Prof. Michał Seweryński z Uniwersytetu Łódzkiego, wicemarszałek Senatu RP, podczas konferencji, która odbyła się 19 grudnia w Katowicach, w siedzibie śląsko-dąbrowskiej Solidarności podkreślił, że praktyka układowa w Polsce nie jest szczególnie rozwinięta, bo w wielu zakładach pracy nie ma reprezentacji związkowej. A tam, gdzie nie ma związku zawodowego, nie ma układu pracy. Na dodatek związek musi być reprezentatywny, czyli mieć określoną liczbę członków. Mamy ogromną ilość małych przedsiębiorstw, w których nie może być ani reprezentacji związkowej, ani układu.
- Polscy pracodawcy nie kwapią się do zawierania układów, bo myślą, że skrępują im one ręce. Tymczasem to może być czynnik stabilizujący klimat społeczny, czynnik ładu wewnętrznego. Trafna jest nazwa – konstytucji zakładowej, bo jest to elastyczne dostosowanie przepisów prawa pracy do tego, co jest potrzebne w poszczególnych przedsiębiorstwach - mówił prof. Seweryński.
Układ zbiorowy w polskim systemie prawa jest traktowany jak ustawa. Można się na niego powoływać przed sądem tak samo jak np. na Kodeks Pracy. To jest jego doniosłość prawna. Od 1997 roku nawet w Konstytucji jest zawarte upoważnienie dla związków zawodowych i pracodawców do zawierania układów zbiorowych pracy.
Profesor podkreślił, że jest generalna zasada, iż układ zbiorowy nie może pogorszyć warunków pracowniczych, które wynikają z ustawy. W tym sensie ustawa jest ponad układem. Jest ona pewnym minimum. Mniej niż ona daje już być nie może. Układ może te warunki poprawić.
- Jest też zasada automatyzmu, która oznacza, że jeśli w układzie znajdzie się postanowienie mniej korzystne dla pracownika niż mówi ustawa, to automatycznie ważne jest to bardziej korzystne rozwiązanie. Pozycja prawna układu zbiorowego w polskim systemie jest silna. Dlatego warto do niego się uciekać, warto go w swoim przedsiębiorstwie zawierać, zwłaszcza jeśli sytuacja staje się skomplikowana tak jak w PGG, gdzie część pracowników przejęta z KHW ma układ zbiorowy pracy, część go nie ma i panuje dualizm prawny, pewien nieład - dodał.
Zdaniem wicemarszałka Senatu RP nawet za komuny układ zbiorowy dla górnictwa to był kanonem, który przyciągał uwagę wszystkich.
- Był do pewnego stopnia wzorcem dla układów w innych branżach. Był też przedmiotem zazdrości, bo dawał więcej. I dzisiaj układ, który ma powstać, o ile uda się nam go wynegocjować, znowu może być wzorem, impulsem i zachętą dla innych branż - mówił.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.