Koszty wojny na Ukrainie poniesione przez Polskę są trudne do oszacowania, bo składa się na to wiele czynników np. wzrost cen energii, który napędził inflację - wskazują eksperci PIE. Zwrócili oni jednak uwagę, że napływ uchodźców z Ukrainy przyczynił się do zwiększenia polskiego wzrostu gospodarczego.
24 lutego 2025 roku mijają trzy lata od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę.
Zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) Andrzej Kubisiak w rozmowie z PAP podkreślił, że “koszty wojny w Ukrainie poniesione przez Polskę są trudne do oszacowania“.
- Mamy do czynienia z całym splotem czynników. Na przykład gwałtownie wzrosły koszty energii w związku z przerwaniem dostaw węglowodorów z Rosji, ale pamiętajmy, że Rosja sama ograniczyła dostawy jeszcze przed wojną, doprowadzając do znacznych podwyżek cen - zwrócił uwagę Kubisiak.
Ekspert zauważył, że mimo większych kosztów uniezależnienie się od dostaw nośników energii z Rosji, dzięki np. uruchomieniu terminalu LNG w Świnoujściu i gazociągu Baltic Pipe, w dłuższej perspektywie będzie dla polskiej gospodarki korzystne. Podobnie - w ocenie Kubisiaka - należy patrzeć na koszty pomocy przeznaczonej dla uchodźców z Ukrainy.
- Ich napływ przyniósł polskiej gospodarce wymierne korzyści. Ukraińcy założyli kilkadziesiąt tysięcy firm, które współtworzą polskie PKB, uzupełnili niedobory na rynku pracy, a także zwiększyli konsumpcję, która również napędza gospodarkę - zaznaczył przedstawiciel PIE.
Zgodnie z informacją przekazaną przez Instytut, po rosyjskiej napaści w 2022 roku PKB Ukrainy spadło o 29,1 proc., a bezrobocie wzrosło do 25,8 proc. W kolejnych latach ukraińska gospodarka w niewielkim tempie odrabiała straty. W latach 2023 i 2024 wzrost gospodarczy osiągnął wartość odpowiednio: 5,3 oraz 3,4 proc.
- PKB tego kraju wciąż jest na poziomie sprzed około 10 lat - zauważył Sebastian Sajnóg z PIE.
W latach 2022-2024 skumulowana inflacja na Ukrainie wyniosła 47,8 proc. W 2022 r. było to 20,18 proc., w 2023 r. - 12,85 proc., a w 2024 r. - 5,8 proc. Sajnóg wyjaśnił, że wzrost inflacji był spowodowany rosnącymi cenami żywności i energii, a także rosnącymi kosztami działalności gospodarczej, bezpośrednio związanej z destabilizacją gospodarczą spowodowaną pełnoskalową inwazją Rosji.
Polski Instytut Ekonomiczny podkreślił, że wojna na Ukrainie i ograniczenie dostaw surowców energetycznych z Rosji wywołały gwałtowny wzrost cen energii, który doprowadził do destabilizacji europejskiego rynku. Instytut zwrócił uwagę, że ceny kontraktów na gaz ziemny w Europie wciąż utrzymują się na wysokim poziomie, mimo że znacząco spadły od szczytu w sierpniu 2022 roku, kiedy przekroczyły 350 euro/MWh. Obecnie ceny gazu oscylują wokół 47-50 euro/MWh, co nadal stanowi niemal dwukrotnie wyższy poziom niż przed konfliktem - zaznaczono.
Sebastian Sajnóg zauważył, że większe dostawy LNG do Europy z innych kierunków niż rosyjski, a także łagodniejsze zimy pomogły ograniczyć presję na ceny, ale rynek nadal pozostaje niestabilny.
- Europa wciąż zmaga się z wyzwaniami związanymi z odbudową zapasów gazu, a nowa infrastruktura LNG pojawi się dopiero w 2026 roku, co może utrzymać niepewność cenową na kolejne lata - ocenił przedstawiciel PIE.
Ekspert zauważył, że konsekwencją wojny na Ukrainie był znaczący wzrost cen energii także w Polsce, co z kolei napędziło inflację. Według danych GUS, na które powołuje się PIE, w 2022 roku ceny energii wzrosły o 31,1 proc. rdr. Rosnące koszty gazu i węgla, ograniczenia w dostawach oraz napięcia na rynku energii przełożyły się na rekordowe podwyżki cen tych paliw. W 2023 roku tempo wzrostu sięgało 9,8 proc. rdr., a w 2024 roku wyniosło 12 proc. rdr., co wskazuje na utrzymującą się presję kosztową.
- Mimo rządowych interwencji i zamrożonych taryf, energia wciąż jest znacznie droższa niż przed kryzysem, wpływając na wysokie koszty życia i prowadzenia działalności gospodarczej. Skumulowany wzrost cen energii w Polsce w latach 2022-2024 wyniósł około 61 proc. - dodał Sajnóg.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.