blok Olkiluoto 3 – ukończony dopiero po 17 latach – czy francuski Flamanville 3, którego budżet i harmonogram wielokrotnie rewidowano. Podobne kłopoty ma brytyjski Hinkley Point C. Wszystkie te inwestycje oparte są na skomplikowanym reaktorze EPR, którego wdrażanie okazało się problematyczne.
Obecnie w Europie w budowie jest zaledwie 9,3 GW nowych mocy jądrowych, a większość z nich ma jedynie zastąpić wycofywane jednostki, nie zwiększając ogólnej podaży energii.
OZE wygrywają skalą i tempem
W tym samym czasie energetyka odnawialna rośnie w tempie nieporównywalnym do atomu. Według raportu w Europie w przygotowaniu i budowie znajduje się ponad 600 GW nowych mocy wiatrowych i solarnych – to aż czternaście razy więcej niż nowych inwestycji jądrowych.
W połowie 2025 r. po raz pierwszy w historii udział energii słonecznej w miksie unijnym (22,1%) przewyższył udział atomu (21,8%). Dzięki spadającym kosztom i krótkim czasom realizacji (od roku do czterech lat) projekty wiatrowe i fotowoltaiczne mogą dostarczyć energię znacznie szybciej niż nowe bloki jądrowe, które wymagają co najmniej dekady.
Równolegle rozwija się rynek magazynów energii. Pojemność bateryjna w UE ma wzrosnąć z 22 GWh w 2024 r. do 120 GWh w 2029 r., co ułatwi integrację rosnącego wolumenu OZE z systemem elektroenergetycznym.
Polska: inwestycje w atom dopiero ruszają
Polska rozwija dwa równoległe projekty jądrowe. Pierwszy to duży atom w technologii AP1000 – elektrownia w Lubiatowie-Kopalino, której pierwszy blok (ok. 1,6 GW) planowany jest obecnie do uruchomienia w 2036 r., a cała instalacja ma osiągnąć pełną moc (3 bloki) do końca lat 30. Drugi to tzw. mały atom – projekt SMR BWRX-300 realizowany przez Orlen Synthos Green Energy we Włocławku, gdzie dwa moduły o łącznej mocy ok. 600 MW mają rozpocząć pracę do 2035 r. Oba przedsięwzięcia wpisują się w strategię dywersyfikacji źródeł energii i stopniowego odchodzenia od węgla w polskim miksie energetycznym.
Na tle danych z raportu widać jednak wyraźnie, że w najbliższej dekadzie to OZE będą miały kluczowy wpływ na szybkie ograniczenie emisji w Europie – podczas gdy projekty jądrowe pozostają w długim cyklu przygotowań i realizacji.
Wnioski: przyszłość dekarbonizacji należy do OZE
Raport Global Energy Monitor wskazuje jednoznacznie: atom w Europie nie jest w stanie dotrzymać kroku transformacji energetycznej w perspektywie 2030 r. Przytłaczająca przewaga inwestycji w wiatr i słońce, krótsze terminy realizacji i niższe koszty sprawiają, że to OZE stają się fundamentem unijnej polityki klimatycznej. Energetyka jądrowa może odegrać rolę stabilizującą w dłuższym horyzoncie, lecz jej wkład w realizację celu 1,5°C do 2030 r. pozostaje ograniczony. Kluczem do sukcesu będzie dalszy rozwój odnawialnych źródeł, magazynów energii i elastycznych systemów sieciowych.
Druga elektrownia jądrowa w Polsce?
Rząd przez cztery lata wraz z ekspertami będzie analizować, gdzie w Polsce ma powstać elektrownia atomowa numer 2? Tak przekazywało nieistniejące już Ministerstwo Przemysłu. Resort zniknął, ale tempo badań geologicznych mocno zastanawia.
Przypomnijmy – ZE PAK wraz z państwowym PGE oraz koreańskim KHNP miał wybudować drugą elektrownię jądrową w Polsce w Koninie. Projekt zakładał postawienie dwóch reaktorów o łącznej mocy 2,8 GW. Ostatecznie jednak Koreańczycy wycofali się z projektu.
W maju br. nieistniejące już Ministerstwo Przemysłu informowało: potwierdzamy Bełchatów i Konin jako potencjalne lokalizacje do budowy drugiej elektrowni jądrowej i Kozienice oraz Połaniec jako lokalizacje zapasowe. Stosowne badania geologiczne trwają, ale potrzeba 4 lat, by poznać ich wyniki.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska przyznaje, że być może już w 2027 r. poznamy lokalizację drugiej polskiej elektrowni atomowej. W grze są różne warianty. Faworytem wydaje się Bełchatów – największa elektrownia węglowa w Polsce, która w perspektywie kilkunastu lat ma zakończyć działalność.
Rząd tłumaczy, że budowa drugiej elektrowni jądrowej to konieczność. Chodzi o wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju czy uniezależnienie się od importowanych paliw kopalnych. Jednak bez konkretnych decyzji co do miejsca i wykonawcy, trudno mówić o realnym harmonogramie budowy.
Nawet jeśli decyzja zapadnie w 2027 r., to proces inwestycyjny potrwa co najmniej kilkanaście lat. Oznacza to, że druga elektrownia jądrowa w Polsce może ruszyć najwcześniej w latach 40.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.