Wygaśnięcie kontraktu na tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy z końcem 2024 r. nie zachwiało bezpieczeństwem dostaw - zauważa Polski Instytut Ekonomiczny w Tygodniku Gospodarczym PIE.
Według PIE wstrzymanie tranzytu przez Ukrainę, choć ograniczy rosyjskie dostawy gazu o około 35 proc., nie oznacza końca dochodów Kremla z eksportu błękitnego paliwa do UE. Rosyjski gaz przez gazociąg Turkstream trafia bowiem na Słowację i Węgry, a prawie połowa dostaw z Rosji to LNG, importowane m.in. przez Francję, Holandię, Belgię i Hiszpanię. PIE szacuje, że rosyjskie przychody z eksportu gazu do UE w styczniu 2025 r. mogą być o 16 proc. niższe niż przed rokiem i ponad dwukrotnie niższe niż w styczniu 2023 r.
Instytut powołuje się m.in. na analizy ENTSO-G, z których wynika, że nawet całkowite wstrzymanie rosyjskich dostaw podczas wyjątkowo mroźnej zimy i utrudnionych dostaw LNG nie oznaczałoby konieczności ograniczenia konsumpcji o więcej niż 15 proc. W przypadku braku ograniczeń w dostawach LNG redukcja zużycia gazu w ogóle mogłaby być niepotrzebna.
PIE zauważa też, że dla Słowacji przerwanie dostaw ze Wschodu oznacza jednak spadek dochodów z tranzytu rosyjskiego gazu, które Bratysława ocenia na 500 mln euro rocznie.
W ocenie Instytutu, zatrzymanie tranzytu przez terytorium Ukrainy przybliża UE do niezależności i zmniejsza potencjał Rosji do szantażu energetycznego. Ogranicza też wysokie dochody budżetowe Rosji z eksportu gazu. PIE przypomina, że przyjęcie dodatkowych działań, ograniczających import rosyjskich surowców do UE zapowiedział komisarz ds. energii i mieszkalnictwa Dan Jorgensen.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.