Trzy pytania do lek. med. Zbigniewa Walczuka, specjalisty medycyny pracy
Kieruje Pan przychodnią, gdzie między innymi przechodzą badania i leczą się górnicy kopalni "Wieczorek". Co - w Pana ocenie - powoduje, że w tej grupie zawodowej notuje się największą absencję chorobową?
W górnictwie obciążenie pewnych narządów człowieka jest bez wątpienia większe, niż w jakiejkolwiek innej branży. Szczególnie dotyczy to narządów ruchu. Praca w wymuszonej pozycji ciała, konieczność dźwigania dużych ciężarów, powodują u górników powstawanie zmian zwyrodnieniowych w obrębie całego kręgosłupa oraz stawów, w tym głównie kolanowych, ale też barkowych. Generalnie zmiany te ujawniają się u osób z kilkunastoletnim stażem na dole, chociaż w sytuacjach pourazowych - myślę na przykład o wypadnięciu krążka międzykręgowego - dotykają również pracowników całkiem młodych.
Po tej dominującej grupie schorzeń dużo jest też zachorowań związanych z układem oddechowym. Jest to szczególnie związane ze zmianami klimatycznymi na dole. Górnik na ogół pracuje w środowisku, gdzie występuje wysoka temperatura, po czym wychodzi do przekopu, gdzie wieje zimnym powietrzem. Nieobojętne jest też zmęczenie. Oprócz najczęstszych, wymienionych dolegliwości, my, lekarze coraz częściej spotykamy się z zespołami zależności alkoholowej wśród górników. Nie wiem, jaka jest przyczyna tego narastającego zjawiska. Być może alkoholem próbują "leczyć" przeżywany stres. Coraz więcej jest też, niestety, schorzeń z grupy psychicznych. Myślę między innymi o zespołach depresyjnych oraz nerwicach lękowych.
Przypuszczam zresztą, że zjawisko to obejmuje nie tylko górników. Być może za szybko żyjemy. Wszystko to powoduje, że w górnictwie jest zdecydowanie więcej zachorowań, a w konsekwencji - absencji. Dłuższego leczenia wymagają m.in. wspomniane wcześniej zespoły zależności alkoholowej oraz depresyjne. Jednak ci, którzy poddają się takiemu leczeniu, dobrze z nich wychodzą i zazwyczaj wracają do normalnego funkcjonowania.
Przedsiębiorcy górniczy, którzy ponoszą niemałe koszty z powodu zwolnień lekarskich, są przekonani, że część z nich została uzyskana i wystawiona w sposób nieuczciwy. Ciekaw jestem Pańskiej opinii w tej sprawie.
Nie znam takiego przypadku.
Zapytam zatem inaczej: czy istnieje symulant doskonały, zdolny wprowadzić lekarza w błąd i wyłudzić nienależne mu L-4?
Zdarzają się sytuacje, że do gabinetu wchodzi zgięty wpół mężczyzna, skarżąc się na "nieznośny ból kręgosłupa". Doświadczony lekarz - koledzy z mojego zespołu mają na ogół po 20 lat stażu - ma swoje sposoby na zdiagnozowanie udawanej dolegliwości. Nie ma więc doskonałego symulanta, choć nie można, rzecz jasna, całkowicie wykluczyć, że ten i ów nie zdoła wyłudzić zwolnienia. Sądzę, że w grę może wchodzić co najwyżej kilka procent udających chorobę. Ale obserwuję też odmienne zjawisko. Przychodzą górnicy autentycznie chorzy, z wysoką gorączką i nie chcą wziąć L-4. Argumentują, że boją się utraty pracy lub innych szykan.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.