Jak argumentują przedstawiciele górniczej Solidarności przekazana Komisji Europejskiej aktualizacja Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r. (KPEiK) nie była konsultowana ze stroną społeczną i może być sprzeczna z zapisami umowy społecznej dla górnictwa. - Wychodzi na to, że mamy do czynienia z chaosem i brakiem uzgodnień międzyresortowych, przez co jedno ministerstwo „melduje” Brukseli co innego niż drugie – wskazuje Bogusław Hutek, przewodniczący Krajowej Sekcja Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność.
KPEiK, jest kluczowym dokumentem nadającym kierunki polskiej transformacji i ma decydujący wpływ na politykę energetyczno-klimatyczną kraju w ujęciu średnioterminowym. To właśnie w KPEiK znajdują się plany krajów członkowskich Unii Europejskiej dotyczące zmian miksu energetycznego, udziału OZE czy obniżenia emisji CO2.
Pierwszy KPEiK został przesłany Komisji Europejskiej w 2019 roku. Natomiast w marcu br. Komisja Europejska opublikowała propozycję aktualizacji dokumentu nadesłaną przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ).
Dokument wzbudził wątpliwości związkowców, w tym m.in. przedstawicieli górniczej Solidarności. Jak zwrócili uwagę dokument nie było konsultowany ze stroną społeczną i może być podstawą do wcześniejszej likwidacji kopalń niż zakłada to umowa społeczna dla górnictwa. W tej sprawie górnicza Solidarność napisała pismo do minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski – o czym pisaliśmy tutaj.
Sprawę, na łamach portalu górniczej Solidarność, skomentował Bogusław Hutek, przewodniczący Krajowej Sekcja Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność.
- Bacznie analizujemy treść Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r., bo wcześniej nikt go z nami nie konsultował. Po interwencji na poziomie Rady Dialogu Społecznego okazało się, że szansa na konsultacje jest, choć dzisiaj zastanawiamy się, czy na tym etapie będzie można jeszcze cokolwiek zmienić. Unia Europejska projekt otrzymała, a nawet opublikowała go na swoich stronach, co oznacza, że może być bardzo trudno o uwzględnienie przedstawionych przez nas uwag. Moim zdaniem, trzeba zrobić wszystko, aby tak się stało – wskazał szef górniczej Solidarności.
- W dokumencie przesłanym do Komisji Europejskiej mamy dane dotyczące zakładanej wielkości wydobycia węgla, ale w formie bardzo ogólnej, przez co mogą być one sprzeczne z wielkościami, na które się zgodziliśmy w umowie społecznej. To wszystko trzeba byłoby ze sobą porównać. Unia może potem te różnice wykorzystywać, próbując wymusić na Polsce przyspieszenie likwidacji zakładów górniczych. Deklaracje ze strony pani minister Czarneckiej i pana ministra Budki były takie, że umowa jest „nie do ruszenia”, jeśli chodzi o daty wygaszania poszczególnych kopalń czy kwestie pracownicze. Ale teraz, kiedy wczytuję się w rządowy Plan, zaczynam mieć wątpliwości. Wychodzi na to, że mamy do czynienia z chaosem i brakiem uzgodnień międzyresortowych, przez co jedno ministerstwo „melduje” Brukseli co innego niż drugie. Tymczasem brak jednolitego stanowiska strony polskiej może skutkować tym, że finalnie unijni urzędnicy wybiorą sobie wersję, która im bardziej pasuje. Najprawdopodobniej będzie to wersja mniej korzystna dla polskiego sektora wydobywczego, czego chyba dodawać nie muszę. Do tego dochodzą potencjalne problemy z notyfikacją umowy społecznej. W Komisji Europejskiej mogą nie chcieć „przyklepać” dokumentu, który stoi w sprzeczności z innym dokumentem - i to przesłanym przez rząd tego samego kraju. Stąd nasza interwencja i próba „wyprostowania” zaistniałej sytuacji – dodał Hutek.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Niech uzgodnią urlop górniczy po 18 latach czystego dołu i za dwa trzy lata 40 %załogi odejdzie
Fajny ten związkowiec pojechał bym z nim na wycieczke!