Rozmowa z Dariuszem Luberą, prezesem zarządu Tauron Polska Energia
Czy planowana budowa nowych mocy węglowych, w świetle polityki energetycznej Unii Europejskiej nie jest zbyt ryzykowna?
Inwestycje zawsze wiążą się z pewnym ryzykiem. Nie jest ono jednak związane tylko z wyborem technologii. Warto spojrzeć na sprawę szerzej. Musimy pamiętać, że w ciągu najbliższego dziesięciolecia w Polsce będą wycofywane z eksploatacji stare bloki energetyczne, co może spowodować niedobór mocy w systemie. Powstająca luka musi zostać czymś wypełniona. Ze względu na ograniczone krajowe zasoby energii odnawialnej oraz specyfikę pracy tych źródeł, OZE nie będą jedynym rozwiązaniem. W krótkim czasie - nawet po uzyskaniu akceptacji społecznej oraz zapewnieniu finansowania - nie jest również możliwe oddanie do eksploatacji elektrowni jądrowej. Gaz zaspokoi jedynie potrzeby paliwowe części bloków.
Trzeba więc postawić na miks energetyczny, wykorzystujący wszystkie dostępne paliwa: węgiel, gaz, atom i OZE.
Przy planowaniu inwestycji w Grupie Tauron kierujemy się zapisami "Polityki energetycznej Polski do roku 2030", a ta zakłada, że węgiel będzie nadal istotnym paliwem dla elektroenergetyki. Oczywiście w naszych planach inwestycyjnych uwzględniamy również zapisy pakietu energetyczno-klimatycznego Unii Europejskiej, stąd nasze zainteresowanie gazem i OZE.
Czy "Mapa drogowa 2050" wymaga Pana zdaniem negocjacji z punktu widzenia polskich interesów?
Propozycje zapisów tego dokumentu wymagają bezwzględnych negocjacji. "Mapa drogowa 2050" to próba poszerzania kompetencji Komisji Europejskiej, w tym ingerowania w obszary zarezerwowane dla państw członkowskich. W dokumencie brakuje rzetelnego oszacowania kosztów i korzyści z jej realizacji w rozbiciu na poszczególne kraje członkowskie. Nie ma tam też mowy o mechanizmach sprawiedliwego ich podziału między wszystkie państwa Unii Europejskiej, na przykład w procentach PKB, wyliczonego na głowę obywatela, czy liczbie przybywających miejsc pracy w przeliczeniu na konkretną liczbę mieszkańców. Dyskusyjne są nie tylko przyjęte założenia "Mapy", ale i skutki prowadzenia tego typu polityki w oderwaniu od działań innych krajów.
Wielu specjalistów od rynku europejskiego uważa, że ambitna polityka Unii w zakresie klimatu doprowadzi do emigracji energochłonnych gałęzi przemysłu poza jej granice. Podziela Pan ten pogląd?
Pogląd ten jest, niestety, uzasadniony. Takie stanowisko potwierdzają również przedstawiciele przemysłu energochłonnego. Jeżeli polityka klimatyczna UE będzie coraz bardziej restrykcyjna, przedsiębiorcy energochłonnych gałęzi przemysłu będą zmuszeni do likwidacji działalności albo jej przeniesienia do krajów niestosujących tak ambitnej, niekorzystnej pod względem konkurencyjności ekonomicznej polityki klimatycznej. Doprowadzi to do likwidacji wielu miejsc pracy w krajach członkowskich oraz obniży zdecydowanie konkurencyjność unijnej gospodarki. Warto podkreślić, że Unia nie jest w stanie - nawet przy wdrożeniu najbardziej surowych regulacji - przyczynić się realnie do światowej redukcji emisji gazów cieplarnianych, ponieważ jej udział w niej kształtuje się jedynie na poziomie kilku procent.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.