W przyszłym roku kopalnie będą zmuszone sięgnąć po pomoc publiczną. Według szacunków dopłaty dla trzech spółek: Polskiej Grupy Górniczej, Taurona Wydobycie i Węglokoksu Kraj mają wynieść łącznie ok. 7 mld zł. O tym, czy te pieniądze trafią do kopalń, zdecyduje nowa większość parlamentarna.
Według szacunków luka w przyszłorocznych przychodach PGG, Taurona Wydobycie oraz Węglokoksu Kraj sięgnie ok. 7 mld zł – z czego ok. 5,5 mld zł przypada na PGG, niespełna 1,5 mld zł na Tauron Wydobycie, a niewielka część na Węglokoks Kraj. Spółki te mają otrzymać wsparcie w postaci budżetowych dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych, co wynika z umowy społecznej dla górnictwa, regulującej zasady i tempo transformacji i wygaszania górnictwa węgla energetycznego do końca 2049 roku.
Odchodzący obóz Prawa i Sprawiedliwości do końca nie ujawniał, jaka jest sytuacja kopalń objętych zapisami umowy społecznej. O tym, że w pierwszych miesiącach przyszłego roku spółki węglowe utracą płynność finansową, poinformowali przedstawiciele strony związkowej.
– Największa polska spółka górnicza – Polska Grupa Górnicza – praktycznie rzecz biorąc w marcu utraci płynność finansową. Jeżeli w budżecie państwa, zgodnie z umową społeczną, nie znajdzie się dla tej firmy, jedni mówią 5 mld, drudzy mówią 7 mld zł, to jej po prostu grozi upadłość – alarmował szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz (cytat za Radiem Katowice) wskazując, że tych pieniędzy w budżecie przygotowywanym przez PiS nie ma. Kilka dni później wybuchła kolejna „bomba”. Okazało się, że problemy PGG to nic w porównaniu z sytuacją Taurona Wydobycie, który wymaga szybkiego dofinansowania kwotą ok. 1 mld zł, a jeśli tak się nie stanie, to spółka może utracić płynność finansową już w styczniu.
Wywołany do tablicy odpowiedzialny za górnictwo wiceminister aktywów państwowych starał się jeszcze podjąć jakieś działania w tej sprawie – przygotowując autopoprawkę do projektu budżetu, dzięki której obligacje o wartości 7 mld zł zostaną przeznaczone na pomoc dla trzech górniczych spółek. Były to jednak działania nie tylko mocno spóźnione, ale też prowadzone raczej tylko na pokaz.
Wiadomo już, że nowy budżet na 2024 rok będzie musiał przygotować w ekspresowym tempie rząd Donalda Tuska.
– Jak wiecie, budżetu nie ma. Premier Morawiecki nie przedstawił budżetu temu Sejmowi. Musimy w ciągu kilkunastu dni to wielkie zaniechanie Morawieckiego naprawić – mówił jeszcze przed powołaniem na stanowisko premiera Donald Tusk.
Czy znajdą się tam pieniądze dla górnictwa? Przedstawiciele branży górniczej liczą, że tak się jednak stanie. – Żaden rząd nie zaryzykuje upadku kilkunastu zakładów, które zatrudniają kilkadziesiąt tysięcy osób. To zatrzęsłoby całym Śląskiem i Polską – przekonuje jeden ze związkowców.
Jak zaznaczył prezes PGG Tomasz Rogala, brak dotacji oznaczałby szybszą likwidację kopalń.
– Bez budżetowych dopłat PGG musiałaby skorzystać z ogólnych form postępowania restrukturyzacyjnego, tj. umówić się z wierzycielami na redukcję zobowiązań w trybie postępowania restrukturyzacyjnego i sądowego, a to oznaczałoby de facto wypowiedzenie umowy społecznej. Konieczna byłaby także szybsza od zakładanej likwidacja kopalń – wskazał Rogala.
Kwestia miliardowych dopłat dla kopalń wywołała znów szeroką dyskusję o kosztach funkcjonowania branży. Do tej kwestii odniósł się Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej „Solidarności”. Przypomniał on 2022 rok, kiedy w związku z wojną w Ukrainie ceny nośników energii, w tym węgla, skoczyły do niewidzianych wcześniej poziomów.
– Różnica w złotówkach pomiędzy ceną, w jakiej sprzedawaliśmy węgiel spółkom energetycznym, a ceną referencyjną węgla na świecie, wyznaczaną przez indeks ARA, wyniosła mniej więcej 1000 zł na każdej tonie. Polska Grupa Górnicza sprzedała energetyce ponad 14 mln t węgla. Przemnóżmy obydwie liczby i wtedy stanie się jasne, że gdybyśmy sprzedawali wtedy węgiel po cenach rynkowych, nasz przychód zwiększyłby się o 14 mld zł. Nie zarobiliśmy 14 mld zł, bo ceny zostały zamrożone, dzięki czemu energia w Polsce nie zdrożała aż tak, jak w Europie Zachodniej. Te 14 mld zł zostało w spółkach energetycznych i w budżecie państwa – mówił Hutek (cytat za portalem górniczej „Solidarności”).
- Poza tym mówimy tu wyłącznie o Polskiej Grupie Górniczej. Gdyby do tego doliczyć inne spółki węglowe, kwota ta z pewnością by wzrosła. Wracając do umowy społecznej i ustawy, zgodnie z tymi dokumentami, w roku 2022 Polska Grupa Górnicza miała zapisane do wykorzystania 4 mld zł dokapitalizowania, z czego wykorzystała 1,4 mld zł. W budżecie na rok 2023 dla PGG przewidziano 4,5 mld zł do wykorzystania – nie wykorzystano jednak ani grosza. Sumując wszystkie te kwoty, otrzymujemy kwotę 21 mld zł, które pozostały w spółkach energetycznych i budżecie państwa, bo PGG ich nie wykorzystała albo nie zarobiła tyle, ile mogła zarobić, gdyby sprzedawała węgiel branży energetycznej po cenach rynkowych – wyliczał Hutek.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
To może ktoś odpowie za sprzedaż węgla poniżej cen rynkowych, szczególnie, że od podatnika otrzymywano nielegalnie dotacje?
Dudus, czyli ty nic nie dostaniesz nierobie.
Świetna polityka rządu. Pgg sprzedaje węgiel poprzez esklep po cenie dumpingowej. Składy węgla padają bo nie mogą nabyć w tej cenie węgla bezpośrednio od pgg i muszą się zaopatrywać w węgiel importowany który jest droższy, przez to nie mają jak konkurować z pgg. Czyli za pieniądze podatników wykańczane jest zarówno pgg jak i prywatne składy węgla. Brawo dla rządów pisu złodzieja.
Zero dopłat dla nierobów
Zamknąc pgg ludzi wszystkich wysłać na urlopy górnicze wyjdzie taniej niż finansować co roku trupa kwotą 5-7mld zł
Zawsze można spotkać się w połowie, cięcia płac o co najmniej 20% i chwilowa pożyczka na dopłatę by zyskać czas na prawdziwą restrukturyzacjię.Ewentualnie bankructwo i budowa zdrowej spółki na bazie pozostałego perspektywicznego majątku,tak jak w normalnej gospodarce rynkowej.
Czy Bielszowice przechodzą w marcu z Wujkiem do SRK?
No i co wynika z tego wszystkiego? Prowadzona polityka wobec górnictwa jest cały czas niezmiennie jedna. Na górnictwie zarabiają wszyscy poza górnictwem. A informacji z ostatnich akapitów artykułu nie uświadczysz w szerokich mediach ani na salach sejmowych. Dla wszystkich górnictwo jest pasożytem. Szkoda, że nie potrafimy przy takiej kasie przebić się komercyjnie (wykupione reklamy i prowadzona akacja medialna zakrojona na szeroką skalę) do tych właśnie szerokich mediów. Ale w tym też pewnie jest dość dochodowy biznes polityczny…