Utrata naturalnego miejsca funkcjonowania niematerialnego dziedzictwa stanowi dziś realne zagrożenie – ostrzega dr Beata Piecha-van Schagen, autorka prac naukowych z dziedziny funkcjonowania pamięci kulturowej i tożsamości wśród społeczności postindustrialnych. – Jeżeli nie pomożemy depozytariuszom, nie damy im impulsu do zmian, z Barbórki i Floriana za 10 lat pozostanie jedynie msza św. dla grupy emerytów i karczma dla pasjonatów – podkreśla.
– Grupa depozytariuszy przemysłowego dziedzictwa jest „skomplikowana” – zwraca uwagę dr Beata Piecha-van Schagen.
– Z jednej strony mamy duże firmy, państwowe spółki górnicze, które dosyć niechętnie przyznają się do tego, że wydobywają węgiel, a także silne związki zawodowe; z drugiej zaś nieformalne grupy, składające się głównie z emerytów górniczych. Żadna z tych grup nie posiada osobowości prawnej, skupiają się głównie wokół parafii, samorządów, bardziej rzutkich członków tych grup lub żon działających społecznie w ramach koła gospodyń miejskich. Jednak tych grup jest zdecydowanie za mało. Drugim problemem grupy depozytariuszy jest brak transferu międzypokoleniowego. Jego bezpośrednią przyczyną jest oczywiście wygaszanie górnictwa, ale także negatywny obraz górników w społeczeństwie. W ub.r. na przykład nie było naboru do klas górniczych. A zatem grupa miłośników górniczych tradycji jest bardzo rozproszona, nie współpracuje ze sobą – podkreśla Beata Piecha-van Schagen.
Dezintegracja górniczego stanu
W miejscowościach o ogromnych tradycjach górniczych, tj. Chorzów i Bytom, zwłaszcza z dzielnicami Miechowice i Szombierki, w których górnictwo zlikwidowano już na początku lat 90., grupa zawodowa górników uległa dezintegracji. Wziąwszy pod uwagę beztroskę w wyburzaniu obiektów nadszybi, czy chociażby brak jakiegokolwiek zainteresowania obrazami św. Barbary, przedmiotami z izb tradycji czy dokumentacji archiwalnej, trudno oczekiwać, że ktokolwiek będzie się interesował tym, czy górnicy wciąż będą mieli okoliczności do noszenia munduru, śpiewania górniczych piosenek, czy będą w stanie zorganizować Barbórkę, karczmę lub biesiadę.
– Powiązanie dziedzictwa materialnego i niematerialnego w przypadku dziedzictwa górniczo-hutniczego zawsze było kluczowe. Język typowy dla tych grup, folklor, praktyki związane z wykonywaną pracą, w większości wytworzone zostały na terenie kopalni, huty lub koksowni i istniały w obrębie tej grupy zawodowej i lokalnej społeczności. Część zachowań kulturowych, na przykład honorowanie jubilatów górniczych, socjolekt górniczy, po zatrzymaniu wydobycia we wszystkich zakładach do 2049 r., jak mówi umowa społeczna, po prostu zaniknie. Już w trakcie realizowanego kilka lat temu projektu badawczego, dotyczącego górniczego dziedzictwa, usłyszałam, że „mundur to już tylko do kościoła raz w roku i do trumny”. Tym samym zanika również zwyczaj noszenia munduru – po prostu okazje, jakie przewiduje ustawa, zanikają. Poza tym noszenie munduru górniczego nie wiąże się już z prestiżem – podkreśla autorka prac naukowych i książek z dziedziny tradycji górniczych na Górnym Śląsku.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.