Przebiegł przez największe dzielnice Nowego Jorku. Startował w maratonach w Chicago, Londynie, Berlinie i Atenach. Postawił sobie wielki cel: zdobycie korony maratonów świata. Jan Zdziebko, dyrektor Biura Zarządzania Majątkiem Produkcyjnym Polskiej Grupy Górniczej, powiada, że biega dla zdrowia i higieny umysłu.
– Dla mnie wyzwaniem są już same treningi, by mimo braku czasu, często zmęczenia, obowiązków domowych, złej aury, znaleźć czas tylko dla siebie. A sam start w maratonie to taka nagroda za te przebiegnięte kilometry na treningach. Z drugiej strony, skoro człowiek decyduje się na start w zawodach, to budzi się w nim duch sportowej rywalizacji i oczekuje od siebie przyzwoitego wyniku – opowiada o swej pasji Jan Zdziebko.
W dobie wielkiej popularności maratony organizuje wiele miast na całym świecie. Dystans 42 km i 195 m zawsze pozostaje ten sam, lecz poszczególne imprezy mają różny charakter i prestiż. Wśród nich na pierwszy plan wysuwają się maratony z grupy tzw. Majorów – World Marathon Majors. To swoista korona maratonów świata. Odbywają się one w Nowym Jorku, Berlinie, Chicago, Londynie, Bostonie i Tokio. Pierwsze cztery Jan Zdziebko zdążył już z powodzeniem zaliczyć.
– Często pytają mnie, jakie wymogi należy spełnić, aby wystartować w Majorach. W większości przypadków wystarczy wziąć udział w losowaniu i mieć szczęście bycia wylosowanym. Ale jest to tylko jedna z kilku możliwości. Pakiet można równie dobrze otrzymać po spełnieniu limitu czasowego określonego dla danego przedziału wiekowego. Na maratony można udać się również z wyspecjalizowanym biurem podróży. Ale dla przykładu w Bostonie kwalifikacja przebiega wyłącznie w oparciu o wyśrubowane limity czasowe oraz pakiety charytatywne, czyli zadeklarowanie zwykle dość pokaźnej kwoty na cele charytatywne. Natomiast w Tokio i Londynie w grę wchodzi tylko losowanie bądź pakiety charytatywne – wyjaśnia biegacz.
Ale to nie wszystko. Bieganie w maratonach na świecie wymaga również umiejętności poruszania się w wielkich metropoliach, wyszukiwania tanich połączeń lotniczych i hoteli.
O to wszystko należy samemu zadbać.
– Pamiętam, jak wylądowaliśmy z małżonką w Nowym Jorku. Było koło północy. I jak się tu dostać do centrum tego wielkiego miasta i hotelu? Zaryzykowałem autobus. Zawiózł nas przed centralny dworzec kolejowy i stamtąd ruszyliśmy w dalszą drogę metrem. To miasto robi ogromne wrażenie. Praktycznie nie zasypia. Tłumy ludzi i samochodów przewalają się bezustannie we wszystkich możliwych kierunkach. A poza tym, koniec języka za przewodnika – mówi stare porzekadło. Amerykanie są skorzy do pomocy. Czuliśmy się bezpiecznie w tej metropolii. Dla mnie każdy z takich startów to przy okazji wyjazd turystyczny – przyznaje Jan Zdziebko.
TCS New York City Marathon to najbardziej kultowy maraton świata, przyciągający tysiące biegaczy i miliony kibiców. Dowodem na to będzie z pewnością fakt, że chęć startu zgłasza rokrocznie ponad 130 tys. biegaczy ze wszystkich kontynentów. Jego trasa wiedzie przez pięć największych dzielnic Nowego Jorku: Staten Island, Brooklyn, Queens, Bronx i Manhattan.
– Po spędzeniu nocy w hotelu postanowiłem wyjść na trening. W Nowym Jorku jest wiele miejsc, gdzie ludzie od świtu uprawiają jogging. Dołączyłem do nich. Napięcie przed startem rosło. W końcu wybiła godzina „zero”. W czwartek przed czwartą rano była pobudka, następnie przejazd na miejsce zbiórki zlokalizowane w trzech miejscach na Manhattanie. Specjalnymi autokarami dostaliśmy się na Staten Island. Przed wejściem do autokarów odprawa wyglądała jak na lotnisku, to samo przed wejściem do miasteczka biegowego. Wszyscy startujący i ja również ubrani byliśmy w stare ciuchy, swetry, płaszcze, futra i skóry. Listopad w Nowym Jorku jest podobnie jak w Polsce chłodny. Na miejscu zrzuciliśmy nasze okrycia raz na zawsze, przeznaczając je na cele charytatywne. A potem pozostało już tylko czekać około trzech, czterech godzin na start w swoich strefach – relacjonuje biegacz.
Ze względu na liczbę uczestników w nowojorskim maratonie wyznaczone są trzy linie startowe. Każda z grup biegnie oddzielnie, a w okolicy trzeciej mili trasy łączą się w jeden wspólny strumień biegaczy.
– Miałem to szczęście, że start mojej fali wyznaczono na 9.50, więc nie musiałem czekać zbyt długo. Trasa NYC nie należy do najłatwiejszych, prowadzi przez pięć mostów. Podbiegi i zbiegi dawały się we znaki, a do tego silnie wiejący wiatr i mżawka. Sam bieg to po prostu bajka. Kolejne kilometry mijały niezauważone. Biegło się nieprzerwanie wśród kibiców. Co pewien odcinek koncertowały zespoły muzyczne. W biegach w Polsce są strefy kibica, a tu miało się wrażenie, że biegniemy przez 42 km w jednej wielkiej strefie kibica. Organizatorzy szacowali tłum kibiców na 1,7 do 2 mln osób. Czyli średnio około 20 osób na każdy metr po obu stronach ulicy! Doping oczywiście w stylu amerykańskim. Takiego nie doświadczyłem nigdzie poza USA. W listopadzie 2017 r. byłem jednym z ponad 50 tys. startujących, zająłem 8367. miejsce. Rok wcześniej startowało ponad 51 tys. osób i był to najliczniejszy maraton w historii świata. No i jeszcze o samej trasie. Jest bardzo widokowa. Po prostu biegnie się i zwiedza za jednym zamachem. Widzimy Nowy Jork pełen luksusu, ale i biedy. Mieszkańcy pięknych willi i ci ze slumsów witają biegaczy równie serdecznie. Temu wszystkiemu towarzyszy sympatyczna atmosfera wśród biegnących, jeden dopinguje drugiego – opisuje Jan Zdziebko.
Organizowany od 1970 r. maraton ma też polskie akcenty. W 1990 r. wśród kobiet zwyciężyła Wanda Panfil z czasem 2:30:45. Nazajutrz po maratonie odbywa się symboliczne spotkanie polskich maratończyków w Konsulacie Generalnym RP.
Jeżeli ktoś marzy o tym, by jego nazwisko znalazło się na stronach magazynu „The New York Times”, to startując w NYC Marathon może zrealizować to marzenie. Specjalny dodatek do „New York Timesa” publikuje listę nazwisk i czasy uczestników biegu.
Teraz maratończyka z Polskiej Grupy Górniczej czekają starty w Bostonie i Tokio.
– Jeśli zaliczę te dwa pozostałe maratony, sięgnę po medal Six Star Finisher i specjalny certyfikat. Postaram się zrealizować mój plan do 2025 r. – zarzeka się Jan Zdziebko.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.