Marek Wesoły, sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, pełnomocnik rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowegow z red. Anną Zych rozmawia, m.in., na temat unijnego rozporządzenia metanowego i umowy społecznej, określającej m.in. czasowe ramy wygaszania polskiego górnictwa węgla kamiennego.
- 1 marca został pan powołany na stanowisko wiceministra aktywów państwowych, odpowiedzialnego m.in. za górnictwo. Już na starcie czekał na pana problem związany z tzw. rozporządzeniem metanowym, czyli regulacją Parlamentu Europejskiego wprowadzającą opłaty za emisję metanu przekraczającą 5 t metanu na 1000 t wydobytego węgla. Czy bitwa o złagodzenie tych obostrzeń jest jeszcze do wygrania?
- Uważam, że tak. Zmiany zaproponowane w tym rozporządzeniu uderzają w polskie górnictwo. Zrobimy wszystko, aby przepisy w tym kształcie nie weszły w życie, bo nasza energetyka w 70 proc. jest wciąż oparta o węgiel. Kiedy propozycja przepisów odnośnie emisji metanu pojawiła się na stole, obejmowała wiele branż, obok górnictwa także m.in. rolnictwo i produkcję zwierzęcą. Patrząc na skalę rozporządzenia, byliśmy przekonani, że musi zostać złagodzone, choćby tylko ze względu na to, że będzie dotyczyło ono zbyt wielu krajów. Tak też się stało. Okazało się, że lokalny interes pana Timmermansa wziął górę i rolnictwo zostało „wyjęte” spod tego rozporządzenia. Pod jego władztwem pozostały niestety kopalnie, pozostał węgiel, a jako że Polska jest państwem wydobywającym 95 proc. węgla w Europie, i to w dodatku z pokładów metanowych, to zasadniczo rozporządzenie uderza bezpośrednio w Polskę.
- Jak brzmi polska propozycja?
- Polskie kopalnie nie są w stanie sprostać proponowanym normom emisji metanu, dlatego dążymy do kompromisu na poziomie 8 t metanu na 1000 t wydobywanego węgla. Jeżeli negocjacje się nie powiodą, aż 9 kopalń jest zagrożonych nie tyle zamknięciem, co obłożeniem olbrzymimi karami, a te kary przełożą się na to, że funkcjonowanie zakładów będzie nieekonomiczne. Inna sytuacja ma miejsce w odniesieniu do węgla koksowego. Mówi się, że ten surowiec został wycofany spod obowiązywania dyrektywy, niestety nie jest tak do końca. Kopalnie węgla koksowego uzyskały więcej czasu na spełnienie nowego wymogu emisji, termin upłynie nie w 2027 roku, jak w przypadku zakładów wydobywających węgiel energetyczny, lecz w 2031. Chcemy jednak, by węgiel koksowy został wycofany w ogóle spod tej dyrektywy, bo jeśli jest to dzisiaj dla Europy surowiec krytyczny i ma zabezpieczać przyszłość i bezpieczeństwo Europy pod kątem dostarczania stali, to trudno, żeby go obciążać jakimikolwiek karami.
- Kolejną kluczową dla branży kwestią jest notyfikowanie przez Komisję Europejską umowy społecznej, określającej m.in. czasowe ramy wygaszania polskiego górnictwa węgla kamiennego.
- Negocjowanie umowy społecznej trwało 9 miesięcy i nie był to proces łatwy. Obecnie dokument jest złożony w Komisji Europejskiej. Wniosek o notyfikację tej pomocy publicznej, którego podstawą jest właśnie umowa społeczna, jest w trakcie notyfikacji. Trzeba też podkreślić, że na cały ten proces nałożyła się nam wojna i zmiana podejścia do kwestii bezpieczeństwa surowcowego, więc patrząc też na to postanowiliśmy przygotować aktualizację do wniosku, chcąc wynegocjować najlepsze warunki z Unią Europejską. Unia podchodzi do naszych argumentów ze zrozumieniem, dostrzega, jak trudna jest obecna sytuacja. Ustaliliśmy wstępnie, że czerwiec 2023 roku to taki termin, w którym chcemy domknąć kwestie zarówno notyfikacji, jak i aktualizacji. Mam nadzieję, że uda się to zrobić, a na pewno chciałbym, żeby cały proces został domknięty do wyborów.
- Polskim kopalniom nie grożą w tej chwili niepokoje społeczne?
- Porozumienia płacowe zawarte w spółkach węglowych świadczą o prowadzonym dialogu ze stroną społeczną. Naszym celem jest utrzymanie funkcjonowania spółek węglowych i zapewnienie Polakom dostaw węgla, szczególnie w sytuacji, w której okazało się, że branża ratuje rzeczywistość energetyczną nie tylko Polski, ale i Europy. Również z tego względu musimy dbać o pracowników kopalń, tym bardziej że powszechne jest przekonanie, iż górnictwo jest branżą schyłkową i o wykwalifikowanych górników zaczyna być trudno. Możliwość wydobycia węgla do 2049 roku zależy także od tego, czy będą chętni do pracy pod ziemią. Dlatego też kwestie płacowe są tak ważne i muszą motywować do pracy. A oprócz tego stoi przed nami na pewno wyzwanie, abyśmy wokół zawodu górnika i wokół tej branży budowali pozytywny wizerunek. Górnictwo zasługuje na troskę.
- Niedobór węgla opałowego na rodzimym rynku może się powtórzyć kolejnej zimy?
- Obecnie mamy delikatne nadwyżki węgla importowanego i nie chcemy, żeby on zalegał na składach. Z tego powodu, w moim przekonaniu, nastąpią pewne zmiany polegające na znoszeniu limitu zakupów, aby ten węgiel jak najszybciej mógł się rozchodzić. Co do kolejnego sezonu grzewczego obserwujemy, że ceny węgla obecnie spadają, ale nie świadczy to o tym, że na jesieni nie pojawi się kolejny problem.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.