Górnik, który został w sobotę, 13 lipca, odnaleziony w ruchu Rydułtowy kopalni ROW, trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu. Do placówki został przewieziony śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jak wynika z informacji przekazanych przez szpital, mężczyzna nie ma obrażeń, które zagrażałby jego życiu.
- Pacjent przebywa obecnie na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, gdzie przechodzi badania i pełną diagnostykę. Nie ma obrażeń, które zagrażałyby jego życiu. Jest wydolny krążeniowo, oddechowo, w logicznym kontakcie. Stan pacjenta jest stabilny - poinformował w sobotę wieczorem Tomasz Świerkot, rzecznik prasowy sosnowieckiego szpitala.
Przypomnijmy. Akcja w ruchu Rudułtowy kopalni ROW trwała od czwartku, 11 lipca, po wystąpieniu wysokoenergetycznego wstrząsu. Mężczyzna pod ziemią przebywał ponad 50 godzin. Jest sztygarem oddziału elektrycznego. W kopalni jest zatrudniony od 2017 r.
Pierwsze informacje o odnalezieniu górnika pojawiły się 13 lipca po godz. 14.00. Doniesienia te zostały potwierdzone o godz. 15.30 w czasie briefingu z udziałem m.in. prezesa Polskiej Grupy Górniczej Leszka Pietraszka. W czasie spotkania z dziennikarzami wiele słów podziękowań zostało skierowanych do ratowników i innych służb zaangażowanych w akcję. Wyrazy współczucia zostały także skierowane do rodziny górnika, który stracił życie w wyniku tego zdarzenia.
Do wstrząsu doszło 11 lipca, o godz. 8.16 na poziomie 1200 m, w pokładzie 712/1-2+713/1-2 w rejonie drążonej pochylni równoległej 1200-E1. W rejonie zdarzenia znajdowało się 78 górników, z których większość zdołała się wycofać. Jak ustalono, miejsca zdarzenia nie opuściło dwóch górników.
Po ponad dziesięciu godzinach akcji ratownicy dotarli do pierwszego z poszukiwanych. Miejsce, w którym znajdował się pracownik, zlokalizowano na podstawie sygnału z lampy górniczej. Odnaleziony górnik został przetransportowany przez ratowników na powierzchnię, gdzie lekarz stwierdził zgon mężczyzny. Zmarły sztygar zmianowy miał 41 lat i 23 lata stażu pracy w górnictwie, w kopalni Rydułtowy pracował od 16 lat.
Ratownicy, aby dotrzeć do drugiego z poszukiwanych, zaczęli wykonywać tzw. wyrobisko ratunkowe w chodniku 6-E1 poprzez ręczne wybieranie zalegającego urobku. Swoje działania skupili także na doprowadzeniu do rejonu ściany VII-E1 dodatkowej ilości powietrza, która pozwoliła uzyskać takie parametry wentylacyjne (temperatura, wilgotność, zawartość metanu), aby rozpocząć bezpieczną penetrację wyrobisk przyścianowych.
Do zaginionego ratownicy dotarli w sobotę z drugiego kierunku działań ratowniczych, skąd postęp wcześniej był niemożliwy ze względu na niekorzystny skład atmosfery w wyrobiskach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu braku związku z tematem.