O ścianie G-4 w kopalni Zofiówka górnicy mówią niczym o jakiejś piękności - z ogromnym podziwem i nie mniejszym respektem. Ta jastrzębska "miss" ma 200 m długości i 535 m wybiegu, a miąższość pokładu dochodzi do 5,3 m.
- Ściana jest bardzo ładna, furta wysoka, a węgiel piękny, czysty, bez przerostów - mnoży jej zalety Radosław Wójtowicz, kierownik oddziału G3Z, ale od razu dodaje: - Trzeba jednak stale pamiętać o zagrożeniach, jakie na niej występują. Są wszystkie: metanowe, wodne, tąpania, wyrzuty gazów i skał.
Wójtowicz pracuje w Zofiówce od 6 lat, wcześniej fedrował w katowickim Wujku. To jest jego 8. ściana.
- Takiej ściany jeszcze nie miałem, nic tylko jechać - zachwyca się dalej Wójtowicz, kierujący eksploatacją ściany G-4, wyjątkowej nie tylko w Zofiówce, ale w całym polskim górnictwie. Ta wyjątkowość wynika z miąższości pokładu 412łg, sięgającej od 3,3 do 5,3 m, oraz z zastosowanego kompleksu ścianowego. Jest to swoisty gigant. Kombajn ścianowy KSW-1140EZ ma zakres urabiania do 5,27 m. Cały kompleks został zaprojektowany i wykonany przez należącą do Grupy Kopex Fabrykę Maszyn i Urządzeń Tagor pod - można rzec - wymiar Zofiówki. Podobno nie ma większego w polskim górnictwie.
Do tej pory posiadane przez kopalnię wyposażenie ścian umożliwia eksploatację pokładów wyłącznie o miąższości do 3,6 m.
- Dotychczas taka ściana była eksploatowana na warstwy - tłumaczy Czesław Kubaczka, dyrektor kopalni Borynia-Zofiówka. - Wpierw wybierało się górną warstwę, zroby wypełniało się specjalnym substratem, a gdy on się związał, wchodziło się ponownie w ten rejon i wybierało dolną warstwę. To jest metoda bardzo kosztowna i obarczona większym ryzykiem niż normalna eksploatacja.
Z kolei pozostawienie niewybranego węgla w zrobach grozi jego zagrzaniem i pożarem. Nie wspominając o jego bezpowrotnej utracie. Dyrektor Kubaczka kładzie nacisk z jednej strony na aspekt bezpieczeństwa, a z drugiej podkreśla walor ekonomiczny. Nowy kompleks ścianowy pozwoli na wydobycie 505 tys. t wysokiej jakości węgla koksowego, czyli o ponad 55 tys. t więcej niż w przypadku zastosowania tradycyjnego kompleksu.
- Jesteśmy w rejonie wentylacyjnym ściany G-4. Z tego miejsca odbywa się transport do oddalonej o jakieś półtora kilometra ściany - wyjaśnia Janusz Tomica, pełnomocnik dyrektora ds. zintegrowanego systemu zarządzania. Prowadzi on, wraz ze swoim zastępcą Andrzejem Jurasikiem, reporterów Trybuny Górniczej do oddanej dzień wcześniej ściany
G-4. Jest 2 grudnia 2011 r. U góry świętują Barbórkę. W Zofiówce zarzekają się, że uruchomienie ściany w przeddzień górniczego święta to czysty przypadek. Tak wyszło z przyjętego harmonogramu.
Jesteśmy 900 m pod ziemią. Pokonujemy drogę, którą wcześniej przebyło wyposażenie. A było co transportować. Oprócz kombajnu ważącego około 90 t, trzeba było zwieźć m.in. 103 sekcje liniowe - 35,7 t każda, 10 sztuk sekcji skrajnych, ważących po 38,5 t, oraz ważące po 62,7 t dwie obudowy skrzyżowań. Zbrojenie ściany G-4 rozpoczęło się 2 października, pierwsza sekcja kompleksu zjechała pod ziemię 19 października. Wszystkie urządzenia ze względu na gabaryty przechodziły przez szyb i wyrobiska na tzw. styk. Jedne elementy zjeżdżały na dół w klatce, inne podwieszone pod nią. Standardowa obudowa ma podziałkę półtora metra, zastosowana w Zofiówce 1,75 m. Kombajn został rozebrany na części pierwsze, ale i tak najcięższa z nich ważyła 9 t.
W skład tego kompleksu wchodzi też przenośnik zgrzebłowy podścianowy oraz kruszarki kęsów. Na razie kruszarki są dwie - w chodniku podścianowym i na wlocie do ściany, a docelowo będzie trzecia - przy kombajnie, od strony górnego organu urabiającego.
- Największym problemem przy tym transporcie nie jest nawet wielkość, ale głównie ciężar oraz pokonywanie zakrętów - tłumaczy Tomica. - Organ urabiający, który ma dwa i pół metra średnicy, można do transportu rozpołowić, ale już spinający go pierścień o średnicy 2,4 metrów, nie. I wtedy liczą się "knify" doświadczonych pracowników, którzy potrafią sobie radzić z tą sytuacją.
Takim doświadczonym górnikiem jest zapewne przodowy Adam Korneluk, którego spotykamy przy pracy w przodku.
- Nie potrafię zliczyć, na ilu ścianach robiłem - mówi. - Ale na takiej wysokiej to jeszcze z kolegami nie pracowaliśmy. Trochę więc będziemy się uczyć, chociaż swoje doświadczenie mamy. Damy radę - zapewnia.
Ci koledzy, czyli sekcyjny Arkadiusz Waleczek i kombajnista Mirosław Błasiak, są tego samego zdania.
Choć ściana G-4 została odebrana dzień wcześniej, nadsztygar energomaszynowy Jacek Różyk, 21 lat w górnictwie, który zajmował się jej zbrojeniem, jest ciągle na miejscu. Dogląda, czy wszystko gra. Wcześniej przez dwa miesiące z 10-15 ślusarzami i hydraulikami na zmianie zbroił ścianę.
- Jak będzie tu się pracowało, to czas pokaże, bo na razie to są początki - wyjaśnia. - Jedno wiem na pewno: po ścianie strugowej te 5,3 metra to jest coś niesamowitego. Człowiek jest normalnie wyprostowany, a nie robi na kolanach.
W czwartek, 1 grudnia, w G-4 zostało zrobione pierwsze cięcie. Ciągle sprawdzane są urządzenia, ich prawidłowa zabudowa. Górnicy mówią, że to jest potrzebny czas, który trzeba poświęcić, by potem ostro fedrować. Na zmianie pracuje 20-25 osób, z tego w samej ścianie 12-14.
Janusz Tomica chwali sobie otwartość JSW na innowacyjność, dzięki której tak dobry pokład zostanie w pełni wyeksploatowany.
- Wykorzystujemy dobrą koniunkturę na węgiel koksowy i Spółkę w tej chwili stać na taką inwestycję - mówi z dumą.
Dyrektor Czesław Kubaczka podkreśla jeszcze inne oczekiwania związane z uruchomioną inwestycją.
- Ściana G-4 jest swego rodzaju poligonem dla doświadczeń, jakie ruch Zofiówka musi zdobyć, aby móc eksploatować grube pokłady 412, 413/2, 510 - wyjaśnia. - Stanowią one znaczną część naszej bazy zasobowej. Do 2015 roku planujemy wyeksploatować tym sposobem około 1,6 miliona ton węgla, i to z wykorzystaniem uruchomionego właśnie kompleksu.
Wcześniej załoga Zofiówki zdobywała jako pierwsza w polskim górni-ctwie doświadczenia w eksploatacji strugowej, po 11 latach zaniechania stosowania tej techniki w krajowych kopalniach.
W galerii: Uruchomienie ściany w kopalni Zofiówka. Jastrzębie - Zdrój 2 grudnia 2011 r. (zdjęcia: Jarosław Galusek - Trybuna Górnicza)
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Szkoda , że nie ma wzmianki w tym artykule o oddz. GKTz , w końcu to ten oddział zawiózł wszysto na miejsce:)
Wójtowicz ty się chwyć roboty a nie pozowania do kamer!!!!!!!!!!
Ciekawe kiedy będzie pierwszy obwał.
Panie Galusek a czy Pan Kubaczka powiedział Panu, że to cudo urabia tylko w jedną stronę? Żaden ekspert nie wie o co chodzi, tyle kasy, kamery, flesze, a tu technologia z epoki kamienia łupanego