- Często zdarza się nam mówić „o, ten to na pewno smaży się w piekle”. Co Ksiądz na to powie?
- Odpowiem bardzo prosto. Kościół ogłosił niezliczoną liczbę ludzi świętymi. Nie jesteśmy nawet w stanie wszystkich ich wymienić. I tak pokazuje swoje przekonanie o ich zbawieniu. O nikim zaś nie wydał tak samo autorytatywnego dekretu, że ktoś został potępiony. Dobry Łotr w Ewangelii św. Łukasza w ostatniej chwili, prawie „rzutem na taśmę” prosił ukrzyżowanego Jezusa, żeby wspomniał na niego, kiedy już przyjdzie do swego królestwa. A Jezus obiecał mu, że jeszcze dziś będzie z Nim w raju. Łotr miał ostatnią szansę i z niej skorzystał. Kościół wierzy, że też takim ostatnim „rzutem na taśmę” jesteśmy w stanie dotknąć miłosierdzia Bożego. Warto zatem modlić się o szczęśliwą godzinę śmierci, która może dać nam jeszcze szansę na nawrócenie.
- Bliscy zmarli powracają najczęściej do nas w snach. Czy istnieją zatem, zdaniem Księdza, możliwości jakiegokolwiek kontaktu ludzi żyjących ze zmarłymi?
- Za każdym razem, kiedy przyśni nam się zmarły, interpretujemy to zjawisko w sposób osobisty. Wiem, że takie przypadki ludziom się zdarzają. Twierdzą potem, że otrzymali jakieś ostrzeżenie. Ja bym raczej tego rodzaju zjawiska, że sny są sposobem na kontakt z duszami zmarłych, nie traktował jako zasady. Natomiast każdy sen o zmarłych może być dowodem na to, że oni wciąż żyją w naszych sercach, że pamiętamy o nich. A pamięć o zmarłych jest pamięcią o własnej śmierci. Ilekroć jesteśmy na cmentarzu, na grobach naszych bliskich, to myślami cofamy się do czasu, kiedy byli z nami, tu na ziemi. Wspominamy o tym, ile im zawdzięczamy. Cmentarz jest świetnym miejscem, żeby uświadomić sobie, że żyjemy dzięki komuś. Święty Paweł napisał w jednym z listów do Rzymian, że nikt nie żyje dla siebie i nie umiera dla siebie. My jesteśmy przywiązani do przekonania, że to my żyjemy dla kogoś. I często powtarzamy: „gdyby nie ja, to…”.
Rzadko uświadamiamy sobie, że życie innych jest też dedykowane. A przecież korzystamy z czyjegoś, nawet cudzego życia. Myślę, że na pogrzebach powinno być więcej podziękowań niż łez, refleksji nad tym, ile zawdzięczamy temu, kogo odprowadzamy do grobu. Śmierć powinna częściej być takim przypomnieniem.
Nie wspominając już o tym, że czyjś pogrzeb, grób stał się już nie raz początkiem zbudowania nowej rodzinnej zgody.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.