Wojciech Jaros, rzecznik prasowy KHW przyznał, że 47-letni były górnik kopalni Wujek zachował się niczym dobry haker i „pokazał nieszczelność systemu”. Jednak, czy na co dzień nie ma więcej „hakerów”, którzy naginają przepisy. Przeanalizowaliśmy to wraz z jednym z pracowników BHP.
- Każdy ma swoją szafkę i hak, ale przecież pracownik ma prawo przynieść ubranie, które np. odebrał z magazynu. Wówczas z tych szafek nie skorzysta. Co więcej, ubranie robocze można już niejako w kolejnym etapie naciągnąć na siebie. A na nie założyć kurtki watowane, które zapewnią dodatkowe ciepło - tłumaczy nasz rozmówca i kontynuuje. - Niby lampę każdy ma swoją, ale są przecież lampy rezerwowe. Jak ktoś zna choć trochę procedury, poda osobie wydającej fikcyjny numer i problem z głowy.
- Znał dobrze wyrobiska i wiedział, które miejsca są rzadko odwiedzane. Ten schron faktycznie jest mało kiedy używany. Patrząc na warunki przeżycia w kopalniach często górnikom ginie chleb czy picie. A to koledzy podbiorą, a to szczury coś porwą. Więc nie ma się czemu poniekąd dziwić. Dał sobie radę, bo przecież bez jedzenia tyle by nie wytrzymał - puentuje.
Czytaj więcej:
KWK Wujek: Przez miesiąc ukrywał się pod ziemią
Kto odpowie za bezprawny zjazd na dół?
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Panie rzeczniku prasowy KHW o jakiej tu nieszczelności mowa? możemy razem jechać na dół i nikt nas nie zapyta po co i kim jesteśmy.