„Zapalenie płuc wyleczone – niech wraca!” – tak, gdyby chcieć odtworzyć ostatnie godziny hospitalizacji Franciszka, brzmiałyby słowa lekarzy ze szpitala Gemelli, w którym papież przebywał przez 38 dni. Franciszek już nie mógł się doczekać wyjścia. Nie naciskał, ale codziennie dopytywał – „kiedy?”. A gdy już ich 88-letni pacjent dostał zgodę, profesor Sergio Alfieri i doktor Luigi Carbone byli świadkami jego wielkiego szczęścia. „Był przeszczęśliwy” – mówili. Wypisali papieża w dobrym stanie po wyleczonym zapaleniu płuc, które spowodowały zarówno wirusy, jak i bakterie i grzyby, zalecając czasowe niemal odcięcie się od świata zewnętrznego – od nosicieli wirusów, które dla jego osłabionego organizmu mogą być szczególnie groźne. Zatem zero kontaktów z grupami i z dziećmi.
Warunek podstawowy to kontynuacja terapii w domu. Ta ruchowa – wiadomo – ma ułatwić mu poruszanie się; ta oddechowa – jeśli papież będzie pilnym pacjentem, sprawi, że zniszczone płuca i mięśnie oddechowe choć w części zaczną sprawniej działać. Kto usłyszał nagrany na początku marca głos papieża, był pełen obaw, czy papież da radę. Głos nie tylko był cichy, ledwie słyszalny, ale trudno było zrozumieć, co papież mówi. Teraz już sytuacja dzięki terapii jest znacznie lepsza, ale ćwiczeniami oddechowymi trzeba zwiększyć zdolność wytwarzania na tyle silnego przepływu powietrza, by wprawiło ono w drgania struny głosowe. Właśnie to miał na myśli współpracownik papieża, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Victor Manuel Fernandez, kiedy informował, że papież „musi się teraz nauczyć mówić”. Niewykluczone, że Franciszek będzie korzystał także z rehabilitacji logopedycznej. Jak długo? To sprawa indywidualna, zależna od stanu ogólnego pacjenta i jego wieku. Co do determinacji – nie ma wątpliwości – Franciszkowi jej nie brakuje. Jego wola życia i działania miała ogromne znaczenie w pokonaniu choroby. Jednak lekarze bezwzględnie zalecili co najmniej 2 miesiące rekonwalescencji, nadając jej określenie „kontrolowanej”.
Papieża otaczać będzie teraz jego „magiczny krąg”, który dba o jego zdrowie, o utrzymanie na wysokim poziomie aseptyczności papieskiego apartamentu i pomieszczeń watykańskiej przychodni, z której być może będzie musiał skorzystać, czy o to, by wszyscy, którzy mają kontakt z papieżem, nosili maseczki. Najbliżej papieża pozostanie jego osobisty pielęgniarz, Massimiliano Strapetti, o którym po operacji jelita grubego przed 4 laty papież mówił, że jest jego Aniołem Stróżem, bo to on na operację go namówił. Teraz Strapetti, obok doktora Luigiego Carbone, będzie nadzorował opiekę nad papieżem.
Franciszek dotąd dość często zmieniał prywatnych sekretarzy – żadnemu nie powierzył roli „filtra”, tak jak to uczynił kiedyś Jan Paweł II z księdzem Dziwiszem. Franciszek trzymał się własnego harmonogramu i sam podejmował decyzje związane z osobistymi spotkaniami. Teraz to przynajmniej do pewnego stopnia musi się zmienić, choćby dlatego, że papież samodzielnie nie może mówić – jego refleksje, kierowane do wiernych na placu św. Piotra czy w auli Pawła VI, będą odczytywane przez współpracowników.
Jak zatem papież będzie sprawował swoje obowiązki instytucjonalne? Jego apartament na drugim piętrze w Domu Świętej Marty został wyposażony w łóżko podobne do szpitalnego – tak, by papież w każdej chwili miał komfort wypoczynku. Po sąsiedzku znajdą się pomieszczenia do rehabilitacji. Papież nie będzie już spożywał posiłków z innymi księżmi na stołówce i nie będzie przyjmował gości w saloniku na parterze Domu św. Marty. Jego apartament zostanie powiększony o pokoje recepcyjne. W pokojach obok mieszkają trzej jego sekretarze: Argentyńczycy: ks. Juan Cruz Villalón (który zawsze był u boku papieża w szpitalu Gemelli) i ks. Daniel Pellizon oraz Włoch – ks. prał. Fabio Salerno. Na piętrze papieskim powstanie „centrum dowodzenia”, by papież mógł pełnić swoje obowiązki instytucjonalne. Sekretarze będą mu pomagać w organizowaniu spotkań i utrzymaniu tempa pracy dostosowanego do choroby.
Długa rekonwalescencja papieża wpłynie na zaplanowane wydarzenia Roku Jubileuszowego. Franciszek nie spotka się w najbliższych dniach ani z misjonarzami, ani z chorymi. Watykan na razie dyplomatycznie nie potwierdza ani nie zaprzecza tego, czy papież spotka się z brytyjską parą królewską, która 8 kwietnia przybędzie do Włoch z wizytą. Nie wiadomo, co z uroczystościami Wielkanocy i z kanonizacją Carlo Acutisa 27 kwietnia. O ile w pierwszym przypadku, jak w ubiegłych latach, papieża mogą zastąpić inni wysocy rangą duchowni, to kanonizacji musi przewodniczyć sam Franciszek. Co dalej? To już kwestia zdrowia, samopoczucia i przede wszystkim wspomnianej determinacji papieża – tej, dzięki której wyzdrowiał i tej, która może obrócić się przeciwko niemu, jeśli zacznie się forsować.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.