Przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności, Dominik Kolorz mówił na antenie Radia Katowice - Za długo przyglądaliśmy się temu wszystkiemu. Jesień i zima mogą być gorące - w ten sposób odpowiedział na pytanie o możliwe manifestacje w obronie przemysłu ciężkiego i umowy społecznej dla górnictwa.
Umowa społeczna, podpisana w 2021 roku przewiduje wydobycie węgla w Polsce do 2049 roku. Została zawarta pomiędzy stroną społeczną a rządem. Ten obecny, a dokładniej jego ministrowie - nie wprost mówią, że... umowy nie ma.
Porozumienie zapewniało ochronę socjalną dla górników i pracowników pokrewnych branż. Zdaniem Kolorza dokument istnieje „a jakby go nie było”. Według szefa związku 75 procent zapisów umowy nie zostało dotąd zrealizowanych: brakuje ustawowych rozwiązań dotyczących osłon socjalnych, koncepcji transformacji energetycznej czy notyfikacji zapowiadanych zmian.
Na pytanie, czy Solidarność planuje protesty, Kolorz odpowiedział ostrożnie: nie chodzi o planowanie, ale o gotowość.
- Jak już robimy, to robimy i wszyscy się dowiadują - mówił. Jednocześnie wezwał wszystkie struktury związkowe w regionie do współpracy. Jego zdaniem branża nie uniknie kilku bitew protestacyjnych.
Kolorz ostro skrytykował słowa ministra energii, Miłosza Motyki, który mówił o potrzebie rewizji umowy społecznej. Choć potem minister się wycofał, dla związkowców było to zbyt wiele.
- Poszedł co najmniej o dwa kroki za daleko - ocenia Kolorz. Jego zdaniem, takie deklaracje pokazują brak zrozumienia, czym zarządza, i podważają wiarygodność samego dokumentu.
- Polska jest jedynym krajem, który ślepo brnie i okłamuje Polaków, że energia odnawialna jest tania. To, co mówi pan minister Motyka i pani minister Hennig–Kloska, że im więcej będziemy mieli OZE, tym tańszy będziemy mieli prąd, to wierutne bzdury – stwierdził, podając za przykład Niemcy, które mimo wysokiego udziału OZE mają najdroższy prąd w Europie.
Zdaniem Kolorza dużym zagrożeniem dla branży jest Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK), który pokazuje, że węgiel w Polsce może być niepotrzebny nie za 24 lata, ale już za 10. To jego zdaniem niezgodne z zapisaną w umowie wizją transformacji oraz z dzisiejszym stanem systemu energetycznego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.