W amerykańskim stanie Utah naciskają na spółkę Rocky Mountain Power, aby nakłonić tego największego dostawcę energii elektrycznej do dłuższego spalania węgla.
Rocky Mountain jest częścią systemu energetycznego PacifiCorp, który obejmuje sześć stanów i rozciąga się od Oregonu po Wyoming, podlegając organom regulacyjnym we wszystkich tych stanach. Oregon i Kalifornia są za czystą energią, aby stawić czoła zmianom klimatycznym, podczas gdy Utah i Wyoming są bardziej zaniepokojone rosnącymi cenami energii i optują za utrzymaniem funkcjonowania elektrowni węglowych.
Ustawodawcy z Utah nie sprzeciwiają się rozwojowi czystych źródeł energii.
- Właściwie to popieramy czystą energię. Należy jednak zadać pytanie, co się stanie, jeśli wyłączymy elektrownie węglowe – powiedział Mike Schultz, spiker Izby Reprezentantów Utah.
W ramach najnowszego, 20-letniego, zintegrowanego planu gospodarki zasobami, który obejmuje również duże ilości energii słonecznej i wiatrowej, a także magazynowanie energii i wody, Rocky Mountain przesunęła ostateczne daty zakończenia funkcjonowania dwóch elektrowni węglowych do 2032 r. Plan po tym czasie zakłada wymianę ich na mniejsze elektrownie jądrowe.
Republikanie oświadczyli, że domagają się większej kontroli nad stanowymi dostawcami energii, zwłaszcza nad Rocky Mountain, która zaopatruje 80 procent stanu. Chcą nadać priorytet energii jądrowej, choć nie jest jasne, jak to zrobić. Energia jądrowa uznawana jest w USA za czyste źródło, choć przeszkody regulacyjne sprawiły, że wiele projektów nuklearnych odłożono na półkę. Z kolei szacunkowe koszty energii z jądra – jak twierdzą eksperci - mogą okazać się za kilka lat dużo wyższe niż te obecne, które ponoszą mieszkańcy Utah.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.