Nieważne, ile ma się lat, ważne, żeby uparcie dążyć do obranego celu i w końcu osiągnąć sukces – oto życiowe motto Konrada Skubisa, ratownika górniczego z kopalni Bolesław Śmiały. Jego ostatnim osiągnięciem jest tytuł mistrza Europy w brazylijskim jiu-jitsu. Właśnie przygotowuje się do kolejnych Mistrzostw Polski w tym sporcie.
Konrad Skubis trenuje od trzech lat. Swoją przygodę ze sportem zaczynał jako bokser w KS Ruda Śląska.
– Nie odnosiłem w tej dyscyplinie jakichś spektakularnych sukcesów. Trenowałem, ponieważ chciałem poprawić swoją kondycję, a tego rodzaju sporty zawsze mnie pociągały. W końcu pomyślałem sobie, że warto spróbować czegoś nowego, co będzie dla mnie najlepsze. Znajomi namawiali mnie do No-GI jiu-jitsu, inaczej BJJ. Zaryzykowałem – wspomina.
Nową dyscyplinę pilnie trenował, a swoje umiejętności zaprezentował po raz pierwszy dwa lata temu na zawodach o mistrzostwo Polski w Poznaniu. W pierwszej rundzie dostał wolny los, dwie kolejne walki wygrał w świetnym stylu. Dobrze radził sobie także w lokalnych turniejach. Minął kolejny rok i Konrad Skubis ponownie stanął na najwyższym stopniu podium Mistrzostw Polski.
– Wystartowałem również w dobrym stylu w turnieju z cyklu Winter Open. To wszystko dodało mi animuszu, tak że zdecydowałem się walczyć w ramach Mistrzostw Europy. Miałem czterech przeciwników i trochę przysłowiowego szczęścia, ponieważ trzech z nich z różnych powodów odpadło i w efekcie zakwalifikowałem się do walki finałowej. Moim przeciwnikiem był Marek Chrapkiewicz, zawodnik warszawskiego klubu Copacabana Fight Club. Bardzo wymagający przeciwnik. Dałem z siebie wszystko i sięgnąłem po mistrzowski tytuł – opowiada.
Otwarcie przyznaje, że z tamtych zawodów przywiózł poza medalem także pewien niedosyt.
– Wolałbym więcej czasu spędzić na macie podczas takich zawodów jak tamte. Dlatego mocno nastawiłem się na kolejne walki, ale moje plany pokrzyżowała kontuzja więzadeł. Od maja w ogóle nie trenowałem. Kontuzja zupełnie wykluczyła mnie z zawodów. Przytyłem aż osiem kilogramów. Teraz jestem już wyleczony i zbijam kolejne kilogramy, żeby móc stanąć do kolejnych walk w swojej wadze do 79,5 kg – wyjaśnia mistrz Europy w BJJ.
Warto w tym miejscu wyjaśnić, o co chodzi w brazylijskim jiu-jitsu i jakie są zasady obowiązujące w tym sporcie. Otóż jest to sztuka walki wywodząca się z judo i zapasów, wzbogacona o techniki umożliwiające powalenie przeciwnika na ziemię i uzyskanie nad nim całkowitej kontroli. Krótko rzecz ujmując, chodzi o zablokowanie jego ruchów poprzez dźwignie, duszenia i chwyty unieruchamiające. Dyscyplina skupia się przede wszystkim na walce w parterze. Zawodnicy przez dużą część czasu walczą z sobą w zwarciu, starając się wykorzystać swoją pozycję, aby siłą przewrócić drugiego na plecy. Większa część walki toczy się w pozycji leżącej niż stojącej. Starcie trwa do momentu, w którym rywal przestaje się bronić. Efektywność, cierpliwość i kontrola – na tych trzech zasadach każdy zawodnik musi się oprzeć i opanować je do perfekcji, jeśli myśli o sukcesie. Co ciekawe, brazylijskie jiu-jitsu można trenować w kimonie lub w spodenkach i koszulce. W tej pierwszej wersji zawodnicy mogą łapać się za stroje oraz używać ich do wykonywania technik. W drugiej, ze spodenkami i w koszulce (BJJ No-GI), wprost przeciwnie. Można za to stosować więcej dźwigni na nogi, które w BJJ GI są zabronione. Walcząc w kimonach, dużo łatwiej jest się obronić przed dźwigniami, ponieważ można chwycić za kołnierz czy rękaw. Podczas walk No-GI zawodnik musi wykorzystywać cały arsenał technik, by obronić się przed tego typu atakami. Jeśli opanuje tę umiejętność podczas treningów No-GI, to dużo łatwiej będzie mu bronić się przed nimi podczas walk w GI.
Obecnie Konrad Skubis przygotowuje się do lutowego występu na kolejnych Mistrzostwach Polski w Poznaniu. Wcześniej najprawdopodobniej doczeka się upragnionej od dawna nominacji na purpurowy pas.
– Niebieski, który posiadam, to w zasadzie początek. Dlatego ćwiczę wytrzymałość mięśniową, wydolność i technikę, poprawiam koordynację ruchową. Jeśli chce się coś osiągnąć, to trzeba drążyć skałę – powiada.
A pasy to osobny rozdział tego sportu.
Przygoda z brazylijskim jiu-jitsu zaczyna się od białego. Trenujący w nim zawodnik nabywa właściwych odruchów w różnych pozycjach i podstawowych technik, a także koncentracji na ucieczkach i przetrwaniu z dołu. Pas niebieski zwany jest pasem eksperymentów. Na tym etapie wiele niebieskich pasów eksperymentuje z różnymi gardami. To czas poszukiwania, poznawania i próbowania różnych elementów walki, by odnaleźć te, które będą pasowały do obranego stylu. Pas rozwoju oznacza, że zawodnik zna już swoją grę, doskonali konfigurację pozycji i atakowania z różnych kombinacji, szlifuje swoje mocne techniki tak, by się w nich wyspecjalizować. Z kolei brązowy kolor pasa oznacza wyrafinowanie i mobilizuje zawodnika do tego, aby wyrównywał słabiej wypracowane techniki do wyższego poziomu. Czarny pas mistrzostwa świadczy już o posiadaniu głębokiej wiedzy na temat technik BJJ oraz ich zaawansowanych odmian.
– Purpurowy pas zobowiązuje, ale też mobilizuje do wysiłku, aby za jakiś czas osiągnąć kolejne stopnie wtajemniczenia i sięgnąć po ten mistrzowski. Może uda mi się to za 10 lat? Wszystko zależy od osiągnięć sportowych. Trzeba się dobrze zaprezentować na macie, żeby zostać docenionym przez trenerów. Dlatego trenuję na macie pięć razy w tygodniu. W pracy też ćwiczę. Traktuję ją jako trening. Podziemne chodniki można porównać do szlaku górskiego. Już samo przejście dystansu trzech kilometrów do ściany i z powrotem, pokonując upadowe, bywa, że z obciążeniem, to spory wysiłek. Ja to nazywam treningiem cardio. A poza tym pracę i sport trzeba potrafić połączyć z domem i rodziną. Nie każdy to potrafi, ale jeśli się chce, jest to jak najbardziej możliwe. Z pewnością łatwiej przychodzi, gdy sport jest pasją, a mój przypadek taki właśnie jest – tłumaczy ratownik z Bolesława Śmiałego.
Do kolejnych występów na macie przygotowuje się pod okiem Macieja Poloka, jednego z najlepszych w Polsce zawodników tej dyscypliny. Już 3 grudnia stanie do walk w ramach rywalizacji Winter Open w Luboniu.
– Za mną niezbyt dobry rok, ale chcę pokazać, że nieważne, jak się zaczęło, ale ważne, jak się kończy. Dlatego jadę z dużymi nadziejami na zwycięskie walki. Nastawiam się również na rywalizację w ramach Mistrzostw Polski – zapowiada.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.