Niemcy dopiero za trzy lata będą w stanie zastąpić swoje zapotrzebowanie na gaz, który jeszcze do niedawna importowali z Rosji – wskazuje Bloomberg.
Teraz celem jest zbudowanie mocy, które dadzą Niemcom szansę na posiadanie takiej ilości gazu, jak przed rosyjską inwazją na Ukrainę, bez konieczności importowania go z Rosji. Mówił już o tym niemiecki kanclerz Olaf Scholz.
W 2021 r. Niemcy sprowadziły rurociągiem z Rosji 56 mld m sześc. gazu. Do 2030 r. niemiecki rząd szacuje zużycie na 76,5 mld m sześc., co stanowi ok. 80 proc. całkowitego zużycia gazu w Niemczech w 2021 r.
Jak dotąd Niemcom udało się zmniejszyć swoją zależność od Rosji poprzez zmniejszenie ogólnego zużycia, import skroplonego gazu ziemnego oraz zwiększenie dostaw z Norwegii i Holandii. Część tej podaży jest niepewna ze względu na plany zamknięcia kluczowego złoża gazowego Groningen w Holandii. Termin był już kilkakrotnie przesuwany. Specyfiką złoża Groningen jest gaz zaazotowany, cechujący się niską kalorycznością.
W 2021 r. Rosja dostarczała 40 proc, gazu ziemnego do krajów UE, przy czym największym importerem były Niemcy, następnie Włochy i Holandia. Według danych UE udział ten spadł do ok. 17 proc. licząc do sierpnia 2022 r. Najmniej uzależniona od rosyjskiego gazu była Wielka Brytania – pobierała z Rosji zaledwie 4 proc. swojego zużycia. Teraz nie importują. Państwa UE coraz częściej chcą importować skroplony gaz ziemny (LNG) w cysternach od producentów takich jak USA i Katar.
Niemiecki poseł Christian Leye powiedział Bloombergowi, że jego zdaniem, w ciągu najbliższych trzech do czterech lat na świecie nie będzie wystarczających mocy produkcyjnych LNG, aby zaspokoić rosnący popyt.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.