Zgodnie z zapowiedzią Niemcy wyłączyli siedem bloków elektrowni na węgiel brunatny o łącznej mocy zainstalowanej 3,1 GW. W czasie kryzysu energetycznego wydłużono pracę tych jednostek, aby oszczędzać gaz ziemny przy produkcji energii elektrycznej.
Według niemieckiego regulatora sieci (BnetzA) w listopadzie 2023 r. na rynku niemieckim pojawiły się elektrownie o łącznej mocy 245 GW. Z tego około 159 GW przypadało na odnawialne źródła energii. Wycofane z eksploatacji elektrownie odpowiadają zatem 3,6 proc. mocy zainstalowanej źródeł konwencjonalnych w Niemczech. Zdaniem BNetzA zamknięcie tych źródeł nie powinno mieć negatywnego wpływu na bezpieczeństwo dostaw.
- Przerwy w dostawach zostały zaplanowane i odpowiednio uwzględnione we wszystkich prognozach dostaw. Bezpieczeństwo dostaw jest w dalszym ciągu gwarantowane – poinformował niemiecki organ regulacyjnego ds. sieci.
Ponieważ głównym celem likwidacji elektrowni węglowych w Niemczech jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, niemieckie Ministerstwo Gospodarki ma prawny obowiązek sprawdzania, ile dodatkowych emisji zostało wyemitowanych do powietrza w wyniku dalszej pracy tych elektrowni. Do końca czerwca br. trzeba będzie przedstawić propozycje środków, jakie można podjąć, aby zrekompensować te dodatkowe emisje.
- Emisje ze spalania węgla brunatnego i kamiennego w Niemczech były w przeszłości ogromne i stanowią jedną z głównych przyczyn kryzysu klimatycznego. Tym lepiej, że Niemcy wracają obecnie na planowaną ścieżkę wycofywania się z energetyki węglowej – stwierdziła Kathrin Henneberger, poseł Partii Zielonych w Bundestagu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.