Tomasz Kabała z ornontowickiego Budryka to sportowiec co się zowie. Przed pięcioma laty razem ze swą małżonką Iwoną objechał na rowerze Niemcy, Szwecję i Danię wraz z wyspą Bornholm. Teraz oboje rzucili wyzwanie dyscyplinie, którą może uprawiać każdy, choć o medale nie jest już tak łatwo. Nordic walking – bo o nim mowa – to prawdziwa sportowa uczta.
– Moja przygoda z popularnymi kijkami rozpoczęła się wiosną ub.r., kiedy spacerowaliśmy z lokalnymi grupami nordicowymi. Zaopatrzyłem się w te najtańsze i już sądziłem, że stałem się stuprocentowym nordic walkerem. Ba, byłem nawet przekonany, że wchodzę w banalnie prostą dyscyplinę. A tu nic bardziej mylnego! Na treningu dowiedziałem się, że tylko poprawne chodzenie z kijkami gwarantuje efekt. Przy moim skrzywieniu kręgosłupa i zgarbionej postawie okazało się to ogromnym wyzwaniem. Kiedy obserwowałem osoby wykonujące prawidłowe ruchy ciałem przy chodzeniu z kijkami, a do tego jeszcze w szybkim tempie, zacząłem mieć spore wątpliwości, czy aby na pewno trafnie wybrałem swą kolejną aktywność sportową i sprostam zadaniu – przyznaje Tomasz Kabała.
Po trzech miesiącach treningów wystartował w pierwszych zawodach zorganizowanych w Blachowni na dystansie 10 km. I co? Żółta kartka jak malowana, a jakby tego było mało, jeszcze trzy ostrzeżenia za różne błędy w technice.
– Istna masakra, niejeden rzuciłby kijkami w kąt, ale nie ja – śmieje się sportowiec z Budryka.
Od tego czasu dużo pracował nad techniką. Trzeba wiedzieć, że nordic walking to aktywność o niskiej intensywności, choć angażuje całe ciało – głównie nogi, pośladki oraz ramiona. Przy poprawnym chodzeniu pracują także mięśnie pleców i brzucha. Maszerowanie nie obciąża stawów kolanowych. Najistotniejsza jest naprzemienna synchronizacja pracy kończyn dolnych i górnych. Kiedy prawa noga idzie do przodu, za nią podąża też lewa ręka. A gdy do przodu zmierza lewa noga, to prawa ręka idzie za nią. Trzeba też nauczyć się stawiania długich kroków i pracować rękami cały czas wyprostowanymi w łokciach. I kolejna ważna zasada: ruch wychodzi z ramienia. Ręka porusza się do wysokości pępka, lecz nie wyżej.
Optymalna częstotliwość chodzenia u początkujących to 3-4 razy w tygodniu, z jednym dniem przerwy między treningami. Efektywny trening trwa minimum 40 minut. Dużym plusem tego rodzaju aktywności fizycznej jest to, że nie wymaga ona skomplikowanego i drogiego sprzętu. Kijki należy dobrać do wzrostu. Ich długość oblicza się wzorem: wzrost (cm) x 0,68 dla początkujących. Dla zaawansowanych: wzrost x 0,72. A zatem, odpowiednio dobrane kijki, odzież dostosowana do każdej pory roku i wygodne sportowe obuwie wystarczą, aby nordic walking uprawiać z przyjemnością przez cały rok i w różnym terenie.
– Nad techniką pracuję cały czas i wciąż mam jeszcze sporo do poprawy. Kibicuje mi oczywiście żona. Ona również połknęła tego samego bakcyla. Razem wybraliśmy się na zawody w Bełchatowie, zaliczane do cyklu Pucharu Świata. Wystartowaliśmy na dystansie 21 km. To już nie były przelewki, tylko poważna impreza, w której wzięli udział walkerzy ze światowej czołówki – wyjaśnia Tomasz Kabała.
Standardowo na większych imprezach zawodnik ma do wyboru trzy dystanse: na 5, 10 i 21 km. Zdarzają się jednak walkerzy, którzy decydują się na start w dwóch konkurencjach tego samego dnia. Takiemu wyzwaniu są w stanie sprostać jedynie najlepsi. Start w tych zawodach okazał się dla Kabałów przełomowy. Spotkali doskonale wytrenowane osoby, które w swoich konkurencjach osiągały czasy niejednokrotnie lepsze od wyników biegaczy amatorów startujących na tych samych dystansach! Zawody w Bełchatowie zainspirowały ich do kontynuowania treningów. Startowali potem w różnych krajowych nordicowych zawodach, m.in. w Panewnickim Biegu Dzika w Katowicach.
– Niezwykłą przygodą był dla nas udział w 24-godzinnym ultramaratonie odbywającym się dorocznie w nadmorskiej miejscowości Stilo pod hasłem „Złam stówkę na Majówkę”. Udało nam się tam przemaszerować 101,7 km, co poczytujemy sobie za duży sukces, zważywszy na fakt, iż był to nasz pierwszy udział w tego typu imprezie – wspomina dalej Tomasz Kabała.
Z początkiem roku oboje zgłosili swój akces do cyklu Pucharu Świata obejmującego cztery starty. Pierwszy odbył się w czerwcu we włoskim Tirano, drugi w Bełchatowie, kolejny w górach na Słowacji w Strbskim Plesie i ostatni, w Maroku, w nadmorskim kurorcie Agadir.
– Sezon 2024 kończymy bardzo zadowoleni z wyników. Żona wywalczyła w Pucharze Świata na dystansie 21 km cztery statuetki: za 3. miejsce w swojej kategorii wiekowej we Włoszech, pierwsze miejsce w kategorii OPEN kobiet oraz kategorii wiekowej na Słowacji oraz drugie miejsce w OPEN kobiet i pierwsze w kategorii wiekowej w Maroku. Ja przywiozłem puchar z Maroka za zajęcie trzeciego miejsca w mojej kategorii wiekowej. Było to duże przeżycie, zwłaszcza że w Maroku odbieraliśmy medale i nagrody z rąk polskiego konsula Andrzeja Szydło, który na co dzień urzęduje w Rabacie, stolicy Maroka – opowiada z dumą Tomasz Kabała.
Ciekawostką niech będzie fakt, że do grona najlepszych sportowców w tej dyscyplinie należą Polacy. Piotr Wetoszka sięgnął po tytuł wicemistrza świata nordic walking. Podczas II Mistrzostw Świata w Choczewie rywalizował na 21 km w kategorii open mężczyzn i ukończył zawody z czasem 2 godziny, 11 minut i 32 sekundy. Z kolei Waldemar Hryciuk wywalczył brązowy medal w kategorii wiekowej M-60 na dystansie 21 km, z czasem 2:31.02.
Tymczasem Iwona i Tomasz Kabałowie mają cenne rady dla wszystkich, którzy mieliby ochotę pójść w ich ślady.
– Za kijki złapać można w każdym wieku. Na Śląsku działa wiele lokalnych grup, które zapraszają do wspólnych marszów. Warto też korzystać z porad instruktorów nordic walking, dotyczących właściwego doboru sprzętu i harmonogramu treningów. Jednak w pewnym momencie zmagań uświadomiliśmy sobie, że potrzebny będzie ktoś, kto pomoże nam efektywnie trenować i osiągać coraz lepsze wyniki. Każdy, kto wchodzi w nordicowy świat, po pewnym czasie musi zdecydować, czy ma zamiar uprawiać nordic walking na poziomie sportowym, czy raczej pozostać przy aktywności rekreacyjnej. Obydwie formy uprawiania tej dyscypliny są bardzo wartościowe, ale też należy mierzyć siły na zamiary. My zdecydowaliśmy się pójść drogą sportowej rywalizacji, a wraz z tym wyborem musiała pojawić się potrzeba fachowej opieki trenerskiej – wyjaśnia Tomasz.
Iwona w kwietniu 2024 r. nawiązała współpracę z Agnieszką Mielecką, świetną trenerką i byłą zawodniczką. Zaczęła regularnie trenować w oparciu o konkretny plan.
– Efekty treningów w postaci szybkości i techniki widoczne były na każdych kolejnych zawodach. Nie chcąc zostawać w tyle i ja również poprosiłem Agnieszkę o współpracę. Od września rozpocząłem treningi dostosowane do mojego aktualnego poziomu i oczekiwań – zapewnia sportowiec z Budryka.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.