Przywódcy krajów Unii Europejskiej wypracowali w Brukseli kompromis w kwestii, co dalej z kryzysowym pakietem energetycznym. W tym tygodniu przedstawiła go Komisja Europejska. Polskie propozycje interwencji w rynek gazu i limitu dla cen hutrowych blokował Olaf Scholz, kanclerz Niemiec. Przychylna im była m.in. Francja. Wygrała opcja polska.
Unijni przywódcy zakończyli w nocy z 20 na 21 października kolejną debatę na temat reakcji na kryzys energetyczny.
- Mamy porozumienie w sprawie energii. Istnieje silne i jednomyślne zobowiązanie do wspólnego działania - powiedział przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel na konferencji prasowej po szczycie w Brukseli.
Z kolei Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, dodała, że mamy teraz bardzo dobrą i solidną mapę drogową, aby dalej pracować nad tematem cen energii.
Unijni przywódcy podkreślają, że zostało osiągnięte porozumienie w sprawie energii, istnieje silne i jednomyślne zobowiązanie do wspólnego działania, aby osiągnąć trzy cele: niższe ceny, gwarancje bezpieczeństwa dostaw i kontynuację prac w celu zmniejszenia popytu.
- To dobre dla Polski kokluzje. Przede wszystkim ustalenie cen gazu. Rozmawialiśmy też o dobrowolności zakupów, nasz postulat został uwzględniony. To duży sukces Polski, zbudowaliśmy koalicję z innymi państwami - premier Mateusz Morawiecki, skomentował prace KE
Od września wspólne apele w sprawie limitu cen stosowały Włochy, Polska, Belgia i Grecja. Blokowały to Niemcy i Węgry. Te pierwsze twierdząc, że odgórne limitowanie ceny może zniechęcić m.in. konsumentów gazu do oszczędzania i spowodować, że eksporterzy tego deficytowego paliwa odwrócą się od Europy. Pozostałe kraje argumentowały, że o ile silne Niemcy poradzą sobie w kryzysie, to inne, słabsze gospodarczo kraje już niekoniecznie.
Po wielogodzinnych negocjacjach kanclerz Scholz odblokował drogę do prac na tymczasowym limitem ceny. Miałby on być wprowadzany jedynie w kryzysowych sytuacjach. Dalsze prace będą się toczyć w przyszłym tygodniu na szczeblu ministerstw 27 krajów Unii.
Polski rząd sprzeciwia się obowiązkowej solidarności w kontekście kryzysu energetycznego. Przekonuje, że Polska będzie gotowa dzielić się gazem, ale dobrowolnie. Zdaniem rządu Mateusza Morawieckiego jesteśmy zabezpieczeni dzięki Baltic Pipe, importowi LNG oraz krajowemu wydobyciu gazu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.