O komentarz dotyczący zapowiedzi ministra energii, Miłosza Motyki, zwiastującej zaprzestanie dopłat do górnictwa i renegocjację umowy społecznej, poprosiliśmy Grzegorza Tobiszowskiego, byłego posła i europosła PiS, w latach 2015-2019 sekretarza stanu w Ministerstwie Energii.
Grzegorz Tobiszowski nie ma wątpliwości, że deklaracja Miłosza Motyki jest "nie do przyjęcia". - Jeśli już zamierza podejmować jakiekolwiek kroki w sprawie umowy społecznej, to najpierw powinien powiedzieć, w jakim kierunku zamierza ją rewidować. Pojawia się fundamentalne pytanie: czy on w ogóle sprawdził, na jakim etapie są rozmowy w Unii Europejskiej dotyczące tego dokumentu? - zastanawia się Grzegorz Tobiszowski.
I dodaje: Ja widziałbym to w zupełnie innej kolejności. Po pierwsze, zaciągnięcie informacji w Komisji Europejskiej w sprawie umowy, debata i negocjacje, a następnie udzielenie publicznej informacji na temat, co jest akceptowalne dla KE, a co podlega dyskusji. Dopiero wtedy, na podstawie tych ustaleń, można wskazywać i proponować konkretne zmiany. Tymczasem on postąpił odwrotnie. Oświadczył: "zmieniamy", ale nie powiedział, czego ma to dotyczyć. Nie zaprosił do rozmów przedstawicieli sektora energetycznego i wydobywczego – mówię tu zarówno, o przedstawicielach zarządu spółek, jak i stronie społecznej, a przecież chodzi o kluczowe sprawy dla polskiego systemu energetycznego i ciepłowniczego.
- Nie dziwię się, że ta zapowiedź wywołała oburzenie. Podejmowanie tak ważnych decyzji w sytuacji, gdy nie ma się żadnych konkretnych propozycji, to prosta droga do chaosu. To kwestionowanie ciężkiej pracy negocjacyjnej, która już została wykonana. Górnicy i cały sektor mają pełne prawo oczekiwać, że tak istotna dla nich umowa będzie traktowana z szacunkiem i profesjonalizmem - podsumowuje Grzegorz Tobiszowski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Panie Tobiszowski. Właśnie o ten chaos chodzi.