W zalanym kamieniołomie szarogłazu koło Prudnika miał być zatopiony czołg, a przy niskich stanach wody wystawała lufa. Ile prawdy jest w legendzie dotyczącej wyrobiska pod szczytem Kobylicy?
Góry Opawskie obfitują w mniejsze czy większe miejsca pozyskiwania kamienia, w tym łupku i szarogłazu. Kilka dawnych kamieniołów znajduje się przy szlakach turystycznych i są bardziej znane wędrowcom.
Kobylica (395 m n.p.m.) należy do takich miejsc. To łagodne wzniesienie w Lesie Prudnickim koło wsi Dębowiec, położone na południe od Prudnika. Uwagę turystów przykuwa tu okazały granitowy obelisk z medalionem. W ten sposób w 1911 r. upamiętniony został Józef von Eichendorff (1788-1857) – poeta niemiecki czasów romantyzmu. Pomnik Eichendorffa celowo ustawiony został kilka metrów od krawędzi zalanego kamieniołomu. Wydobywano tu szarogłaz, a więc to samo kruszywo, które współcześnie pozyskuje pobliska Kopalnia Szarogłazu Dębowiec.
Jak można wyczytać w przewodnikach turystycznych, zalany kamieniołom pod Kobylicą powstał w 1869 r., gdy budowano szosę łączącą Prudnik z wsią Wierzbiec. Szarogłaz użyto do jej utwardzenia.
- Miejsce wyrobiska jest typowe dla Gór Opawskich, czyli w pobliżu partii szczytowej wzniesienia, gdzie dotarcie do pokładu skalnego było najłatwiejsze, a być może pierwotnie było tam naturalne odsłonięcie skalne, jakie mamy w Lesie Trzebińskim pod Gajną. Co do daty 1869 r. to jest prawidłowa, jeśli chodzi o inwestycję powiatową, ale wyrobiska kamienia znajdowały się tam wcześniej. Na miejskiej mapie leśnej Lasu Prudnickiego z 1837 r. pod szczytem znajduje się podłużne wyrobisko oraz kolejne po południowej stronie szczytu. Niezbyt wielkie, ale były. Od kiedy? To oczywiście pytanie bez odpowiedzi, ale można zakładać, że takie miejsca funkcjonowały od kiedy w okolicy funkcjonowały siedziby ludzkie i mieszkańcy potrzebowali kamienia do celów gospodarczych, czyli od średniowiecza – stwierdza Andrzej Dereń, prudnicki dziennikarz i krajoznawca, działacz miejscowego oddziału PTTK.
Szosa Prudnik - Wierzbiec, którą utwardzono urobkiem z wyrobiska na Kobylicy, ma dzisiaj asfaltową nawierzchnię. To obecna droga krajowa nr 40 Głuchołazy - Pyskowice. Sama droga jest ciekawa, bo przez wieki miała drugorzędne znaczenie. Dopiero w XX wieku odbywa się po niej główny ruch z Prudnika w kierunku zachodnim.
Bardziej intrygującym miejscem był zalany kamieniołom na Kobylicy. Staw ten penetrowano w okresie Polski Ludowej co najmniej kilkukrotnie. Wzmiankę na ten temat zamieściła nawet ówczesna prudnicka gazeta „Głos Włókniarza”.
- Ostatnia poważniejsza eksploracja z udziałem dziennikarzy magazynu „Odkrywca” odbyła się w 2007 r. Co tam było? Po wojnie stawu używano jako śmietnik dla militariów obficie znajdowanych w okolicznych lasach. Pewnie część miała wartość złomową, a część utylizowano tam właśnie. Być może chodzi o materiały niebezpieczne, amunicję itd. Z dzieciństwa pamiętam wywalone na brzeg przerdzewiałem kęsy metali, blachy, chyba jaki silnik, sporo łusek, a nawet mocno skorodowany duży karabin, czy też resztki po nim, ale na długość zachował się w dużej części. Można podejrzewać, że wrzucono tam pozostałości po sowieckim samolocie, który rozbił się nieopodal pod Wróblikiem w 1945 r. Legenda jest oczywiście taka, że zatopiono tam czołg, a przy niskich stanach wody widywano ponoć jego lufę. Nurkowie „Odkrywcy” nie wymacali go. Narzekali, że eksploracja jest ekstremalnie trudna, ponieważ dno pełne było głazów i żelastwa, a każdy ruch podnosił muł, więc to było chodzenie po omacku. Nie pamiętam wskazanej głębokości, kilka metrów, z uwagi na trudności poszukiwań i mimo wszystko rozległość zbiornika, nie można było tego precyzyjnie określić – wspomina Andrzej Dereń.
W pamięci lokalnej społeczności nie zapisały się za to żadne informacje o ewentualnych wypadkach w tym miejscu, chociaż skarpa urwiska nie była zabezpieczona. Tu trzeba dodać, że w PRL miejsce to nie było zbyt popularne. Sama Kobylica nie posiadała żadnej infrastruktury turystycznej, poza namalowanymi na drzewach czerwonym szlakiem. Pierwotnie czerwony szlak biegł leśną drogą z Prudnika do Dębowca i omijał szczyt, jednak co najmniej od lat 80. XX wieku można nim było wejść na wierzchołek. W 2000 r. przez szczyt Kobylicy wyznaczony został także okrężny, niebieski szlak turystyczny po Lesie Prudnickim.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.