Wystarczy jeden błąd, że doprowadzić do katastrofy w górnictwie. Praktyka pokazuje jednak, że zwykle tych błędów jest kilka na raz – twierdzi Zbigniew Rawicki, dyrektor Departamentu Górnictwa Wyższego Urzędu Górniczego.
Badania pokazują na jakim etapie robót górniczych błąd został popełniony.
- Można go popełnić na etapie robót projektowych. Konsekwencją źle zaprojektowanej roboty jest złe jej prowadzenie. Błąd może nastąpić na etapie stricte wykonawczym i wreszcie w obszarze kontroli. Może być wykonana kontrola, ale wykonujący ją nie zareaguje odpowiednio na stwierdzone błędy i nieprawidłowości lub ich nie zauważy i wtedy to będzie miało negatywny skutek – tłumaczył podczas konferencji zatytułowanej „Problemy bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w polskim górnictwie, zorganizowanej przez Wyższy Urząd Górniczy pod patronatem ministrów aktywów państwowych oraz przemysłu.
Zbigniew Rawicki przyznał, że w kopalniach dochodzi do różnego rodzaju manipulowania odczytem urządzeń przeznaczonych do pomiarów stężenia metanu w wyrobiskach dołowych.
- Nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. To jest działanie wbrew sobie. Przewieszenie, wkładania czujników do lutni wentylacji odrębnej. Zabudowa przy czujnikach rur perforowanych, podłączonych do sprężonego powietrza – takie działania obserwujemy. Są karygodne. Nikt nie zmieni tego, że metan wybucha, gdy jego stężenie w powietrzu mieści się w granicach od ok. 4-4,5 do ok. 15 proc. i jeżeli będzie się oszukiwało czujniki, to tak, jakby samego siebie się oszukiwało, a wtedy niestety dochodzi do wybuchu i nie często ma szansy na przeżycie. Wybuch pyłu węglowego rozchodzi się z prędkością do 2 km na sekundę – wskazuje Zbigniew Rawicki.
Przyznał, że bardzo dobrze swe zadania spełniają „górnicze czarne skrzynki”, urządzenia dostarczające informacji o podziemnych zagrożeniach i warunkach klimatycznych, bo trudno przy nich manipulować i je przemieścić. Nie ma jednak lepszego rozwiązania, jak docierać do świadomości załóg górniczych.
- To właśnie załogi odpowiadają za bezpieczeństwo własne i cudze. Nie można wszędzie na dole stawiać stróży, ale można przestrzegać, a nawet trzeba. Mamy bardzo dobrze rozwinięta naukę o sejsmiczności, dużo wiemy, dużo potrafimy, jednak przez błędy również można doprowadzić do wypadku czy katastrofy. Te zagrożenia niestety często nas zaskakują, choć da się je do pewnego stopnia niwelować – tłumaczył dyrektor Departamentu Górnictwa Wyższego Urzędu Górniczego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
A Pan z choinki się urwał czy z innego drzewa ? Na jednej z kopalń szef działu BHP też się dziwił i był oburzony dlaczego przewieszano czujniki, przecież wg niego nie było problemu z metanem, ściana nigdy nie stała. Jak zaczęto pilnować ww sytuacji to dopiero się oczy otwarły jaki problem jest z metanem. Koniec konców i tak się zapaliła. To ma jechać i koniec. Ważne żeby zrobić trzy cięcia i dostać 50 zł w kasie za każdy dzień. Sto razy się udało to sto pięć też da radę.