Europejskie media coraz częściej cytują czeskich polityków, którzy krytykują władze Unii Europejskiej za niezbyt skuteczne działania przeciwstawiające się kryzysowi energetycznemu.
Zainteresowanie mediów czeskimi opiniami wynika z ich aktualnie pełnionej sześciomiesięcznej prezydencji UE. Tego rodzaju ostre w tonie i w formie wystąpienie czeskiego posła Alexandra Vondra odnotował węgierski portal Remix. Czeski poseł twierdzi, że głównym sprawcą tego kryzysu był niewątpliwie Władimir Putin, któremu w tej konkurencji przyznaje on złoty medal. Jednak uważa on, że współautorem kryzysu były Niemcy, którym należy się srebrny medal. Po to, aby w przyszłości nie było podobnych wydarzeń, jego zdaniem Europa musi przeprowadzić „prostą rozmowę” z Niemcami na temat ich roli w obecnym kryzysie energetycznym i gwałtownym wzroście cen energii elektrycznej.
Przypomniał on o miliardach, które zdobył tam Gerhard Schröder i z jednej strony jego SPD, a z drugiej CDU Angeli Merkel, które otrzymali za poparcie dla Nord Stream.
Niemcy dwukrotnie przyczynili się do kryzysu energetycznego. Po pierwsze, przez histeryczne odejście od energii jądrowej. Zrobili to bez konsultacji z kimkolwiek w Europie. I to był ruch, który załamał rynek energii w Europie Środkowej. W rezultacie cały region utracił stabilne dostawy energii elektrycznej niezależnie od pogody i innych okoliczności.
I Niemcy mają tylko gaz jako stabilne źródło. Dlatego stawiają na rosyjski gaz. Czynili to pomimo wielokrotnych ostrzeżeń ze strony Polaków, którzy opisywali Nord Stream jako nowy pakt Ribbentrop-Mołotow.
W bardziej oględnym i dyplomatycznym tonie krytyczne treści pod adresem UE przekazał czeski minister energii Josef Sikela w wywiadzie udzielonym brytyjskiemu Financial Times. Jego zdaniem Bruksela musi zrobić więcej, aby poradzić sobie z kryzysem energetycznym. Na dodatek działa ona zbyt wolno, aby zapobiec pogorszeniu się w przyszłym roku kryzysu energetycznego w UE.
Sikela powiedział, że jest „rozczarowany”, że pomimo wielokrotnych próśb ze strony państw członkowskich komisja nadal nie przedstawiła szczegółów dotyczących tego, jak mógłby działać pułap cen gazu. Niemcy, Dania i Holandia sprzeciwiają się takiemu ograniczeniu – będącemu częścią zestawu omawianych propozycji obniżenia cen gazu – chyba że istnieje pewność, że nie zwiększy to zużycia ani nie spowoduje ryzyka przesunięcia dostaw gdzie indziej.
Inne środki w prawodawstwie obejmują nowy system ograniczania popytu na gaz, aby UE mogła połączyć swoją siłę nabywczą na zakup dostaw. Zaznaczył on, ze ceny spadły po okresie sprzyjającej pogody i po letnim szaleństwie zakupów, dlatego magazyny w całym bloku są wypełnione w ponad 95 procentach. Część magazynowanego gazu pochodzi z Rosji.
Ale Síkela ostrzegł, że historia się nie skończyła dlatego powinniśmy zacząć myśleć o następnej zimie już teraz.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.