Zamiast 20-21 mln t, w tym roku Polska Grupa Górnicza wyprodukuje jedynie 17-18 mln t węgla – wskazał szef spółki Leszek Pietraszek. Jak zaznaczył, PGG będzie chciała zredukować zatrudnienie, wprowadzając program dobrowolnych odejść.
O sytuacji w największej krajowej spółce węglowej jej szef Leszek Pietraszek mówił w rozmowie z „Parkietem”. Prezes Polskiej Grupy Górniczej zaznaczył, że w spółce trwają obecnie dwa audyty: pierwszy, dotyczący działalności produkcyjnej, który powinien zakończyć się do połowy lipca oraz drugi, dotyczący działalności nieprodukcyjnej, mający potrwać do końca czerwca. Oprócz tego na bieżąco weryfikowane są niektóre z decyzji podjętych przez poprzedni zarząd.
– Pierwszy wniosek wskazuje na istotną różnicę między założonymi planami produkcyjnymi, sprzedażowymi a tym, co faktycznie będziemy mogli sprzedać (i tym samym wyprodukować) w tym roku. Chcemy w sposób jak najbardziej obiektywny określić potrzeby zakupowe naszych klientów, szczególnie tych największych, z sektora energetyki – powiedział Pietraszek.
– Widzimy, że różnica pomiędzy Planem Techniczno-Ekonomicznym z października 2023 r. a tym, co sprzedamy w 2024 r., wynosi około 3 mln t węgla. Oznacza to uzyskanie przychodów o około 2 mld zł niższych, niż zakładał to plan z 2023 r. – dodał.
Jak wskazał, zamiast planowanych wcześniej 20-21 mln t węgla, w tym roku wydobycie wyniesie ok. 17-18 mln t.
– Tak wskazują nasze szacunki. Mamy więc zastrzeżenia merytoryczne wobec poprzedniego zarządu co do odpowiedniego zaplanowania i wyliczenia tych szacunków w kontekście potrzeb naszych klientów. Przyczyną jest więc zła diagnoza rynku dokonana przez poprzedni zarząd. Musimy jednak pamiętać, że na sytuację w spółce wpływ miały także decyzje niepodejmowane przez zarząd PGG – dotyczące importu węgla do Polski. W latach 2022-2023 sprowadzono do Polski ponad 37 mln t węgla, które rozregulowały krajowy rynek węglowy, czego skutki odczuwamy i będziemy odczuwać przez kolejne miesiące – argumentował prezes Polskiej Grupy Górniczej.
Leszek Pietraszek odniósł się również do sytuacji finansowej PGG, która budzi wiele pytań. Jak zaznaczył, w 2023 r. spółka odnotowała zysk, który przeznaczyła m.in. na spłatę kolejnych zobowiązań oraz działania inwestycyjne, których celem było wykonanie prac przygotowawczych umożliwiających prowadzenie wydobycia. Potwierdził także, że w minionym roku spółka nie korzystała z dopłat budżetowych.
– Dodatkowo z otrzymanych 1,4 mld złotych w 2022 r. spółka nie wykorzystała ok. 600 mln złotych. Środki te zostały wydane już w 2024 r. W tym roku złożyliśmy zapotrzebowanie na dotację rzędu 5,5 mld złotych. Oznacza to, że w 2024 r. na naszą bieżącą działalność wydamy ok. 6,1 mld złotych. Jeśli zestawimy przychody naszej firmy w pierwszym półroczu 2023 r. z pierwszym półroczem tego roku, to musimy pamiętać o dużym spadku rynkowych cen węgla. W 2023 r. sprzedaliśmy też większy o 17 procent wolumen węgla, a przychody były wyższe o ponad 40 procent. Aktualna sytuacja jest efektem drastycznego tąpnięcia na rynku węgla i nadmiernego importu węgla kamiennego do Polski – powiedział szef PGG.
– Wbrew niektórym opiniom, z punktu widzenia naszych kontrahentów jesteśmy stabilnym przedsiębiorstwem. Nasze zobowiązania finansowe na bieżąco realizujemy – dodał.
W wywiadzie odniósł się m.in. do kwestii zatrudnienia. Jak zastrzegł, PGG nie planuje żadnych nagłych zwolnień.
– Zaproponowaliśmy jednak zmiany w ustawie o funkcjonowaniu sektora węgla kamiennego i nowelizację tego aktu prawnego. Proponujemy umieszczenie w ustawie zapisów o dobrowolnych odejściach. Obecnie ten program uruchamiany jest tylko wtedy, kiedy zamykamy kopalnie. My chcielibyśmy jednak móc te programy uruchomić wcześniej, niezależnie od obecnych zapisów w ustawie. Pracownik, który chciałby odejść, otrzymałby niższą jednorazową wypłatę bądź kwota odprawy (wyższa) byłaby mu wypłacana w miesięcznych transzach przez okres pięciu lat – powiedział prezes PGG.
Jak dodał, program dobrowolnych odejść (PDO) mógłby działać przez pięć lat, a według wyliczeń spółka mogłaby w ten sposób zaoszczędzić kilka miliardów złotych na bieżącą działalność związaną z ponoszeniem kosztów zatrudnienia. Natomiast koszt tak przygotowanego PDO dla budżetu mógłby wynieść w ciągu pięciu lat ok. 530 mln zł przy założeniu, że program dotyczyłby 2 tys. pracowników.
– Dla nas oznaczałoby to niższe koszty osobowe rzędu 2 mld zł i 1,5 mld zł mniej dopłat do redukcji wydobycia dla PGG. Nasze sugestie trafiły do Ministerstwa Przemysłu i Ministerstwa Aktywów Państwowych, gdzie są analizowane. Jaki będzie ich efekt? Zobaczymy – dodał Pietraszek.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że na koniec 2023 r. Polska Grupa Górnicza (PGG) zatrudniała 37 146 osób. Mimo że spółka wydobywa coraz mniej węgla, zatrudnienie w ciągu minionego roku zwiększyło się o 346 pracowników (na koniec 2022 r. PGG zatrudniała 36 800 osób).
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Taka Janina 2400 zatrudnienia i 2,4mln ton wydobycia to jest 1000 ton na pracownika, jeszcze bez metanu. To jak się mają utrzymać kopalnie które zatrudniają podobnie a wydobywają polowe z tego?
To skandal, żeby wydobycie się zmniejszało a zatrudnionych nadal tyle samo. Zająć się tymi na górze, i tam zacząć zmniejszać etaty
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu braku związku z tematem.
Urlopy górnicze, tak ale bezpłatne. Nie może być tak, że zdrowych i sprawnych chłopów, społeczeństwo ma utrzymywać przez kolejne 4 lata. Poza tym na te urlopu w pierwszej kolejności puszczani są rewiranci i nieroby bo po nie i tak pożytku w robocie. Jak jesteś robotny to cie dyrektor nie puści bo to strata dla firmy.
Pozamykać co się da ,czyli zdecydowaną większość. Otworzyć w Lubelskim, ale...to tylko myślenie życzeniowe. Wszyscy mają to gdzieś, ważne że na konto idzie,a i ukraść można
17 mln ton węgla kamiennego z załogą 38 tys ludzi ? A Bogdanka 5200 pracowników 7-9 mln gdzie tu sens gdzie tu logika ? Zamknąć Śląsk i otworzyć jeszcze jedna kopalnie węgla w lubelskim .
JSW w życiu nie weźmie Bielszowic. Na Bielszowicach nie ma co fedrowac.
Jakie urlopy ,jak ludzi do roboty brakuje.
Na 90 % Bielszowice idą do JSW a Halemba ponoć najlepsza na świecie ma udowodnić co potrafi bez połączenia z następną kopalnią. Związkowcy będą się cieszyć że ich załoga pracuje tylko dla siebie i pac do likwidacji..
Sonyr, żadnych urlopów górniczych, tylko ewentualnie alokacje na inne kopalnie, wszystkie na raz nie zostaną zamknięte, więc powinni wszyscy szczęśliwie i bezpiecznie dorobić do emeryturki.
Dajcie nam urlopy górnicze, chętnie na nie pójdziemy
Najważniejsze to pracować szczęśliwie i bezpiecznie, nie myśleć o żadnych wcześniejszych urlopach, no chyba że jest to urlop taryfowy, wtedy ok.
Pewnie od 2025 roku z KWK Bobrek i KWK Bielszowice.
Dajcie alokacje pod JSW i nie chce odprawy
Od kiedy ruszają urlopy górnicze?
Widać po wynikach PGG, że kompetencje pan prezes ma bardzo fajne.