Wkrótce można się spodziewać korekty kursu dolara, po której kurs euro wróci w okolice 1,1 dolara. I choć potem spodziewamy się lekkiego osłabienia dolara, to będzie jednak długi i powolny ruch - powiedział PAP strateg z banku PKO BP Mirosław Budzicki.
“Sądzę, że reakcja rynków po nałożeniu ceł przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa była zbyt silna i zbyt mocno potaniał dolar. Sądzę, że wkrótce można się spodziewać korekty, która doprowadzi kurs euro w dolarach do 1,1. Potem wprawdzie spodziewamy się osłabienia dolara w stosunku do euro, ale będzie ono tak niewielkie i powolne, że będzie przypominać raczej trend boczny z lekkim nachyleniem w dół“ - powiedział PAP strateg z banku PKO BP Mirosław Budzicki.
We wtorek wieczorem kurs euro w dolarach wynosił ponad 1,14. Ekonomista PKO BP ocenił, że w kwietniu doszło do bardzo silnego osłabienia dolara i że jednocześnie kurs EUR/USD jest najwyższy od dwóch lat. Przyznał, że z punktu widzenia analizy technicznej to sugeruje, że trend deprecjacyjny dolara powinien być kontynuowany, ale zaznaczył, że nie spodziewa się, aby doszło do dalszej przeceny amerykańskiej waluty.
“Polityka USA, polegająca na nakładaniu ceł dla ograniczenia nierównowagi zewnętrznej powinna doprowadzić do umocnienia dolara. Wprawdzie teraz tak się jeszcze nie stało, ale to nie oznacza, że ten scenariusz się nie zrealizuje. Osłabienie dolara było związane z dyskusjami na temat globalnej roli dolara po wprowadzeniu ceł oraz z przeceną amerykańskich obligacji i akcji. Jednak to było krótkoterminowe, bo trudno się spodziewać, aby dolar stracił swoją globalną rolę. Nie da się wskazać rynku, który mógłby zastąpić rynek amerykański, dlatego sądzę, że jednak część kapitału powróci do USA“ - stwierdził Budzicki.
Dodał, że za oczekiwaniami na korektę kursu dolara stoją także doświadczenia z przeszłości. Kwietniowa przecena nie była pierwszą, która prowadziła do wyraźnego spadku kursu dolara w stosunku do euro.
“Już się zdarzało, że zbieg czynników powodował, że kurs euro rósł powyżej 1,1 dolara i że rodziła się pokusa, aby prognozować, że dolar będzie nadal tanieć. Tymczasem potem rynek się korygował i kurs euro wracał do poziomu 1,05-1,1 dolara za euro“ - stwierdził ekonomista PKO BP.
Podkreślił, że za dolarem przemawiają także kwestie fundamentalne - po prostu amerykańska gospodarka jest silna i znacznie bardziej konkurencyjna niż europejska. Na dolara będzie też wpływać polityka pieniężna Rezerwy Federalnej.
“Pojawił się temat rewizji prognoz makroekonomicznych, dotyczących wzrostu gospodarczego, i niektórzy zaczęli mówić o recesji. Ale problem w tym, że recesja prędzej może dotknąć strefę euro niż USA. O ile obniżka prognoz dla USA może zredukować oczekiwany wzrost tego kraju w okolice 1 proc., to w przypadku strefy euro zepchnie je w okolice zera lub nawet niżej. Poza tym cła stanowią impuls proinflacyjny, który może spowodować, że Fed nie będzie się kwapił do obniżek stóp. Obecnie rynki oczekują trzech obniżek stóp procentowych, tymczasem może się okazać, że będzie ich mniej, za to obniżki okażą się bardziej potrzebne w strefie euro. A to będzie kolejny czynnik, który może zadziałać na korzyść dolara“ - powiedział Budzicki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.