Pojazdy militarne, samochody, łódki, wreszcie wspaniałe samoloty i szybowce. Czegóż to oni nie potrafią zrobić i na dodatek wszystko to kręci się, jeździ i lata bez żadnego problemu. Najwierniejsi członkowie Modelarskiego Klubu Sportowego Gwarek z Rudy Śląskiej konstruują swoje modele od ponad pół wieku.
Był czas, gdy modele samolotów wycinano z kartonu i sklejano, przymocowując do nich drewniane listewki. Profile do skrzydeł, kadłuby, płytki, listwy, wszystko robiło się od podstaw. To dopiero była radość, gdy wznosiły się one wysoko z wiatrem i lądowały na ziemi bez uszczerbku konstrukcji. Z biegiem lat pojawiały się modele zdalnie sterowane z napędem silnikowym, a także szybowce. Modele wyposażone były w sterowanie jednoczynnościowe, tylko sterem kierunku, bądź też wieloczynnościowe, w tym przypadku sterem kierunku, głębokości i pracy silnika. Te modele fascynowały swoimi – jak na owe czasy – szerokimi możliwościami latania w powietrzu. Modelarstwo wymagało dużych zdolności manualnych, technicznych i przede wszystkim cierpliwości. Poszczególne części modeli sklejano z najprzeróżniejszych materiałów, według schematów lub własnego pomysłu.
– To już historia. Dziś dla przykładu kadłub modelu samolotu kupuje się w wyspecjalizowanych sklepach. Do tego silnik spalinowy lub elektryczny. Ale trzeba wiedzieć, w jaki sposób taki model wyposażyć w elektronikę, następnie zamontować skrzydła. Inaczej o żadnym lataniu nie ma mowy. Zanim pójdziemy na lądowisko, nieźle się naharujemy w warsztacie – zapewnia Franciszek Kalus, instruktor modelarstwa.
Pilotowanie modeli, zwłaszcza latających, to prawdziwa sztuka. Trzeba być obytym z mechaniką i aerodynamiką, wiedzieć, na jakiej zasadzie działają silniki elektryczne i spalinowe i w jaki sposób osiągnąć odpowiednie parametry lotu poprzez dobór odpowiednich elementów konstrukcyjnych. I wreszcie, jak precyzyjne je ustawić. Tego wszystkiego są w stanie nauczyć tylko instruktorzy modelarstwa.
Pokazy modeli latających zapierają dech w piersiach, zwłaszcza gdy steruje nimi dwóch pilotów. Jeden wyprowadza za pomocą pulpitu sterowniczego model samolotu będącego holownikiem dla szybowca. Drugi wkracza do akcji po odpięciu linki holowniczej. Osiągają świetne zgranie. Modele latają w powietrzu niczym te prawdziwe, wykonują akrobacje, a następnie płynnie lądują.
Modele samolotów RC (zdalnie sterowane za pomocą pilota, aparatury sterującej lub innego urządzenia) dzieli się ze względu na ich przeznaczenie. Niezwykle popularne są modele wojskowe zwane warbirdsami. Ich konstruktorzy wzorują się na prawdziwych maszynach z różnych epok lotnictwa, a głównie z okresu II wojny światowej. Równie popularne są odrzutowce, będące replikami współczesnych myśliwców.
– Przed pierwszym planowanym oblotem należy sprawdzić wyważenie modelu, kąty skrzydeł i statecznik poziomy. Inaczej godziny poświęcone na konstruowanie modelu pójdą na marne – dodaje Franciszek Kalus.
Popularny podział samolotów zdalnie sterowanych opiera się na rodzaju zastosowanego napędu. Pierwszą dużą grupę samolotów RC stanowią modele elektryczne, zasilane akumulatorem. Ze względu na łatwość obsługi idealnie nadają się dla początkujących adeptów modelarstwa. Są też modele spalinowe, wymagające większej wprawy w pilotażu. Te posiadają wysoką moc i dynamikę. Wydają również dźwięki przypominające prawdziwą maszynę. Duże modele tankuje się benzyną z dodatkiem oleju.
Największe wrażenie robią modele akrobacyjne. Wprawiony operator jest w stanie wykonać nimi figury, o które nie pokusiłby się żaden pilot prawdziwego samolotu. Modele do tego typu latania to klasyczne „akrobatki” o długości i rozpiętości nieprzekraczających 2 m i masie do 5 kg. Są napędzane silnikami dwu- lub czterosuwowymi o pojemności ok. 25 cm sześc.
– Wymagają szczególnej precyzji wykonania. Zwykle wyposaża się je w bardzo zaawansowane mechanizmy sterujące i wysokiej jakości silniki. Do nauki pilotowania modeli samolotów stosuje się raczej te mniejsze, będące kopiami zawodniczych „akrobatek”, napędzane silnikami od 6,5 do 15 cm sześc. – dodaje Andrzej Łukaszczyk, jeden z najstarszych członków klubu.
Modele śmigłowców mogą latać śmigłami skierowanymi do ziemi, mając spory nadmiar mocy. Model Heli Blade Nano S3 oferuje wbudowaną telemetrię i ulepszony system stabilizacji do obsługi takich właśnie trudnych manewrów.
Andrzej i Jerzy Łukaszczykowie, emerytowani górnicy z kopalni Walenty-Wawel, parają się modelarskim hobby od prawie pół wieku. Z nutką nostalgii wspominają, jak wpatrywali się w pierwszy na polskim rynku, importowany model samolotu sterowanego radiem.
– Kosztował trzy górnicze wypłaty i żeby go uruchomić, należało uzyskać zgodę inspekcji radiowo-telewizyjnej, a wcześniej uzyskać odpowiednie zezwolenie z milicji, tak jak dziś na broń – wspomina Jerzy Łukaszczyk.
Teraz wiele elementów można już wytworzyć we własnym warsztacie, posługując się dla przykładu drukarką 3D.
– Wspomagamy się tą technologią. Jesteśmy w stanie wydrukować wszystko, co zmieści się na stole drukarki o wymiarach 250x250. Koła wraz z oponami z twardej gumy, przekładnie, nawet postacie pilotów z odwzorowanymi wiernie wizerunkami własnych twarzy montują w kabinach modeli – zwraca uwagę Franciszek Kalus.
Prawda jest taka, że obsługi konsoli do sterowania modelami latającymi trzeba się wytrwale uczyć na symulatorach. Lecz wypadki przy pracy zdarzają się najlepszym. Modele spadają na ziemię z trzystu metrów, rozbijając się w drobny mak, i to takie warte kilka tysięcy złotych.
Wciąż bardzo popularna jest wśród modelarzy kategoria F3K, a to za sprawą mniejszych wymiarów modeli samolotów, niż ma to miejsce w innych klasach, gdzie obowiązuje zdalne sterowanie. Maksymalna rozpiętość skrzydeł wynosi 1,5 m, a masa startowa, licząc z pełnym wyposażeniem, tylko 600 g. Model taki startuje się z rozbiegu, trzymając go za koniec skrzydła. Pilot ruchem obrotowym wprowadza go w ruch, by wynieść na wysokość ok. 50 do 70 m.
Obecnie Modelarski Klub Sportowy Gwarek zrzesza ponad 30 członków. Pod kierunkiem Dariusza Pieczki i braci Łukaszczyków, wielokrotnych laureatów zawodów krajowych, wychował wielu mistrzów. Paweł Kawczyk sięgnął po tytuł Mistrza Polski w modelach szybowców zdalnie sterowanych, Krzysztof Rurański zdobył Puchar Polski w modelach szybowców o napędzie gazowym, Kamil Chrzanowski może poszczycić się trzecim miejscem, zdobytym w Pucharze Świata modeli swobodnie latających. Mistrzostwo Polski udało się również zdobyć Adrianowi Lipichowi. Franciszek Kalus był w swej karierze wicemistrzem Polski w kategorii ścigaczy na wodzie, a Wojciech Pieczka był brązowym medalistą Mistrzostw Świata w kategorii modeli żaglowych.
Długo by jeszcze wymieniać osiągnięcia członków MKS Gwarek. Instruktorzy zaś czekają na wszystkich, którzy chcieliby bliżej poznać modelarską sztukę. Siedziba klubu mieści się w Szkole Podstawowej nr 30 w Rudzie Śląskiej. Szefuje mu Dariusz Pieczka, prezes MKS Gwarek, również laureat przeglądów konkursowych.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.