W ruchu Rydułtowy kopalni ROW kontynuowana jest akcja ratownicza. Zastępy próbują odnaleźć górnika, który zaginął po wysokoenergetycznym wstrząsie. Jak poinformowały służby prasowe Polskiej Grupy Górniczej - do której należy kopalnia - w nocy z piątku na sobotę, 12-13 lipca, ratownicy zdołali wykonać około 20 proc. planowanej długości wyrobiska ratunkowego w chodniku 6-E1 poprzez ręczne wybieranie zalegającego urobku.
„W wyniku działań ratowników do rejonu ściany VII-E1 udało się doprowadzić dodatkową ilość powietrza, która pozwoliła uzyskać takie parametry wentylacyjne (temperatura, wilgotność, zawartość metanu), aby rozpocząć bezpieczną penetrację wyrobisk przyścianowych. W tym momencie trwają przygotowania do rozpoczęcia penetracji przez zastępy ratownicze wyrobisk w rejonie ściany VII-E1 (długości około 2300 m). Dotąd niebezpieczne warunki wentylacyjne uniemożliwiały postęp ratowników z opisanego kierunku” - podano w komunikacie.
W akcji nas zmianę uczestniczy 14 zastępów (o liczebności 5 ratowników każdy) z kopalnianych stacji w ruchach Marcel, Rydułtowy oraz OSRG w Wodzisławiu Śląskim i Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Pozostałe prace wykonywane w ramach akcji ratowniczej postępują zgodnie z planem.
Ze szpitali, do których w czwartek po wstrząsie trafiło w sumie 17 poszkodowanych górników, większość została już wypisana i wróciła do domów. W sobotę, 13 lipca, przed południem pod opieką lekarzy pozostaje czterech hospitalizowanych pracowników.
Przypomnijmy, że do wstrząsu doszło w czwartek, 11 lipca, o godz. 8.16 na poziomie 1200 m, w pokładzie 712/1-2+713/1-2 w rejonie drążonej pochylni równoległej 1200-E1. W rejonie zdarzenia znajdowało się 78 górników, z których większość zdołała się wycofać. Jak ustalono miejsca zdarzenia nie opuściło dwóch górników.
Po ponad dziesięciu godzinach akcji ratownicy dotarli do pierwszego z poszukiwanych. Miejsce, w którym znajdował się pracownik, zlokalizowano na podstawie sygnału z lampy górniczej. Odnaleziony górnik został przetransportowany przez ratowników na powierzchnię, gdzie lekarz stwierdził zgon mężczyzny. Zmarły sztygar zmianowy miał 41 lat i 23 lata stażu pracy w górnictwie, w kopalni Rydułtowy pracował od 16 lat.
Śledztwo w sprawie wypadku w kopalni wszczęła Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.