W największej dzielnicy Katowic, Murckach, znajduje się park. Od trzynastu lat – z roczną przerwą pandemiczną – odbywa się w nim Muszlownik Murcki Festiwal. Janusz Brzozowski, górnik z kopalni Staszic, pracujący na oddziale taśmowym, wraz z przyjaciółmi organizuje to ogromne przedsięwzięcie.
– Jestem w Radzie Dzielnicy Murcki i tak naprawdę od niej się wszystko zaczęło – wspomina Janusz Brzozowski. – W 2004 r. powstał klub sportowy GKS Murcki i organizowaliśmy różne zajęcia, m.in. gry w piłkę nożną, siatkówkę plażową. Były też festyny sportowe. Zauważyliśmy jednak, że w Murckach prężnie działa bardzo dużo grup różnych zainteresowań, np. rowerowa, ponadto jest Związek Górnośląski, są senioralne festyny itp. Jednak wszystkie były skierowane do osób w sile wieku. Stwierdziliśmy w pewnym momencie, że może zrobimy coś dla młodzieży. W Murckach były zespoły muzyczne. Grały w garażu. I padła propozycja – niech zagrają w muszli koncertowej. Pociągnęliśmy kabel z pobliskiego baru. Postawiliśmy dwa głośniki. I tak to właśnie się zaczęło.
Idea koncertu spodobała się młodzieży, więc stworzyli pierwszy festiwal. Zespoły zaprosili z okolicy – miejscowi, Ligota, Pszczyna. Nie mieli pieniędzy, żeby zapłacić. Płacili przysłowiowym… piwem i chlebem.
– Okazało się, że to był bardzo dobry pomysł i wstrzeliliśmy się w niszę. W dzielnicach nigdzie takich imprez nie było. Duże imprezy rockowe odbywały się bliżej centrum.
– W naszej dzielnicy mamy piękny park, jest to fajne miejsce na festiwal – mówi Brzozowski. – Całymi rodzinami ludzie przychodzą na festiwal. Każdy znajdzie coś dla siebie, jeśli w danej chwili nawet nie będzie chciał słuchać muzyki. Dlatego to się sprawdza i nie tylko mieszkańcy naszej dzielnicy przychodzą.
Przez 12 lat przewinęło się około 100 zespołów. Od godz. 14 grają te, które chcą się zaprezentować. Później na scenie pojawiają się grupy bardziej znane. Na samym końcu występują gwiazdy festiwalu. Do północy na scenie pojawia się do siedmiu zespołów.
– Na początku grały tylko zespoły mało znane, zaczynające karierę – wyjaśnia górnik z kopalni Staszic. – Stwierdziliśmy jednak, że warto też zaprosić zespoły, które przyciągną większą liczbę fanów. Podglądaliśmy większe festiwale. Udało nam się zaprosić znane kapele: KSU, Psy Wojny, Farben Lehre, Koniec Świata, Gaga Zielone Żabki. Głównie nurt punkowy był na początku, teraz się to troszkę zmieniło. Bo przychodzą do nas ludzie nie tylko słuchający muzyki punk, ale tacy, którzy chcą posłuchać innej muzyki.
Brzozowski zwraca uwagę, że dla kapeli nie jest tak łatwo zagrać w parkowej muszli. Akustycy muszą się natrudzić, by odpowiednio nagłośnić festiwal.
Górnicy sami stworzyli ten park. Zbudowali muszlę koncertową, dolinkę. Murcki są dzielnicą, w której fedrowała najstarsza kopalnia w Europie. W 1769 r. powstała tu kopalnia węgla kamiennego – Emanuelssegen (późniejsza kopalnia Murcki).
– Zespoły wiedzą, że da się muszlę dobrze nagłośnić i dobrze tu się gra – wyjaśnia Janusz Brzozowski. – Na początku zespoły między sobą rozmawiały i dowiadywały się o naszym festiwalu. Tak po koncercie Gaga Zielone Żabki pojawił się u nas Farben Lehre.
Miejsce jest bardzo dobrze skomunikowane, bardzo łatwo tu dojechać, jest duży parking. – Nocne autobusy się u nas zatrzymują i mogą fanów odebrać – opowiada lokalny działacz. – Jest bezpiecznie, mamy swój patrol i ochronę, która dba o to, by odbywało się wszystko niezawodnie. Staramy się robić to profesjonalnie i myślę, że z roku na rok coraz lepiej nam to wychodzi.
Rok temu wprowadzili drugą scenę z muzyką elektroniczną. Fani dobrze się bawili do późnych godzin nocnych.
W tym roku zaśpiewa Gutek (wykonawca muzyki reggae i hip-hop), będzie u siebie, bo jest stąd i zagra jako gospodarz. Warhlack będzie świętować swoje 10-lecie istnienia. Zaczynali na tym festiwalu. W tym roku zapowiada się bardzo duża różnorodność muzyczna. Ze sceny poleci ska, punk rock i reggae. Będzie można zobaczyć spektakl muzyczny i zapewne będzie sporo śmiechu. Cela nr 3, Skankan, Loża Masorza, Warhlack, Aberracja, Szum – te zespoły muzyczne się zaprezentują.
Jak opowiada górnik ze Staszica, w domu styczność z muzyką miał od początku, lecz sam na żadnym instrumencie nigdy nie grał. – Mój ojciec grał w orkiestrze dętej KWK Murcki na tubie – wspomina. – Nasza rodzina jest związana z górnictwem. Mój dziadek i ojciec pracowali w kopalni, ja i brat też. Tradycje górnicze są cały czas podtrzymywane. Czy mój syn będzie górnikiem, nie wiem.
– W tym roku też po raz trzeci odbędzie się zlot motocyklowy – opowiada Janusz. – To duża atrakcja, bo przyjeżdżają na maszynach nie z tej ziemi. Można podziwiać, robić zdjęcia, zachwycać się. Dla dzieci odbywać się będą warsztaty gry na perkusji. Inne atrakcje też będą, ale na razie o tym sza…
Wstęp na imprezę jest bezpłatny. Wsparcia udziela między innymi Polska Grupa Górnicza SA i miasto Katowice. Część pieniędzy pochodzi również z projektu budżetu obywatelskiego oraz innych sponsorów.
Janusz chciałby w przyszłości zorganizować festiwal na około 20 tys. osób na miarę juwenaliów.
– Kiedyś sobie powiedziałem, że jak zagra tu kiedyś Lady Pank, to będzie OK – śmieje się rozmówca. – Wszystko po to, by promować dzielnicę, w której kryje się ogrom historii. Lubię, jak do Murcek przyjeżdżają ludzie, którzy mogą zobaczyć, jak fajne jest to miejsce na ziemi.
Murcki są największą pod względem powierzchni dzielnicą Katowic (41,53 km kw.). A mieszka w niej niecałe 5 tys. osób.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.