- Kulturystyka to nie sport, to sposób na życie, to moja pasja. Wycisza mnie, daje energię do codziennego życia. Kulturystyka wypełnia mnie, ale nie zachłannie, zostawia czas na codzienne obowiązki – opowiada Marcin Skotnicki, ratownik górniczy z ruchu Piast kopalni Piast-Ziemowit. A wszystko zaczęło się od kibicowania koledze, który startował w zawodach kulturystycznych. Wreszcie nadszedł dzień, gdy Marcin sam postanowił spróbować swych sił.
– To było niecałe siedem lat temu. Podczas luźnej rozmowy między nami nieśmiało zagadnąłem do kolegi, że też chciałbym kiedyś stanąć na scenie i zaprezentować swoją sylwetkę, a on na to: to co stoi na przeszkodzie, po prostu zrób to. Na te słowa tylko się uśmiechnąłem pod nosem, ale wiedziałem, że chcieć to móc, no i zabrałem się za treningi na siłowni – wspomina Marcin.
Dobry trener to podstawa
Znalazł też trenera, którego zadaniem jest czuwanie nad całym procesem przygotowań do zawodów. Bez fachowego wsparcia nie da się bowiem osiągać sukcesów w tej dyscyplinie. Trener Marcin Gandyk to wielokrotny mistrz Polski oraz finalista mistrzostw świata w kulturystyce.
– Marcin to były ratownik górniczy, tak jak ja, więc od początku dogadywaliśmy się. Zacząłem przygotowania do tzw. debiutów dla zawodników amatorów, którzy po raz pierwszy chcą stanąć na scenie i zaprezentować swoją sylwetkę. Jednak te pierwsze zawody nie poszły po mojej myśli. Uświadomiłem sobie wówczas, jak wiele pracy muszę włożyć, żeby móc zacząć rywalizować z innymi zawodnikami – przyznaje Marcin Skotnicki.
Na szczęście w młodym wieku miał kontakt z podnoszeniem ciężarów. Jak bywało to przed dwudziestu laty, wraz z grupą znajomych urządził siłownię w blokowej piwnicy. Tamte treningi nie były regularne i zazwyczaj obarczone nieprawidłową techniką, ale nie to wtedy było ważne, lecz pobijanie rekordów głównie przez wyciskanie sztangi nad klatkę piersiową. Ta aktywność pomogła Marcinowi w późniejszym okresie, gdy postanowił spróbować kulturystyki.
– Pamiętam, że w specjalistycznych sklepach zaczęły pojawiać się wtedy dostępne cenowo suplementy, które pomagały zwiększyć siłę, poprawić sylwetkę i wytrzymałość. Właściciel jednego ze sklepów ułożył dla mnie pierwszą prawdziwą dietę, która miała pomóc zredukować zbędny tłuszcz i odsłonić to, co dotychczas udało mi się, albo i nie, zbudować. Nie było to łatwe, ale ja się łatwo nie poddaję i dotrwałem do momentu, kiedy moja sylwetka zaczęła nabierać odpowiednich kształtów. Równolegle podjąłem treningi w nowej siłowni – opowiada dalej ratownik z Piasta.
Zmieniając siłownię, poznał kolejną ważną personę lokalnego świata kulturystyki – Mariusza Żabę, trenera i czynnego zawodnika sportów sylwetkowych. I znowu padły te same pytania o szanse w zawodach, właściwe przygotowanie i sylwetkę. Tym razem były to dosadne słowa: „chłopie nie gadaj, tylko przygotuj się i startuj w zawodach”.
– Spotkanie z Mariuszem Żabą bardzo mnie podbudowało. Dalej trenowałem pod okiem Marcina Gandyki. Z czasem staliśmy się przyjaciółmi, lecz jako trener był dla mnie bardzo wymagający. Powiedział, że przygotowania do wyjścia na scenę będą dla mnie bardzo trudne. Pamiętam do dziś jego słowa: „będziesz robił dwa kroki naprzód, a potem jeden do tyłu ze względu na specyfikę pracy, jaką jest górnictwo”. Byłem wtedy nakręcony jak nigdy wcześniej. Zapewniłem mojego mistrza, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby stanąć na scenie zawodów kulturystycznych. Prawda jest taka, że moja sylwetka nigdy nie była stworzona pod tego rodzaju dyscyplinę i zdawałem sobie sprawę z faktu, że zanim pojawię się na zawodach, wyleję litry potu. Tym bardziej, że rozpocząłem treningi w bardzo późnym wieku 37 lat. Z drugiej strony mój upór i determinacja pokazały, że nigdy nie jest za późno, aby wziąć się za uprawianie sportu – przyznaje Marcin Skotnicki.
Najwięcej serca – co podkreśla – okazała mu małżonka Magdalena, która w chwilach słabości podtrzymywała go na duchu. Zastępowała go również dzielnie w różnych pracach fizycznych w domu, gdyż kulturyści przed zawodami nie powinni się zbyt forsować.
Debiut w stringach
Kategorią, w której startował w ramach debiutów, była kulturystyka klasyczna. Zawodnik ubrany jest tylko i wyłącznie w spodenki typu stringi, aby było widać jak najwięcej mięśni. Z czasem jednak zmienił zainteresowania na kategorię „sylwetka męska”. Tam z kolei obowiązkowy strój stanowią spodenki sięgające do kolan. Kategoria powstała przed dziesięciu laty. Sędziowie nie oceniają mięśni nóg.
– W tej kategorii wystartowałem dwa razy, ale stwierdziłem, że źle się w niej czuję i jednak wezmę się za nogi. W międzyczasie pojawiła się kategoria Classic Physique, w której startujący występuje w stroju przypominającym krótsze bokserki i właśnie ta kategoria przypadła mi najbardziej do gustu. W 2021 roku na zawodach w podwarszawskich Markach zdobyłem brązowy medal w Pucharze Polski właśnie w tej kategorii Classic Physique. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Moje marzenie się spełniło, ale nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Jeśli tylko zdrowie pozwoli, bo lata uciekają, będę chciał pokazać się na scenie i poprawić wynik z 2021 roku – opowiada dalej Marcin.
W kwietniu br. ma zaplanowany kolejny start na deskach sceny kulturystycznej. Obecnie – jak powiada – jest na etapie redukcji tkanki tłuszczowej do takiego poziomu, aby wystarczająco widoczne były zarysy mięśni.
– Przeważnie zawodnik dochodzi do granicy ok. 6 proc. tkanki tłuszczowej w dniu startu. Tydzień przed zawodami większość z nas wykonuje tzw. nawodnienie organizmu, a następnie odwodnienie, aby jeszcze bardziej uwidocznić swoje mięśnie. Dzień przed startem każdy przyjeżdża na tzw. weryfikację, czyli oficjalne ważenie i mierzenie wzrostu, jeśli dana kategoria tego wymaga. Jeśli pozytywnie ją przejdzie, ma drogę wolną na scenę. I jeszcze jedna istotna kwestia: dobry bronzer to nieodłączny element wyposażenia każdego uczestnika zawodów sylwetkowych. Pomaga w ekspozycji mięśni oraz sprawia, że ciało wygląda doskonale, niezależnie od tego, jak silne są światła. Trzeba się więc dobrze posmarować – zwraca uwagę Marcin Skotnicki.
Młodym adeptom kulturystyki doradza, aby byli wytrwali w dążeniu do celu, właściwie się odżywiali i nie zapominali o regularnych wizytach u lekarzy sportowych.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
