- Kompromis w sprawie metanu, moim zdaniem, powinien być na pewno przesłanką, byśmy raz jeszcze dokładnie przyjrzeli się zapisanej w tej umowie społecznej dacie wyjścia Polski z węgla kamiennego - powiedział w rozmowie z portalem netTG.pl Gospodarka - Ludzie prof. JERZY BUZEK, europoseł, członek Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego.
- Mamy kompromis między Parlamentem Europejskim i Radą UE w sprawie regulacji metanowej. Jak długo polskie górnictwo będzie mogło korzystać z niego?
- Porozumienie, które udało się zawrzeć, to nasz duży sukces w Parlamencie Europejskim. Z jednej strony – będzie ono bowiem skutecznie motywować Polskę do walki z emisjami metanu. A to istotne, bo pamiętajmy, że ten gaz – z punktu widzenia ochrony klimatu – jest aż 25 razy bardziej szkodliwy niż dwutlenek węgla! Z drugiej strony – osiągnięty kompromis daje nam niezbędny czas i narzędzia, żeby do tych nowych norm się dostosować. To dlatego zabiegaliśmy przede wszystkim o trzy sprawy. Po pierwsze – by aż dziesięciokrotnie podnieść limit emisji, do 5 ton metanu na każde 1000 ton wydobywanego węgla kamiennego. Po drugie – aby ten poziom emisji był uśredniany: wyliczany nie dla pojedynczej kopalni, ale – operatora. To ważne, bo na przykład Polska Grupa Górnicza ma niektóre kopalnie bardzo zametanowane, choć przeciętna emisyjność całej spółki to 5,9 ton. I po trzecie – co moim zdaniem kluczowe: proponowaliśmy, żeby opłaty za ewentualne przyszłe przekraczanie norm można było przeznaczać na wsparcie inwestycji w instalacje wychwytujące metan w kopalniach. Wszystkie te trzy kwestie zostały w pełni uwzględnione w ostatecznym kształcie przepisów – i to cieszy. A limity zaczną obowiązywać polskie górnictwo za trzy lata – od początku 2027 r.
- Porozumienie musi jednak zostać przyjęte przez Parlament Europejski i Radę UE. Czy istnieją jakieś zagrożenia, że stanie się inaczej?
- Zakończenie takich negocjacji kompromisem zawsze oznacza, że mamy tekst, który jest do przyjęcia dla obydwu instytucji. W przeciwnym razie prace i uzgodnienia trwałyby dalej. W tym konkretnym przypadku osiągnięte porozumienie ma w Parlamencie Europejskim poparcie co najmniej pięciu największych grup politycznych – od Europejskiej Partii Ludowej przez socjaldemokratów, liberałów, Zielonych aż do Europejskich Konserwatystów. Co więcej, ten kompromis jest zbieżny ze stanowiskiem, które ta sama koalicja już dwa razy zatwierdziła – raz na poziomie komisji, a później sesji plenarnej – przed rozpoczęciem tzw. trilogów z Radą. Dlatego jestem spokojny o wyniki głosowań. Myślę, że z pełnym przekonaniem możemy dziś ogłosić: żaden górnik nie zostanie zwolniony na Śląsku z powodu unijnego rozporządzenia metanowego. A przypomnę, że zagrożonych niemal natychmiastową likwidacją było – według związków zawodowych, z którymi prowadziliśmy w trakcie całego procesu legislacyjnego niezwykle owocny dialog – 50 tys. miejsc pracy w kopalniach, a kolejnych nawet 250 tys. stanęłoby pod znakiem zapytania w branżach okołogórniczych! Na szczęście udało nam się tego uniknąć.
- Czy kompromis w sprawie metanu może być jakąś przesłanką do notyfikowania umowy społecznej ws. górnictwa?
- Moim zdaniem powinien być na pewno przesłanką, byśmy raz jeszcze dokładnie przyjrzeli się zapisanej w tej umowie społecznej dacie wyjścia Polski z węgla kamiennego. Do długiej listy znanych bowiem od dawna wyzwań, związanych z jego produkcją i wykorzystaniem – wysokich kosztów wydobycia, dostępności nowych pokładów i pracowników, śmiercionośnego smogu czy cen w unijnym systemie handlu uprawnieniami do emisji CO2 – dochodzi teraz sprawa emisji metanu. W tym kontekście pytanie o to, na ile w ogóle realna jest data 2049 r., wydaje się być więcej niż zasadne.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
To jest skandal, a nie sukces. Jak można uważać za sukces obciążenie dodatkowymi opłatami własne spółki, a docelowo państwo. Jeśli spojrzeć na UE to w zdecydowanej większości te przepisy uderzają w polski przemysł.