Ruch Chorzów to klub z bardzo bogatą historią, choć w XXI wieku – przez wiele lat był cieniem samego siebie. Aż przyszedł sezon 2011/2012, w którym „Niebiescy” na chwilę znowu błysnęli. Wicemistrzostwo Polski, finał Pucharu Polski i powrót do europejskich pucharów – to był sezon, w którym Ruch przypomniał kibicom w całym kraju, że wciąż potrafi grać o najwyższe cele.
Nikt nie stawiał na Ruch
Jesienią 2011 roku praktycznie żaden z ekspertów nie stawiał na Ruch. Klub, który nie dysponował wielkim budżetem ani efektownym składem, miał być ligowym średniakiem – może solidnym, ale raczej niewybijającym się. Zwłaszcza że w sezonie 2010/2011 zajął 12. miejsce w tabeli. Tymczasem zespół prowadzony przez Waldemara Fornalika grał z taką konsekwencją, jakby z góry wiedział, że nie zamierza walczyć o przetrwanie, tylko o podium.
Nie było w tym Ruchu gwiazd z pierwszych stron gazet. Byli za to zawodnicy z sercem, doświadczeniem i zmysłem do gry zespołowej. Arkadiusz Piech – napastnik, który przez lata był niedoceniany – odpalił jak petarda, strzelając 12 goli i kończąc sezon jako jeden z najskuteczniejszych w lidze. Maciej Jankowski dołożył swoje 8 trafień, a Marek Zieńczuk z lewej strony kreował akcje z precyzją i zanotował dziewięć asyst.
Fornalik zbudował drużynę na bazie prostych, ale skutecznych zasad: organizacja w defensywie, szybkie przejścia do ataku, wykorzystanie bocznych sektorów i maksymalna dyscyplina taktyczna.
Ekstraklasowy sen
Ruch przez większość sezonu trzymał się w ścisłej czołówce. Nie miał najdłuższej ławki rezerwowych, nie dominował posiadaniem piłki, ale zdobywał punkty tam, gdzie inni je tracili. Zwycięstwa nad Legią, Śląskiem i Lechem nie były przypadkiem – to były świadome, zaplanowane egzekucje. Kiedy inni mówili o niespodziance, Fornalik i jego zespół konsekwentnie robili swoje.
W końcowej tabeli Ruch zajął drugie miejsce – ustępując jedynie Śląskowi Wrocław. Aż do ostatniej kolejki zespół walczył o swój 15. tytuł mistrza kraju. 55 punktów w 30 meczach. Do pierwszego Śląska stracili tylko jedno “oczko”, ale mieli dwa więcej niż trzecia Legia oraz trzy więcej niż czwarty Lech Poznań.
To był najlepszy wynik klubu wielu, wielu lat. Dla fanów ze Śląska było to jak przebudzenie po długim śnie. Jeszcze niedawno martwili się, czy klub przetrwa, a teraz świętowali wicemistrzostwo Polski.
Jeśli interesuje cię obstawianie meczów Ekstraklasy, to sprawdź ofertę bukmachera GOBET. To operator, który oferuje wysokie kursy na wszystkie spotkania piłki nożnej. Dodatkowo każdy nowy gracz może otrzymać wysoki bonus powitalny, jeśli podczas rejestracji wpisze aktualny kod promocyjny GOBET.
Droga do Narodowego
Równolegle do ligowej kampanii, Ruch szedł jak burza w Pucharze Polski. Zaczęło się od ciężkiego meczu z ŁKS-em – wygranego dopiero po dogrywce. Potem przyszły kolejne batalie i triumf - znowu po dogrywce - z Cracovią, pewna wygrana 6:2 z Ruchem Zdzieszowice w dwumeczu, eliminacja Wisły Kraków - najpierw po dogrywce, a następnie po rzutach karnych. “Niebiescy” nie mieli łatwo, ale zawsze wychodzi z tych zaciętych spotkań zwycięsko.
Finał na Stadionie Narodowym miał być ukoronowaniem wielkiego sezonu. Przeciwnik? Legia Warszawa – zawsze trudna, zawsze niewygodna. Niestety, tego dnia Ruch wyglądał jak zespół zmęczony, wypalony długim sezonem. Legia była lepsza w każdym aspekcie gry i wygrała 3:0 po golach Michała Żyry, Miroslava Radovicia oraz Danijela Ljuboji. Kibice „Niebieskich” nie mieli jednak powodu do wstydu – ich drużyna dotarła do finału, czego nikt się nie spodziewał. Pokazała charakter i ambicję.
Ten sezon był świetny w wykonaniu Ruchu. Nie udało się co prawda zdobyć żadnego trofeum, ale wicemistrzostwo i drugie miejsce w Pucharze Polski każdy kibic wziąłby w ciemno. Kiedy tak świetny sezon się powtórzy? Fani “Niebieskich” wierzą w to, że długo nie będą musieli na to czekać.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.