W sobotę, 25 stycznia, mieszkańcy Libiąża, przedstawiciele Zakładu Górniczego Janina oraz lokalnych władz uczcili 80. rocznicę wyzwolenia podobozu Janinagrube, wchodzącego w skład niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau.
Jak poinformował Południowy Koncern Węglowy, w uroczystościach upamiętniających to wydarzenie wzięli udział dyrektor techniczny ZG Janina - Rafał Wójtowicz, główny inżynier górniczy - Wojciech Włodarczyk, burmistrz Libiąża - Jacek Latko, jego zastępca - Hubert Szumniak oraz przewodniczący Rady Miejskiej - Dariusz Derendarz wraz z radnymi. Symboliczne złożenie kwiatów i zapalenie zniczy pod tablicą pamiątkową przypomniało o tragedii więźniów, którzy w nieludzkich warunkach ginęli na terenie kopalni oraz samego podobozu.
Ceremonia rozpoczęła się od złożenia kwiatów i zapalenia zniczy, po czym odczytano przemówienia przypominające o tragicznych wydarzeniach sprzed ośmiu dekad. Podkreślano znaczenie pamięci o więźniach, którzy w nieludzkich warunkach pracowali w kopalni Janina oraz o mieszkańcach, którzy mimo zagrożenia własnego życia próbowali ich wspierać.
Podobóz Janinagrube został utworzony w 1943 r. jako filia Auschwitz-Birkenau. Więźniowie, głównie Żydzi z Polski, Węgier i innych krajów, byli wykorzystywani jako darmowa siła robocza w kopalni węgla Janina, gdzie zmuszani byli do kilkunastogodzinnej pracy w trudnych warunkach bez odpowiedniego sprzętu, oświetlenia i zabezpieczeń. Jedynym wynagrodzeniem za ich wysiłek były skromne racje żywnościowe, które nie pozwalały na przetrwanie. Wyczerpanie, choroby, a także brutalne traktowanie przez strażników SS i niemieckich nadzorców były na porządku dziennym. Każdy przejaw oporu wobec reżimu lub próba ucieczki kończyły się surowymi represjami. Więźniowie byli bici, torturowani, a nierzadko publicznie egzekwowani, aby zastraszyć pozostałych. Według posiadanych zapisów historycznych podczas dwóch lat istnienia podobozu Janinagrube życie straciło ponad 40 osób.
Pomimo ryzyka, część mieszkańców Libiąża i okolic starała się pomagać więźniom. Przemycano żywność, ubrania, a czasem także udzielano schronienia uciekinierom. Takie działania były jednak karane przez niemieckich okupantów z całą surowością. Za pomoc więźniom groziły kary, które obejmowały konfiskatę mienia, aresztowanie, deportację do obozów koncentracyjnych, a nawet natychmiastową egzekucję. Wiele osób zapłaciło najwyższą cenę za swoją odwagę i ludzką solidarność. Do dziś w muzeum Auschwitz zachowały się dokumenty, jakie podpisywali pracownicy kopalni, wskazujące kary za pomoc więźniom podobozu.
Wyzwolenie obozu nie zakończyło dramatu więźniów, gdyż kilka dni wcześniej - 18 stycznia 1945 r. zostali oni zmuszeni do „ewakuacji” i tzw. marszu śmierci do oddalonego o ponad 200 kilometrów obozu Gross Rosen. Ci, którzy pozostali w podobozie, byli w stanie skrajnego wyczerpania. Znaleziono ich zarówno w wyrobiskach podziemnych, jak i barakach obozowych, w większości zbyt osłabionych, by przeżyć. Wyzwolenie było momentem radości dla mieszkańców, ale także dramatycznym przypomnieniem o ogromie cierpienia, jakie stało się udziałem więźniów.
„Historia tego miejsca to przestroga dla nas wszystkich. Musimy o niej pamiętać, aby podobne tragedie nigdy więcej się nie powtórzyły” – podsumował jeden z radnych uczestniczących w uroczystościach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.