Bielszowicki zakład górniczy obchodzi swoje 120. urodziny. To wielkie święto nie tylko załogi, ale całej miejscowej społeczności. Przez lata z kopalnią związane były losy setek, a nawet tysięcy rodzin z Rudy Śląskiej i ościennych miast. Do dnia dzisiejszego zresztą jest jednym z największych pracodawców w mieście.
„Prace przygotowawcze przed otwarciem kopalni w Bielszowicach postępują szybko naprzód; głębokość szybów wynosi 60 m. Szyb wentylacyjny Tonberg ma już głębokość 70 m. W przypadku tego ostatniego liczy się na wydobycie węgla w ciągu tego roku, aby w pierwszej kolejności pokryć koszty urządzeń maszynowych nowej kopalni, a następnie ogólne zapotrzebowanie Bielszowic i okolic na węgiel” – donosiła w 1899 r. miejscowa prasa.
Decyzję o budowie kopalni podjęto ponad dekadę wcześniej, bo jak donoszą stare kroniki, długo przed 1895 r. wykonano w Bielszowicach otwory w celu rozpoznania złoża, które potwierdziły, że pokłady węgla energetycznego, tzw. warstwy rudzkie, występują na głębokości 82-105 m. Pierwszy etap robót obejmował bicie szybów Tonberg i tzw. pomocniczego, położonych 1,5 km od projektowanych szybów głównych kopalni. Było to spowodowane chęcią szybszego dotarcia do pokładu 405/2, który został osiągnięty szybem pomocniczym na głębokości 40 m, a szybem Tonberg – 120 m. Wiosną 1902 r., gdy obydwa szyby osiągnęły głębokość 130 m, połączono je ze sobą, dzięki czemu udało się uzyskać naturalną wentylację wyrobisk. Równocześnie wyłączono sześć parowych wentylatorów, z których każdy posiadał wydajność 150 m sześciennych na minutę. Uporano się też z napływem wód gruntowych, kierując wodę z jednego szybu do drugiego. Była tam gromadzona w zbiornikach wodnych i wyprowadzana na powierzchnię za pomocą dwóch pomp parowych. Każda z nich – jak donoszą archiwalne dokumenty – posiadała wydajność 4 m sześc. na minutę. Dopływ wody został też znacznie zmniejszony dzięki uszczelnieniu szybów. Latem 1922 r. Bielszowice zostały oficjalnie włączone w obszar Rzeczypospolitej, a zakład przejęła polsko-francuska spółka akcyjna Skarboferm. Była to największa spółka węglowa w międzywojennej Polsce. Pod jej zarządem znajdowały się ponadto kopalnie Król, Knurów i Wyzwolenie, a także koksownia w Knurowie.
W czasie II wojny światowej część jej załogi stanowili jeńcy, z początku angielscy, a następnie sowieccy, a także pracownicy przymusowi. Po wojnie majątek ruchomy i nieruchomy kopalni Bielszowice znalazł się pod zarządem Rudzkiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego. Symbolicznym momentem kończącym okres okupacji stało się uroczyste wprowadzenie do kopalnianej cechowni ołtarza św. Barbary. Było też w historii kopalni wiele doniosłych momentów. Oto bowiem w maju 1966 r. uruchomiono nowoczesną maszynę wyciągową typu wieżowego, a rok później pierwszą w polskim przemyśle węglowym zautomatyzowaną ścianę kombajnową ASI-I.
W 1976 r., w ramach restrukturyzacji przemysłu górniczego, doszło do połączenia Bielszowic z kopalnią Zabrze (dawniej Królowa Luiza), tworząc jeden z największych zakładów wydobywczych na Śląsku o nazwie Zabrze-Bielszowice. W wyniku kolejnych przekształceń, w latach 1993-2003 funkcjonowała w ramach Rudzkiej Spółki Węglowej. Wraz z upływającym czasem przechodziła kolejne zmiany strukturalne i technologiczne. W 1997 r. zakład został przekształcony w kopalnię jednoruchową, a w 2003 roku wszedł w skład Kompanii Węglowej. Produkcja węgla była prowadzona na coraz większych głębokościach, a zakład zaczął koncentrować się na dostarczaniu surowca nie tylko dla przemysłu energetycznego, ale także dla przemysłu koksowniczego, co znacznie zwiększyło jego znaczenie gospodarcze.
W 2016 r., w ramach kolejnej restrukturyzacji górnictwa, kopalnia Bielszowice została włączona do Polskiej Grupy Górniczej, tworząc jeden zakład z kopalniami Halemba-Wirek i Pokój.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Najlepsza kopalnia matka żywicielka. SZCZĘŚĆ BOŻE górniczej braci.
Przepracowałem tam 25 lat ,od poziomu 320 do poziomu 1000m.