Energetyka oparta na węglu wymaga miliardowych dopłat - podkreślili eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Całkowity koszt rozwoju miksu elektroenergetycznego z utrzymaniem energetyki węglowej wynosi ponad 2,1 bln zł, czyli o 393 mld zł więcej niż przyspieszony rozwój OZE - dodali.
Jak podał Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) w najnowszym Tygodniku Gospodarczym PIE całkowity koszt rozwoju miksu elektroenergetycznego z utrzymaniem energetyki węglowej wynosi 2144 mld zł, czyli o 393 mld zł więcej niż przyspieszony rozwój OZE i o 331 mld zł więcej niż kontynuacja transformacji.
Eksperci zwrócili uwagę, że już dzisiaj węgiel wymaga miliardowych dopłat. Na świecie przeznaczano ok. 600 mld dol. rocznie na wydobycie i spalanie paliw kopalnych. Według OECD, Polska w 2021 r. przeznaczyła na ten cel 0,3 proc. PKB, głównie na dotowanie węgla - wskazano w Tygodniku, podkreślając, że produktywność polskich kopalni węglowych jest nawet 10-krotnie mniejsza niż w USA czy Australii i koszt wydobycia węgla w Polsce rośnie.
Według ekspertów PIE oprócz dopłat, trwanie przy węglu niesie za sobą inne koszty. Wysoki udział węgla w miksie elektroenergetycznym wpływa w dłuższej perspektywie na wzrost cen energii elektrycznej, co obniża atrakcyjność państwa dla inwestorów, zwłaszcza w energochłonnych sektorach przemysłu - wskazano. Zwrócili uwagę, że badanie przedsiębiorstw w Niemczech pokazało, że ok. 30 proc. firm przemysłowych i motoryzacyjnych planuje relokację do USA czy Chin z powodu wysokich cen energii. Dołączenie do nie tylko unijnego, ale światowego trendu transformacji energetycznej będzie miało kluczowe znaczenie dla zapewnienia konkurencyjności polskiej gospodarki - podkreślono.
Dodano, że z obliczeń modelu PEI Energy Mix (zrealizowanych w raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego i Polskiego Funduszu Rozwoju) wynika, iż polski miks elektroenergetyczny, czyli struktura wytwarzania energii elektrycznej, może być bez węgla już w 2040 r. W scenariuszu przyspieszonych inwestycji w odnawialne źródła energii, obejmującym rewizję istniejących barier dla rozwoju fotowoltaiki i lądowej energetyki wiatrowej przy jednoczesnym rozwoju energetyki jądrowej, ostatnie bloki węglowe zostaną wyłączone w 2040 r. - stwierdzili eksperci.
Zwrócili uwagę, że wyzwaniem wciąż jednak pozostanie optymalny rozwój sieci przesyłowych i dystrybucyjnych oraz inwestycji w magazyny energii w celu stabilizacji systemu elektroenergetycznego. W przypadku kontynuacji transformacji z priorytetyzacją inwestycji w energetykę jądrową energia elektryczna przestanie być wytwarzana z węgla w 2050 r. - zaznaczyli eksperci, zauważając, że obok stopniowego rozwoju OZE, do 2040 r. powstanie ok. 7,8 GW mocy jądrowych, a do 2060 r. - ponad 9 GW.
W opracowaniu podkreślono, że większość bloków węglowych zostanie wyłączona dopiero po 2050 r., a w latach 2040-2050 będą one służyć wyłącznie do stabilizacji pracy systemu elektroenergetycznego. W 2030 r. tylko 30 proc. energii elektrycznej wytwarzane będzie z węgla, w 2040 r. - 6 proc., a od 2050 r. udział węgla spadnie do blisko 0 proc. Ewentualny brak dekarbonizacji gospodarki jest bardziej kosztowny od transformacji energetycznej - podsumowali eksperci PIE.
Polski Instytut Ekonomiczny to publiczny think tank; przygotowuje raporty, analizy i rekomendacje dotyczące kluczowych obszarów gospodarki oraz życia społecznego w Polsce.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Proszę podać imiona i nazwiska tych expertów i niech powiedzą kto i za ile zlecił im opowiadanie baśni z mchu i paproci. Dziwi mnie tylko że portal górniczy bezkrytycznie publikuje takie brednie.
Ciekawa perspektywa a tych ekspertów to proszę wysłać najlepiej do Niemiec. Tam im wytłumaczą czym się kończy zbyt wczesna rezygnacja z elektrowni węglowych. A co do atomu to jeszcze trochę potrwa, biorąc pod uwagę nowe liberalno-lewackie rządy w naszym kraju. Czy my nie możemy w końcu uczyć się na cudzych błędach.