Tegoroczne wydobycie Polskiej Grupy Górniczej będzie mniejsze o ok. 2,5 mln t. To oznacza, że przychody spółki będą niższe o ok. miliard złotych. Dane te przedstawił prezes PGG Tomasz Rogala, który dodał, że obecnie nie ma planów, aby spółka sięgnęła w tym roku po publiczne subwencje.
– W tym roku wydobycie wyniesie nieco ponad 21 mln t. To będzie ok. 2,5 mln t mniej w stosunku do planu. Zobaczymy jeszcze, co nam pokażą te ostatnie miesiące – powiedział prezes dziennikarzom po obradach konferencji Silesia 2030, która odbyła się w minionym tygodniu w Katowicach. Dodał, że w przyszłym roku może nastąpić dalszy spadek wydobycia do poziomu ok. 20 mln t. Prezes przyznał, że przychodów ubywa, bo nie ma gdzie sprzedawać węgla.
– Zobaczymy, jak to się zakończy. Niczego nie mówię na pewno. Plan jest taki, aby w tym roku nie korzystać ze środków subwencyjnych, ale nie wiemy, co się wydarzy jeszcze przez te dwa miesiące i dlatego zastrzegam tu sobie prawo do zmiany informacji końcowej – powiedział menedżer.
Zgodnie z ustawą, która powstała na podstawie zapisów umowy społecznej, możliwe jest subwencjonowanie kopalń. Są to dopłaty przeznaczane na redukcje zdolności produkcyjnych. W 2022 r. PGG otrzymała z tego tytułu ok. 1,4 mld zł. Na początku tego roku Grupa zadeklarowała niekorzystanie z dotacji w roku 2023. Prezes Rogala przyznał jednak, że w 2024 r. spółka sięgnie po te środki.
Szef PGG zwrócił uwagę na sytuację rynkową.
– Ubiegły rok jest najlepszym przykładem tego, że ceny szalały. Nie wiemy, co się stanie z ceną, tym głównym elementem przychodów na przyszły rok. Jeśli dojdzie do eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie, czyli jeśli Izrael wejdzie do Strefy Gazy i zaangażują się w to państwa arabskie, to spodziewamy się, że ceny węglowodorów – w tym węgla – mocno wzrosną. Wtedy automatycznie to zapotrzebowanie na subwencje spadnie, ale musimy pamiętać, że od samego początku przy prenotyfikacji wiedzieliśmy, że ten program będzie subwencjonowany i że w całym okresie jego trwania to będzie kwota 100 mld zł. Mówiąc wprost: likwidujemy górnictwo, rozkładamy tę likwidację w czasie – powiedział.
– Ten rynek się kurczy, ten rynek się kończy. Zapotrzebowanie na węgiel spada i tempo tego odejścia jest wysokie. Jest niezmiernie trudno podejmować jakiekolwiek racjonalne rynkowe działanie, żeby ten biznes zmieścić w tak zmiennym otoczeniu. W tym momencie nasze umowy na dostawy, relacje z naszymi głównymi odbiorcami z przyczyn obiektywnych mają charakter luźny. To znaczy: kupią, nie kupią, zużyją, nie zużyją lub nie wiedzą, ile zużyją – nakreślił sytuację prezes PGG.
W kwestii notyfikacji umowy społecznej szef Grupy przyznał, że właśnie duża dynamika zmian zapotrzebowania na węgiel otworzy rozmowy na temat harmonogramu likwidacji kopalń zapisanego w tym dokumencie.
– Jestem realistą w kwestii tego, że będą ostre negocjacje co do dat i co do wartości. Tak to pewnie przebiegnie. Ten program nie jest niczym, co nie byłoby znane Komisji Europejskiej i w Unii Europejskiej. On jest bliźniaczo podobny do tego realizowanego u naszych zachodnich sąsiadów. Skoro bogatsze Niemcy potrzebowały takiego 20-letniego programu subwencyjnego, żeby w miarę racjonalnie przetransformować przemysł górniczy, to tym bardziej Polska szacowana na pięć razy mniej silną gospodarkę powinna mieć prawo do podobnego traktowania – ocenił.
Jego zdaniem jednym z wyzwań dla rządzących będzie właśnie notyfikacja umowy społecznej, a drugim odpowiednie ułożenie relacji pomiędzy sektorem energetycznym i górniczym. – Najgorsze dla przemysłu węglowego są skoki, czyli dziś słyszymy, że potrzeba cztery miliony ton węgla więcej, po czym na drugi dzień słyszymy, że potrzeba cztery miliony ton węgla mniej. My generalnie inwestujemy w układach kilkuletnich. My dziś wydajemy pieniądze pod wykonanie wyrobisk korytarzowych i uzbrojenie ścian, z których węgiel będzie wyprodukowany średnio za dwa lata. Spółka nie może się potem dowiedzieć, że ten węgiel nie będzie już potrzebny. W tym momencie te kilkaset milionów złotych, które poszły na jedną ścianę, żeby ją wykonać i uzbroić, są pieniędzmi straconymi – powiedział prezes Rogala.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Cwaniactwo zawsze sie tak konczy ,zamrozenie barborki /14 i innych przywilejow do osiagniecia zyskow i plynnosci finansowej ,tak jak w kazdej firmie na swiecie ,zamiast golonka krupniok jak nie ma kasy tyle w temacie
Przejedzone zyski z zeszłego roku i macie czelność wspominać o subwencji? Nie ma gdzie węgla sprzedać? Sami wprowadziliście swój system sprzedaży którego nie rozwineliscie do końca.
Jak co chwila były wypłacane premie ,a to inflacyjna auto rocznicowa to skąd mógłby być zysk !! Mniejsza wydajność a płace wyższe kosztem podwyżek cen węgla i prądu dla reszty! I szlepry nie godejcie o waszej ciężkiej pracy bo ciężka to ona była jeszcze 15 lat temu ! Już przeżarliście pieniądze na inwestycje i zostanie znowu dla was łopata i do Warszawy się nie wybierajcie bo tam dostaniecie wpierd....
taniej będzie, zamknąc wszystko ludzi na urlopy wczesniejsze wysłac a młodym dać po kilkadziesiat tys i kazdy bedzie zadowolony
Wydobycie 2,5mln mniejsze i ok. 1 mld mniejszy zysk? To po ile sprzedajecie węgiel? Po 400zł za tonę? Kpina jakaś!