Od początku mówiliśmy, że projekt ustawy wiatrakowej może ulec pewnym modyfikacjom na poziomie prac w parlamencie - podkreślił rzecznik rządu Piotr Müller odnosząc się do zwiększenia przez komisję minimalnej odległości wiatraków od domów z 500 do 700 m.
Rzecznik rządu był w czwartek, 26 stycznia, pytany w Sejmie o poprawki, jakie do projektu noweli tzw. ustawy wiatrakowej, nazywanej też odległościową lub 10H, wprowadziły sejmowe komisje. Komisje energii, klimatu i aktywów oraz samorządu i polityki regionalnej zajmowały się w czwartek rządowym projektem zmiany ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych z 2016 r. Przyjęto m.in. zgłoszoną przez szefa komisji energii Marka Suskiego (PiS) poprawkę, by minimalna odległość turbiny wiatrowej od budynku - ale tylko o funkcji mieszkalnej lub mieszanej - wynosiła 700 m, a nie 500 m, jak w pierwotnym projekcie rządowym. Limit ten nie dotyczy budynków gospodarczych, rolniczych ani podobnych.
- Od samego początku mówiliśmy, że ta ustawa może ulec pewnym modyfikacjom na poziomie prac parlamentarnych (...). Od tego są prace parlamentarne, aby uwzględniać głosy przedstawicieli społeczeństwa - wskazał Müller dodając, że na przyszłym posiedzeniu Sejmu będzie głosowany projekt w finalnej wersji.
Zgodnie z informacją zamieszczoną na stronie niższej izby parlamentu, kolejne posiedzenie ma odbyć się w dniach 7-9 lutego.
Rzecznik przyznał, że pewna modyfikacja w zakresie minimalnej odległości nastąpiła, ale jednocześnie w wielu państwach europejskich przepisy są bardziej restrykcyjne niż to wynika z rządowego projektu. Zgodnie z nim minimalna odległość wiatraków od zabudowań mieszkalnych ma wynosić teraz miedzy 700 m a 10-krotność wieży i łopaty wirnika w najwyższym położeniu (tzw. reguła 10H). Obowiązująca ustawa określa 10H jako minimalną odległość wiatraków od domostw.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.