Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz oświadczył w piątek na konferencji prasowej, że ukraiński Naftohaz nie połączy się z rosyjskim Gazpromem, o losie Julii Tymoszenko zdecyduje sąd, a dziennikarze nie powinni interesować się prywatnym życiem polityków. Było to już drugie takie spotkanie szefa państwa z przedstawicielami mediów krajowych i zagranicznych od czasu objęcia przez Janukowycza prezydentury na początku ubiegłego roku.
Konferencję w Ukraińskim Domu w centrum Kijowa poprzedziła tysięczna demonstracja zwolenników prezydenckiej polityki. „Prezydencie! Jesteśmy z tobą!", „Otwartość władz - demokracja w państwie" - napisano na transparentach.
Rozmowę z dziennikarzami Janukowycz rozpoczął od kwestii gospodarczych. Po raz kolejny zapewnił, że Ukraina, która stara się o ustanowienie strefy wolnego handlu z Unią Europejską, nie wstąpi do Unii Celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem, lecz będzie współpracować z tą organizacją w formacie „3+1".
Oświadczył także, że ukraińska państwowa spółka paliwowa nie połączy się z rosyjskim koncernem gazowym, Gazpromem. - Nie planujemy połączenia Naftohazu z Gazpromem. Planujemy ich udział we wspólnych projektach, na przykład przy modernizacji systemu ukraińskich gazociągów - powiedział.
Komentując rozprawę sądową byłej premier Julii Tymoszenko, swej przeciwniczki i konkurentki w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich, Janukowycz podkreślił, iż o jej losie zdecyduje sąd.
- Staram się nie wtrącać się w te procesy - zaznaczył. Ocenił przy tym, że Tymoszenko, która jest obecnie sądzona w związku z zarzutami o nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 r., zachowuje się w sądzie „jak gwiazda".
Janukowycz nie zgodził się z twierdzeniem, że wydarzenia wokół Tymoszenko mają wymiar polityczny. - Należy podzielić tę sprawę na dwie części: jest polityka, jest prawo i odpowiedzialność karna - powiedział.
- Dom jest dla każdego człowieka rzeczą świętą. Jestem taki jak wszyscy, jestem żywym człowiekiem. Sądzę, że nie znajdziecie prezydenta, który zapraszałby do swej sypialni gości - obruszył się prezydent.
Obietnicę zaproszenia mediów do liczącej 140 hektarów posiadłości szef państwa złożył w ubiegłym roku. Oczekiwano, że prezydent wyjaśni, na jakiej podstawie użytkuje tak ogromny i atrakcyjny teren.
Kilka tygodni temu Janukowycz częściowo wywiązał się z danego słowa i zaprosił do rezydencji wybranych dziennikarzy. Nie zobaczyli oni jednak całego ośrodka, a jedynie działkę o powierzchni 1,7 hektara, która wraz ze znajdującym się na niej niewielkim domem jest własnością prezydenta. Pozostała i ukrywana przed dziennikarzami część, na której ulokowano m.in. jachtklub, pole golfowe, kort tenisowy i ptaszarnię, kontrolowana jest przez związaną z Janukowyczem fundację.
Kolejne, niewygodne dla prezydenta pytanie padło w związku z zachowaniem jego młodszego syna, Wiktora, deputowanego rządzącej Partii Regionów, który został przyłapany przez kamery telewizyjne podczas głosowania w parlamencie za nieobecnych kolegów.
- Zapewniam, że nie wstydzę się za swoje dzieci i wnuki. Chciałbym, by wasze dzieci i wnuki nie były gorsze od moich - odpowiedział Janukowycz.
Konferencja prasowa prezydenta Ukrainy trwała dwie godziny i była transmitowana przez kilka stacji telewizyjnych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.