O ile opowieść o duchu Skarbniku jest z pewnością legendą, to o historii chłopa Rybki rodem z Tarnowskich Gór w stu procentach powiedzieć tak nie można. – Jest coraz więcej dowodów na to, że taki ktoś naprawdę żył i pod koniec XV w. znalazł bryłę błyszczu ołowiu w odsłoniętych korzeniach powalonego drzewa. To wydarzenie było początkiem górniczej historii Tarnowskich Gór – opowiada Teresa Szydłowska, tarnogórzanka, pasjonatka historii, kultury, tradycji śląskich, przez wiele lat przewodniczka po Zabytkowej Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach i członkini Stowarzyszenia Wrazidlok.
W „Urbarzu ziemi bytomskiej” z 1498 r. rzeczywiście figuruje nazwisko Jana Rybki. Podobno któregoś dnia wyszedł w pole z bydłem i gdzieś pod drzewem trafił na kruszec. Miejsce odkrycia miało rzekomo być zlokalizowane nieopodal Blaszyny, w okolicy wsi Tarnowice. Trudno dziś toczyć spory o autentyczność tego wydarzenia. Istotne jest natomiast, że na wieść o tym odkryciu zaczęli przybywać chętni do pracy w kopalniach błyszczu, zwanego też galeną. Pan stanowy Ziemi Bytomskiej, Jan II Dobry, książę opolsko-niemodlińsko-strzelecki, dbając o gospodarczy rozwój swojego władztwa, wydał w 1526 r. przywilej „Wolność górnicza”, który uznany jest jako narodziny miasta Gory Tarnowskie.
– Został wydany w Opolu i był przywilejem gwareckim mającym na celu wsparcie rozwoju górnictwa kruszcowego, które wydatnie zasilało skarb książęcy. Wolność górnicza oznaczała zwolnienia z obciążeń, podatków i innych opłat, w ten sposób gwarkowie, właściciele lub udziałowcy, mogli inwestować pieniądze ze sprzedaży rudy w rozwój swych kopalń. Kolejnym ważnym aktem był „Bergordnung” (Ordunek Gorny), wydany przez Jana II Dobrego w 1528 r. – ustawa górnicza z 72 artykułami, porządkującymi działalność górniczą w obszarze miasta. Ciekawostką jest artykuł 49, który stanowił, żeby burmistrz oraz radni posługiwali się trzema językami: polskim, czeskim i niemieckim, z uwagi na zamieszkałe i zatrudnione w górnictwie grupy narodowościowe – zwraca uwagę Teresa Szydłowska.
O tym, w jaki sposób eksploatowano cenny kruszec w średniowieczu, wiemy dość sporo. Zajmowali się tym nierzadko ludzie bardzo młodzi, rozpoczynający pracę od 15. roku życia. 12-godzinne dniówki, w półmroku i wilgoci, często po kolana w wodzie, z marną wentylacją, sprawiały, że ówcześni górnicy z trudem dożywali 40 lat życia.
– Pięknie na ten temat pisał Georgius Agricola, górnik i metalurg, uważany za ojca geologii. Jego dzieło „De Re Metallica libri XII” z własnymi rycinami, wydane w Bazylei w 1556 r., zawiera esencję wiedzy o górnictwie, geologii surowcowej, metalurgii, mineralogii, geologii strukturalnej i paleontologii. Dowiadujemy się z niego wiele o technikach wydobycia kopalin w XV/ XVI w. Były bardzo prymitywne. Górnicy borykali się z wodą, największym żywiołem występującym szczególnie w porowatym dolomicie kruszconośnym. Im głębsze drążyli szyby, tym problem wody był bardziej dokuczliwy. Początkowo wybierali ją wiadrami, w beczkach na kołowrotach, potem wspierali się kieratami, w których siłą pociągową były krowy i woły, a konie, kiedy stać było właścicieli kopalń na ich zakup i utrzymanie.
– W owych czasach kopalnię stanowiły minimum trzy szyby, jej właścicielem był gwarek, samoistnie lub z udziałowcami. Z ziemi wydobywano błyszcz ołowiu, czyli siarczek ołowiu, który mógł zawierać ok. 2 proc. domieszki srebra. Po pokruszeniu urobku i wypłukaniu zanieczyszczeń wytapiano w stosach prażalniczych ołów i srebro, potem je rozdzielano. Srebro jako metal szlachetny zawsze miało swoją cenę. Bito z niego monety, wyrabiano przedmioty codziennego użytku dla szlachty i arystokracji. Importowali je Chińczycy, którym było niezbędne do wprowadzenia systemu monetarnego – wyjaśnia dalej Teresa Szydłowska.
Obok galeny srebrnonośnej cennym kruszcem wspólnie z nią występującym był galman, ruda cynku. Jego eksploatacja miała miejsce nie tylko w Tarnowskich Górach, ale także w innych regionach dzisiejszego województwa śląskiego. Pustynia Błędowska powstała właśnie w wyniku działalności górniczej w rejonie Olkusza. W XIII w., gdy rozwijające się górnictwo i hutnictwo kruszcowe potrzebowało ogromnych ilości drewna, zapewniono je z masowych wycinek, które odkryły nagromadzone piaski.
– W XV w. technologia hutnicza galmanu, oparta na periodycznej metodzie chińskiej, nie pozwalała na uzyskanie cynku o wysokiej czystości, który nadawałby się do stopów, w późniejszych latach także do ochrony antykorozyjnej. Dopiero blisko trzy wieki później, dzięki Christianowi Rubergowi i jego śląskiej metodzie wytopu w piecach muflowych, cynk stał się cennym metalem. Powstały magnackie fortuny oparte na kopalniach galmanu, hutach i walcowniach, m.in. króla cynku Karola Goduli. Eksportowano go na szeroką skalę. Po załamaniu gospodarczym w wyniku wojen trzydziestoletnich XVII w. górnictwo upadło. Sytuacja uległa zmianie dopiero po zakończeniu w 1763 r. wojen śląskich Fryderyka Wielkiego, króla Prus. Emisariusze pruscy przybywali na Śląsk i tworzyli mapy, identyfikując złoża geologicznie. Zaczęto ponowne poszukiwania galeny w Tarnowskich Górach, do czego przyczynił się Fryderyk Wilhelm hr. von Reden. 16 lipca w szybie Rudolfina na polach Bobrownik Śląskich, na głębokości 18 metrów, odnaleziono bogate złoża galeny. Powstanie w 1784 r. Królewskiej Kopalni Ołowiu i Srebra Fryderyk uznaje się za przełomowe w dziejach uprzemysłowienia Górnego Śląska – opowiada Teresa Szydłowska.
Głębokość szybów sięgała do 90 m i nie wystarczały już kieraty konne do odwadniania. Hrabia von Reden udał się więc do Anglii i tam kupił 32-calową maszynę ogniową. Została ona uruchomiona w 1788 r. jako pierwsza w obecnych granicach państwa polskiego i pierwsza na Śląsku. Maszyna była parowym silnikiem pompy wypompowującej wodę z szybu. Problemem stało się jej opalanie, ponieważ drewno i węgiel drzewny do tego się nie nadawały.
– I tak na scenę historii górnictwa wkroczył węgiel kamienny. Sprzyja temu odkrycie Salomona Isaaca, urzędnika górniczego, który w 1790 r. zlokalizował płytko zalegające pokłady węgla kamiennego pomiędzy osadami Zaborze i Pawłów. Wkrótce powstała tam kopalnia Królowa Luiza, skąd dostarczano węgiel do opalania maszyn ogniowych – dodaje Teresa Szydłowska.
Kolejne maszyny ogniowe, z cylindrami od 20 do 60 cali, produkowano już na Śląsku. Łącznie było ich osiem, przenoszono je w miarę rozrastania się kopalni od szybu do szybu. Dodajmy, że działająca do 1912 r. kopalnia Fryderyk w okresie największego rozkwitu liczyła około 360 szybów na 6 polach górniczych o powierzchni 154 km kw.! Boom cynkowy XIX w. spowodował powstanie na tym terenie ok. 90 prywatnych kopalń galmanu.
I tyle opowieści o tarnogórskim górnictwie, po którym oprowadziła nas Teresa Szydłowska, była pracownica Nitroergu w Krupskim Młynie, specjalistka z dziedziny produkcji środków strzałowych, stała bywalczyni Głównego Instytutu Górnictwa, związana z Kopalnią Doświadczalną Barbara i Wyższym Urzędem Górniczym.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.