Minister energii Miłosz Motyka planuje wraz z ministrem aktywów państwowych Wojciechem Balczunem zasiąść niebawem do rozmów z górnikami i poruszyć kwestię odchodzenia od węgla. Po ubiegłotygodniowej rekonstrukcji Motyka objął stanowisko szefa w nowym „superresorcie”, który powstał z połączenia z resortów klimatu i przemysłu.
- Nie ma konkretnej daty zamknięcia ostatniej kopalni, a umowa społeczna ma być realizowana do 2049 r. - mówił nowy minister energii we wtorek na antenie RMF FM. Zapewnił, że rząd realizuje ustalenia. - Nie będzie żadnych radykalnych ruchów, jeżeli chodzi o stronę społeczną.
Dodał, że utrzymany będzie kierunek transformacji "od węgla do atomu". - Póki nie zbudujemy mocy dyspozycyjnych, energetyki jądrowej, dużej elektrowni, SMR-ów - paliwem przejściowym pewnie będzie gaz - musimy opierać się na stabilnych źródłach. Polska musi te stabilne źródła zachować, (...) odpowiednio zarządzać systemem - przyznał.
Minister zwrócił też uwagę, żeby dopóki to jest opłacalne, to należy korzystać z własnych zasobów np. węgla. - Na wygaszanie górnictwa płacimy rocznie 9 mld zł. Byli tacy, którzy likwidowali kopalnie, mimo że dziś stają się obrońcami górnictwa. My na pewno będziemy realizowali umowę społeczną tak, aby zagwarantować bezpieczeństwo energetyczne państwa. To są zasoby, które Polska ma. Ważne, by się zdywersyfikować, ale nie uzależnić od innych państw. Od 2015 do 2021 r. mieliśmy import węgla z Rosji przez spółki Skarbu Państwa - podkreślał.
Z kolei w Polsat News, mówiać o miliardowych dotacjach z budżetu państwa do wygaszanego górnictwa, podkreślał rolę tej branży. - To oparcie naszego systemu energetycznego i suwerenność energetyczna. O tym nie zapominajmy. Doceńmy tych, którzy nad tym pracują - powiedział.
Miłosz Motyka podkreśla też w swoich wypowiedziach medialnych po objęciu teki ministra, że jest zwolennikiem "miksu energetycznego" do momentu posiadania przez państwo stabilnych dużych jednostek wytwórczych. W 2026 r. ma pojawić się pierwszy prąd z morskich farm wiatrowych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Przepraszam za błąd 24x9 daje wynik 216, gdzieś znak równości znikł.
W artykule przeczytałem to: Na wygaszanie górnictwa płacimy rocznie 9 mld zł. Więc, gdyby nie było wygaszane, byłoby zyskowne. Ale z artykułu o 20 proc. obniżkach cen prądu dowiaduję się tego: Średniorocznie przekłada się to na 216 mld zł inwestycji do 2030 r. Ok. 350 mld zł miałoby pochodzić ze środków europejskich, w tym 115 mld zł z KPO, 25 mld z FENiKS, a także 55 mld z Funduszu Modernizacyjnego, zasilanego ze sprzedaży pewnej puli uprawnień do emisji CO2. Tym samym liczba 9 stała się wyższa niż 216, tyle likwidacji górnictwa dopłacimy w 24 lata (24x9216), a w rok do OZE.
Bravo bo do tej pory każdy minister rozmawiał tylko ze sprzedajnymi związkowcami a teraz piszecie że z górnikami.