Czterdzieści lat temu, we wrześniu 1983 r., polski rząd utworzył Narodowy Fundusz Ochrony Zabytkowej Kopalni Soli Wieliczka. Dla społeczeństwa oznaczało to podwyżkę cen soli kuchennej.
Była to wybiórcza decyzja rządu. Niedoinwestowanych zabytkowych kopalń było wówczas więcej. Jednak nie zdecydowano się na podwyższenie ceny szkolnej kredy używanej do pisania na tablicy, aby dofinansować Chełmskie Podziemia Kredowe. Nie wprowadzono także podwyższonych cen ołowiu, żeby uzyskać fundusze na Kopalnię Zabytkową w Tarnowskich Górach. Podrożała tylko sól.
Co skłoniło rząd do zajęcia się problemami tylko tej kopalni? Wielickie wyrobiska były wówczas w złym niezadowalającym stanie technicznym. Próbowano różnych sposobów zaradzenia tej sytuacji. Pomysł podwyżki cen soli kamiennej dla odbiorców detalicznych sformułowany został pod koniec stycznia 1983 r. podczas konferencji prasowej poświęconej problemom kopalni, a relacjonowanej przez polską prasę. „Czas też najwyższy na decyzję w sprawie wprowadzenia stałej dopłaty w wysokości 2 złotych od każdego sprzedanego kilograma soli na fundusz ratowania Wieliczki” - pisał Express Wieczorny w numerze z 25 stycznia 1983 r. Podwyżka miała objąć nie tylko sól kuchenną, lecz także sól przemysłową i leczniczą.
Z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się to absurdalnym pomysłem, gdyż obecnie sól kuchenna jest towarem mało chodliwym. Wówczas jednak była powszechnie stosowana w gospodarstwach domowych jako dodatek do potraw. Na przeszkodzie początkowo stanęło jednak zamrożenie cen podstawowych artykułów konsumpcyjnych, zastosowane przez władze w ramach posunięć gospodarczych po wprowadzeniu stanu wojennego.
Ostatecznie jednak w lipcu 1983 r. doszło do porozumienia kopalń soli z resortem handlu co do podniesienia cen soli. Kolejnym krokiem była wrześniowa uchwała Rady Ministrów o utworzeniu Narodowego Funduszu Ochrony Zabytkowej Kopalni Soli Wieliczka. W rezultacie tych dwóch posunięć Polacy musieli płacić za każdy kilogram niepaczkowanej soli o 3 złote więcej, a za sól paczkowaną w folii o 4 zł więcej niż dotychczas. Różnica nie była drastyczna. Starczy powiedzieć, że w tamtym czasie egzemplarz gazety codziennej kosztował zwykle 5 zł.
Sytuacja związana z dopłatami na rzecz kopalni mogła być niezrozumiała dla społeczeństwa. W społecznym odbiorze kopalnia w Wieliczce jawiła się jako kombinat turystyczny, przez który przetaczały się potężne masy ludzi, słono płacących za bilety wstępu. Starczy powiedzieć, że w 1984 r. wielicka kopalnia zanotowała 600 tysięcy zwiedzających. Mniejsza była świadomość tego, jak kolosalne kwoty były potrzebne na podsadzanie zbędnych wyrobisk grożących zawaleniem. Ze względu na kosztowność takiej operacji wielicką kopalnię porównywano wtedy do afrykańskich piramid ze starożytności, których budowa pochłonęła ogromne kwoty. Jesienią 1982 r. prasa podawała, że kopalnia w Wieliczce co roku przynosiła 4 mln zł strat finansowych.
Prace ratunkowe w wielickiej kopalni, zapoczątkowane w 1976 r., trwały jeszcze wiele lat. Z dzisiejszej perspektywy można ocenić, że kopalnia została uchroniona dla przyszłych pokoleń.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.