Kiedyś mieściła się tam kopalniana straż pożarna. A dziś? Gruba Bluesa ze wspaniałym muzeum tego gatunku muzyki, który w ostatnich dekadach tak bardzo upodobał sobie Chorzów. 56 lat temu w sąsiednim budynku do pracy przyjmował się Andrzej Matysik, inżynier górnik, a nade wszystko wielki entuzjasta tego właśnie gatunku muzyki.
Jeśli tak właśnie miałaby przebiegać restrukturyzacja terenów pogórniczych, to nic tylko się cieszyć. Do chorzowskiej Sztygarki na koncert ludzie walą drzwiami i oknami. Dzięki temu jest tu gwarno jak za dawnych lat, kiedy szola pobliskiego szybu Prezydent woziła górników z góry na dół i z dołu do góry. Andrzej zaś dorobił się funkcji głównego inżyniera przeróbki mechanicznej węgla. Był też późniejszym likwidatorem kopalni po tym, jak zakończono w niej wydobycie. W 2004 r. ostatecznie zakończył swoją zawodową przygodę z górnictwem, korzystając z możliwości przejścia na hajerską emeryturę. O leżeniu brzuchem do góry ani myślał, bo już nazajutrz wylądował na posadzie naczelnego redaktora jedynej takiej gazety w Polsce, której tytuł brzmi „Twój Blues”. Cztery lata wcześniej sam ją stworzył przy wydatnej pomocy małżonki Danuty oraz córek: Ewy i Zosi.
– Powiem, że wtedy, w 1968 r., gdy przyjmowałem się do pracy z inżynierskim dyplomem w kieszeni, nawet przez myśl mi nie przeszło, że po odejściu na zasłużoną emeryturę znowu będę jeździł na szychty do mojej kopalni. Tym bardziej, że przecież byłem jej likwidatorem, a kilka lat później przyszło mi ją na nowo uruchamiać – śmieje się Andrzej.
W 2007 r. po raz pierwszy brać górnicza i zaproszeni goście obchodzili w Sztygarce bluesową Barbórkę. Wielu przybyło w górniczych mundurach na dowód ogromnego przywiązania do tego miejsca, które o mało co na zawsze nie zniknęło z mapy Śląska.
– Postanowiliśmy wtedy, że takie wyjątkowo uroczyste spotkania górniczej braci odbywać się będą każdego roku na Barbórkę – wspomina Andrzej Matysik.
Niezapomnianą gwiazdą górniczych Barbórek był nieżyjący już Jan „Kyks” Skrzek. Karierę zaczynał w latach siedemdziesiątych. Wówczas grywał w zespołach amatorskich. Później poświęcił się karierze solisty. W tej roli debiutował utworem „Górnik blues” o tragicznym losie górnika, który z szychty nie wrócił do domu:
„Ni ma chopa – a wczora był z nami. Co tu dużo godać, taki już los. Jak na wojnie dyć i tu dynamit. Zjechoł na dół ostatni roz” – brzmią słowa tego hitu.
Jan Skrzek jako pierwszy zaśpiewał bluesa w śląskiej gwarze. Andrzej Matysik mówił potem o Janku Skrzeku jako o artyście, który śląską mowę podniósł do rangi języka bluesa.
W końcu w kompleksie chorzowskiej Sztygarki powstała wspomniana wcześniej Gruba Bluesa. Jest miejscem spotkań z kulturą i tradycją Śląska, głównie muzyczną. Powstały tam: biblioteka, czytelnia, fonoteka i archiwum rozmaitych pamiątek. Występują zespoły krajowe i zagraniczne, nie tylko zresztą bluesowe.
– Chcieliśmy szeroko otworzyć podwoje tego miejsca, także na inne gatunki, i to się nam udało. Przez Grubę Bluesa przewinęła się cała rzesza artystów rockowych – dodaje Matysik.
Miejscem bluesowych koncertów jest jednak nie tylko Sztygarka z całym swym zapleczem, ale w zasadzie cały Chorzów. Hasło „Chorzów miastem bluesa” stało się popularne, jak Polska długa i szeroka. Imprezy takie jak m.in.: Bluestracje, Blues Alive, Śląskie Brzmienie i Front Porch Blues, czyli Lauba Pełno Bluesa, gościły najlepszych krajowych i zagranicznych wykonawców. Jako jedni z pierwszych zaprezentowali się naszej publiczności: Shemekia Copeland, The Nighthawks, Michael Hill, Bonnie Baker Brooks, Anna Popovic i Bernard Allison. Andrzej sam jeździł wyszukiwać wykonawców do Stanów Zjednoczonych. Poznawał środowisko czarnych artystów, zaglądał do chicagowskich gett, uczestnicząc często w klubowych koncertach w miejscach, o których przeciętny miłośnik bluesa może jedynie pomarzyć.
Mijający rok był dla chorzowskiego bluesa wyjątkowo obfity w wydarzenia. Odbyła się jedenasta odsłona European Blues Challenge organizowanego przez European Blues Union, czyli największego i najbardziej prestiżowego przeglądu bluesowych zespołów Starego Kontynentu.
– Nigdy wcześniej w Chorzowie nie słyszano tylu różnych języków jednocześnie i z pewnością nieprędko zdarzy się ku temu kolejna okazja. Wraz z reprezentującymi 22 kraje muzykami przyjechali ich miłośnicy, czasem w pokaźnej liczbie, co uwidoczniło się chociażby pod festiwalową sceną podczas znakomitego skądinąd występu norweskiego zespołu Soft City, który ostatecznie zajął II miejsce. Dodajmy od razu, że zwyciężyła żywiołowa grupa Noa & The Hell Drinkers z Hiszpanii, której występ zamykał pierwszy dzień festiwalu, rozgrzewając zmarzniętą nieco publiczność. Trzecie miejsce zajął zespół The Cinelli Brothers z Wielkiej Brytanii – relacjonuje dr Jacek Kurek, historyk, kulturoznawca i miłośnik bluesa, od 2016 r. związany z Muzeum w Chorzowie.
Miał też miejsce uroczysty wieczór podsumowujący 25-letnią działalność Andrzeja Matysika, jako szefa nie tylko „Twojego Bluesa”, ale też prężnie działającej Agencji Delta. To również firma rodzinna Matysików, dzięki której wszystkie te bluesowe wydarzenia mogły się odbyć.
Wyjątkowo dobrze wypadł też Festiwal Gitary Elektrycznej z udziałem Apostolisa Anthimosa, Krzysztofa Ścierańskiego i Leszka Windera!
– Trzech gigantów gitary dało niesamowity koncert i oczarowało publiczność obficie płynącymi ze sceny anegdotami oraz poczuciem humoru. Entuzjazm, piękno i dobro! Gruba po prostu pękała w szwach, a rodzinna atmosfera udzielała się wszystkim! Istotnym elementem spotkań jest zawsze drobny poczęstunek, co podkreśla domową, przyjacielską atmosferę oraz niespodzianki, improwizacja i nieprzewidziane zdarzenia. Na przykład, na spotkanie z Jerzym Piotrowskim w tajemnicy przed „Ketą” zaprosiliśmy Grzegorza Kapołkę. Gdy Jurek zobaczył Grzesia, natychmiast zasiadł za bębnami, po czym spontanicznie dołączył do nich także Mirek Rzepa. Wyborne trio obdarzyło publiczność improwizowanym koncertem, wywołując entuzjastyczną reakcję – przyznaje w rozmowie Beata Cieślak z zespołu redakcyjnego „Twojego Bluesa”.
Dziś o byłym naczelnym inżynierze kopalni Polska, Andrzeju Matysiku, mówi się, że bluesowi poświęcił całe swoje życie. A co on sam o tym sądzi? W książce poświęconej jego życiowej drodze tak odpowiada dr. Jackowi Kurkowi na to pytanie:
„Z tym „poświęcaniem życia” dla bluesa to bym nie przesadzał. Mój długi już żywot nie sprowadzał się tylko do muzyki. Na pewno zawsze na pierwszym miejscu była rodzina, jej poczucie bezpieczeństwa, dbanie o komfort jej życia. W Danucie, Ewie i Zosi zawsze miałem oparcie i mogłem liczyć na zrozumienie dla moich poczynań. Na pewno jednak muzyka wypełniła znaczącą część mojego życia, a przez wiele lat mojej pracy zawodowej jako inżyniera górnictwa stanowiła doskonałą odskocznię od monotonnej, kopalnianej codzienności. Dzięki niej nieustannie poszerzał się krąg moich znajomych, przybywało nowych przyjaciół, a ja się rozwijałem i było mi dane zwiedzić wiele zakątków świata i przeżywać fantastyczne chwile”.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.